Reklama

Legendarny bard nie żyje

Słynny szkocki wokalista folkowy Bert Jansch nie żyje. Artysta miał 67 lat.

Bert Jansch zmarł w środę (5 października) w szpitalu w Hampstead w północnym Londynie. Artysta od lat walczył z rakiem - podał serwis BBC News.

W sierpniu Bert Jansch odwołał koncert w Edynburgu, tłumacząc się złym stanem zdrowia. Wokalista zapewniał na oficjalnej stronie internetowej, że potrzebuje tygodniowego pobytu w szpitalu, by dojść do siebie.

W zeszłym roku muzyk powrócił na scenę po zmaganiach z rakiem i zagrał wspólną trasę koncertową z Neilem Youngiem w Ameryce. Również w zeszłym roku Bert Jansch wystąpił na zorganizowanym przez Erica Claptona festiwalu Crossroads.

Reklama

Wokalista i gitarzysta, który zdobył sławę w folk-rockowej formacji Pentangle, miał wpływ na twórczość wielu brytyjskich muzyków. Głośno o inspiracji twórczością i grą Berta Janscha mówili Jimmy Page (Led Zeppelin), Johnny Marr (The Smiths), Graham Coxon (Blur) i Pete Doherty (The Libertines, Babyshambles).

Bert Jansch wystąpił zresztą gościnnie na ostatniej płycie Babyshambles "Shotters Nation" (2007 r.).

Hołd zmarłemu artyście złożył m.in. Marr, który w rozmowie z BBC 6 Music podkreślił niesamowitą aurę otaczającą Janscha.

"Granie z Bertem było jak długi spacer przez stary las. To było tajemnicze i szczere doznanie ze starożytnych czasów. Choć opadały liście, to jednak przez drzewa przebijało się słońce" - powiedział były gitarzysta The Smiths.

Bert Jansch w "Reynardine":

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Artysta | wokalista | życia | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama