Reklama

Oficjalnie uznany za zmarłego

Zaginiony w 1995 roku gitarzysta Richey Edwards z formacji Manic Street Preachers został oficjalnie uznany za zmarłego.

Edwards, niespokojny duch walijskiej grupy, zniknął 1 lutego 1995 roku. Muzyka ostatni raz widziano w londyńskim hotelu Embassy. Później znaleziono porzucone auto Edwardsa niedaleko mostu nad rzeką Severn, która oddziela Anglię i Walię. Z racji tego, że miejsce znane było z częstych samobójstw, policja uznała, iż gitarzysta zabił się skacząc z mostu.

Rodzice Richey'a Edwardsa w 2002 roku otrzymali możliwość prawnego uznania syna za zmarłego. Nie uczynili tego, wciąż mając nadzieję, że muzyk odnajdzie się pewnego dnia.

Jednak ze względu na orzeczenie sądu dotyczącego majątku muzyka, który wynosi prawie pół miliona funtów, rodzice Edwardsa zostali zmuszenie do oficjalnego uznania śmierci syna.

Reklama

"Jego sprawy finansowe musiały zostać wyjaśnione i zaakceptowane. Nie znaczy to jednak, że zaakceptowano jego śmierć" - wytłumaczył prawnik rodziny Edwardsa, David Ellis.

Dodajmy, że pozostali muzycy Manic Street Preachers: James Dean Bradfield, Nicky Wire i Sean Moore, wciąż wpłacają na konto Richey'a pieniądze pochodzące z tantiemów, mając nadzieję, że ich kolega kiedyś wróci.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Manic Street Preachers | gitarzysta | Uznam
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy