Ksiądz w sukience, czyli 25 lat arcydzieła The Smiths
25 lat temu ukazał się najważniejszy album najważniejszego zespołu brytyjskiej sceny niezależnej lat 80. Mowa o "The Queen Is Dead" i The Smiths.
W opinii krytyków to nie tylko najlepszy album manchesterskiej formacji - choć wokalista Morrisey i gitarzysta Johnny Marr mają inne zdanie na ten temat - ale płyta, bez której nurt zwany indie rockiem wyglądałby zupełnie inaczej. "The Queen Is Dead" to album wyjątkowy nie tylko ze względu na unikatową muzykę genialnego Marra, a przede wszystkim jedyną w swoim rodzaju poetykę Morrisseya. Przyjrzyjmy się 10 utworom, które składają się na to wyjątkowe arcydzieło muzyki alternatywnej.
"The Queen Is Dead"
To najbardziej monumentalne otwarcie albumu w historii The Smiths. Jak wspominają muzycy, jeden z ostatnich utworów, które nagrano podczas sesji. Galopujący podkład rytmiczny perkusista Mick Joyce stworzył wraz z producentem Stephenem Streetem tworząc prosty loop. Natomiast gitarzysta Johhny Marr w piosence obficie korzysta z cudownej mocy przystawki wah-wah. Tekst - jak łatwo się domyślić - to atak na zaśniedziałą instytucję brytyjskiej monarchii i jednocześnie wyśmianie mediów zauroczonych królewską rodziną. Temat wciąż aktualny, o czym mogliśmy się przekonać całkiem niedawno, gdy wesele księcia Williama zamieniono w XXI-wieczne igrzyska dla ludu. Dostaje się też pragnącemu - jak zwykle - naszych pieniędzy kościołowi.
Kluczowy wers: Królowa krytykująca Mozzera: "Znam cię i wiem, że nie potrafisz śpiewać" i jego riposta: "To jeszcze nic, powinnaś posłuchać mojej gry na fortepianie".
"Frankly Mr. Shankly"
Piosenka zadedykowana skonfliktowanemu z zespołem Geoffowi Travisowi, szefowi zasłużonej wytwórni Rough Trade, z którą The Smiths rozstali się w gorzkich okolicznościach. Tekst utworu ma formę listu pracownika do szefa, w którym informuje go o wypowiedzeniu stosunku pracy. Generalnie to atak na cały przemysł muzyczny, od zawsze będący "cierniem w tyłku" - to fragment tekstu "Frankly Mr. Shankly" - Morrisseya. Pierwotnie w utworze zagrać na fortepianie miała Linda McCartney, ale ostatecznie do tego nie doszło. Co ciekawe, to jedyna piosenka na albumie, którą zrealizował inżynier dźwięku John Porter. Wersja Streeta została utracona ze względu na problemy z taśmą nagraniową.
Kluczowy wers: Morrissey komentuje przysyłane mu przez Travisa wiersze słowami: "Nie miałem pojęcia, że piszesz tak cholernie okropną poezję".
"I Know It's Over"
Pełen wyjątkowej atmosfery utwór, który wielu krytyków uważa za jedną z najwybitniejszych partii wokalnych Morrisseya. Być może dlatego, że to naprawdę przejmująca kompozycja o rozstaniu i w konsekwencji chęci rozstania z życiem, napędzanej bolesną perspektywą nowego związku osoby, która rozstała się z podmiotem lirycznym. Jak widać, rozstanie to kluczowe słowo w tym numerze... Z "I Know It's Over" wyziera nie tyle smutek i depresja, ale brak jakiejkolwiek nadziei i apatia. Co odróżnia utwór od dwóch poprzednich - i większości piosenek The Smiths - to zupełny brak ironii, znaku rozpoznawczego tekstów Mozzera. To 100-procentowa piosenka na serio.
Kluczowy wers: Boleśnie celne pytanie: "Jeżeli jesteś tak obrzydliwie przystojny, to dlaczego śpisz samotnie?".
The Smiths i "I Know It's Over":
"Never Had No One Ever"
Piosenka tak "dołująca", że chyba nie ma innej możliwości, jak uznać ją za kolejny przejaw jedynego w swoim rodzaju poczucia humoru Morrisseya. Jednocześnie zaskakujący kontrapunkt dla sierioznej poprzedniczki, bo niby wokalista śpiewa o tym samym, a przecież zupełnie nie o tym samym. Wielu twierdzi, że The Smiths ten utwór zaplanowali jako prowokację, zmęczeni własnym wizerunkiem w mediach. A prasa brytyjska malowała zespół jako bandę żałośniaków dowodzoną przez uber-żałośniaka.
Inna teoria dotycząca tej piosenki mówi, że wyraża tęsknotę pochodzącego z irlandzkiej rodziny imigrantów Morrisseya, który nie utożsamia Manchesteru w którym mieszkał z domem. To dosyć ryzykowne twierdzenie, bo przecież Mozzer zawłaszczył później to miasto, tytułując z egocentryczną bezczelnością - i nieodzownym mrugnięciem oka - jeden z koncertowych albumów "Who Put The 'M' In Manchester?" Kto? Wiadomo kto, panie M.! Inny z panów M. w The Smiths stwierdził natomiast, że muzyczny klimat "Never Had No One Ever" znakomicie oddaje atmosferę panującą podczas nagrywania "The Queen Is Dead".
Kluczowy wers: Prawdziwie koszmarny "Miałem naprawdę okropny sen, który trwał 20 lat, 7 miesięcy i 27 dni".
"Cemetery Gates"
Co można robić w słoneczny dzień? Na przykład spacerować po cmentarzu i dyskutować o wyższości poezji Johna Keatsa i Williama Yeatsa nad twórczością Oscara Wilde'a. Lub na odwrót, bo to dzieła Oscara w finale "wygrywają". Pomimo grobowych okoliczności, jeden z bardziej słonecznych utworów na płycie. Marr zafundował klasyczny indie-popowy przebój, z brzęczącą gitarą akustyczną i jedynym w swoim stylu riffem. Co ciekawe, Marr początkowo nie był przekonany do tej piosenki i uważał ją za mało interesującą. Morrissey miał jednak inne zdanie na ten temat i dopisał do muzyki znakomity tekst, w którym zaatakował cyników wyśmiewających teksty piosenek.
Kluczowy wers: Oscar Wilde - 1, Keats & Yeats - 0. "Keats i Yeats są po twojej stronie, ale przegrałeś, bo Wilde jest po mojej".
"Bigmouth Strikes Again"
Według wkładki do albumu w pierwszym - i tak naprawdę jedynym - singlowym hicie z "The Queen Is Dead" śpiewa niejaka Ann Coates. Kim jest tajemnicza wokalistka? To nie kto inny, jak sam Morrissey, który jest odpowiedzialny za tzw. backing vocals. Nagrany głos artysty puszczono jedynie w przyspieszonym tempie i to cała geneza Ann Coates. W "Bigmouth Strikes Again" pierwotnie zaśpiewać miała Kirtsy MacColl, ale Johnny Marr określił nagraną przez piosenkarkę partię jako "zbyt udziwnioną". Tekst to kolejna część sagi "Morrissey kontra świat". Tym razem artysta opisuje niezrozumienie swoich tekstów i zawartych w nich ironii, a sam porównuje się do płonącej na stosie Joanny d'Arc. Oczywiście przymrużeniem oka (i topiącym się w piekielnym ogniu... walkmanem, tudzież aparatem słuchowym, który Mozzer zakładał na koncertach, by wyrazić solidarność ze słabiej słyszącymi fanami).
Kluczowy wers: Kopie po twarzy: "Słodziutki, ja tylko żartowałem mówiąc, że chciałbym wybić wszystkie twoje zęby".
The Smiths i "Big Mouth Strikes Again":
"The Boy With The Thorn In His Side"
Kim jest tytułowy chłopiec? Oczywiście Morrisseyem. Ale cichym bohaterem tej piosenki jest Johnny Marr, który w tle wyprawia gitarowe cuda. Żeby nie było wątpliwości, nie są to wirtuozerskie popisy w stylu długowłosych herosów gitary, a jedynie perfekcyjne i zarazem nienachlane zapełnienie przestrzeni w piosence. Wracamy do podmiotu lirycznego utworu. To Mozzer żalący się na brak akceptacji w branży. "Tytułowy cierń to ludzie z przemysłu muzycznego, którzy nigdy nie wierzyli w moje słowa ani w to, co robimy. Ludzie, którzy chcieli się mnie pozbyć. Teraz mamy taką pozycję, że muszę zapytać, co można jeszcze zrobić, by ich przekonać?". Być może z powodu przekazu jest to ulubiona piosenka Mozzera z repertuaru The Smiths.
Kluczowy wers: Lekcja show-biznesowej dwulicowej szczerości: "Jak możesz patrzeć mi prosto w oczy i wciąż nie mieć do mnie zaufania?".
"Vicar In A Tutu"
Najdziwniejszy utwór na "The Queen Is Dead", bo w klimacie country lub koślawego rockabilly. Tekst to kolejny atak na groteskową instytucję kościoła, jej zachłanności, uparte zapatrzenie w siebie i nieprzystosowanie do współczesnych czasów. W piosence pastor ubrany jest w... spódnicę baletnicy. Pamiętacie scenę z "Monthy Pythona" i skecz o oficerach brytyjskiej armii ubranych w takie właśnie wdzianka w różowym kolorze? Tutaj mamy identyczny sposób wyśmiania skostniałej instytucji za sprawą tego samego rekwizytu. Jednak Mozzera wdzianko duchownego nie zaskakuje, bo "każdy człowiek by się do tego przyzwyczaił". No pewnie, ale czy akurat musimy?
Kluczowy wers: Żyjcie i pozwólcie żyć: "Wikary w sukience baletnicy nie wygląda dziwnie, on po prostu chce żyć właśnie w ten sposób".
"There Is A Light That Never Goes Out"
"Kiedy zagraliśmy ten utwór po raz pierwszy pomyślałem, że to najlepsza piosenka, jaką słyszałem w życiu" - przyznał po latach Johnny Marr. Nic więc dziwnego, że wielu krytyków i większość fanów uważa, że to najwybitniejszy utwór w historii The Smiths. Opiniotwórczy magazyn "Mojo" umieścił piosenkę na 25. miejscu listy 100 najlepszych utworów w historii muzyki. Simon Goddard w głośnej książce "Songs That Saved Your Life" ("Piosenki, które uratowały ci życie"), podkreślił idealny balans melancholijnej muzyki i przygnębiających słów w "There Is A Light That Never Goes Out", akcentując wyjątkowość kompozytorskiej spółki Morrissey-Marr. Trudno się z nim nie zgodzić. Ta smutna miłosna piosenka to creme de la creme najlepszej płyty najlepszego indie-rockowego zespołu wszech czasów.
Kluczowy fragment: Miłość na śmierć i życie. "I jeżeli dwupiętrowy autobus uderzy w nas, to umieranie przy tobie będzie niebiańskim sposobem na śmierć".
The Smiths i "There Is A Light That Never Goes Out":
"Some Girls Are Bigger Than Others"
Demo finałowej piosenki "The Queen Is Dead" zostało wrzucone przez Johnny'ego Marra do skrzynki pocztowej drzwi mieszkania Morrisseya. O internecie i mailach wtedy nie słyszano. Ten dopisał frywolne, dziwaczne słowa o dziewczynach, które są większe od innych dziewczyn (i ich matek). Tekst nie do końca podobał się gitarzyście. Pomimo graniczących z komediowym absurdem słów piosenki, "Some Girls Are Bigger Than Others" to jeden z najbardziej intrygujących finałów płyt w historii muzyki rockowej. Także ze względu na partię gitary, bo ten utwór to kolejny popis Marra. Intryguje również wyciszenie piosenki, nie wiedzieć czemu zastosowane na wstępie utworu.
Kluczowy fragment: Połowa lat 80. to rządy znienawidzonej Margaret Thatcher, masakry protestujących górników i bezrobocia: "Od czasów epoki lodowcowej do czasów epoki kolejek po zasiłek, mamy tylko jedną troskę".
Artur Wróblewski