Maleńczuk chwali siebie
Maciej Maleńczuk ocenia muzyków, którzy postanowili spróbować swoich sił w kinie.
Lider Homo Twist, zapytany o występy artystów estrady na dużym ekranie powiedział:
"Tylko dwa razy udało się trafnie obsadzić muzyków w polskim kinie: w Poniedziałku dobrze zagrał Bolec, a w Małżowinie ja. Właściwie to nie grałem, tylko byłem. Ale ponoć najgorszy aktor świata, Robert Redford, twierdzi, że w filmie wystarczy być, zwłaszcza jeśli jest się nim..." - komentuje artysta.
"W Małżowinie zatem byłem i w ten sposób jedyny raz zaistniałem aktorsko. To dobry film, ale publika nie chciała tego oglądać" - dodał.
Maleńczuk lubi kino, ma też swoich ulubionych aktorów:
"Cenię Marcello Mastroianniego, Marlona Brando, Sophię Loren i wszystkich, którzy mogą się obrazić za to, że zostali pominięci w tej wyliczance" - śmieje się muzyk i mówi, że z kinem miał do czynienia od dzieciństwa, również w sposób... traumatyczny.
"Pierwsza kinowa trauma, na którą zostałem narażony, wydarzyła się, kiedy miałem siedem lat. Zawsze w moim kinie Bajka chodziło się na bajki, lecz tego dnia wyświetlano akurat Krzyżaków. Byłem przerażony. Pamiętam siekierę wbitą w plecy. Od tamtej pory uważam, że rachunki nie zostały wyrównane" - twierdzi.
"Jako chłopiec oglądałem westerny, ale tylko takie, w których lali się po pyskach. Nie lubię strzelaniny zza węgła" - Maleńczuk zakończył filmowy temat.
Zobacz teledyski Macieja Maleńczuka i Homo Twist na stronach INTERIA.PL!