Foster The People: Przekleństwo wielkiego hitu
- Czy nagramy jeszcze kiedyś hit na miarę "Pumped Up Kicks"? Prawdopodobnie nie - mówi INTERIA.PL Mark Foster, założyciel i lider formacji Foster The People.
Singel "Pumped Up Kicks" był jedną z najpopularniejszych piosenek 2011 roku i poskutkował kontraktem płytowym dla Foster The People.
Zobacz teledysk "Pumped Up Kicks":
Zawrotna kariera piosenki - jakiejkolwiek - wiąże się jednak z ryzykiem, o którym mówił w rozmowie z INTERIA.PL Gotye, znany z hitu "Somebody That I Used To Know". Ryzyko polega nie tylko na tym, że eksploatowany ponad miarę utwór z czasem zaczyna słuchaczy irytować, ale również na tym, że artysta może wylądować w nieszczęsnej szufladce "gwiazda jednego przeboju". Nie jest też szczególnie przyjemne obserwowanie, jak publiczność na koncercie zbija bąki, czekając na tę jedną piosenkę.
- Ten utwór miał swój czas, ale zdecydowanie za często był emitowany. Mam znacznie więcej ciekawego materiału, a nie tylko jeden singel. To był sukces ekstremalny. Byłbym zadowolony, gdyby zainteresowanie wywołane przez "Somebody That I Used To Know" było o połowę mniejsze - mówił nam Gotye.
W rozmowie z Markiem Fosterem, frontmanem i autorem piosenek Foster The People, przytoczyliśmy tę opinię. Co na to młody artysta?
- Czy w kolejnych latach uda nam się napisać piosenkę, która będzie tak duża jak "Pumped Up Kicks"? Nie wiem, ale prawdopodobnie nie. Popularność tej piosenki była gigantyczna. W przypadku alternatywnego zespołu proponującego utwór spoza muzyki środka, jest to swego rodzaju anomalia. Jestem szczęśliwy, że stało się to moim udziałem. Ale nie jest to coś, co można kontrolować. Gdybym potrafił to kontrolować, byłbym nowym Donaldem Trumpem - żartuje Mark Foster, z którym spotkaliśmy się w Gdyni, podczas Open'er Festival 2014.
Nic dziwnego, że w odróżnieniu od Gotye, u Marka wyczuwamy więcej wdzięczności niż poirytowania. Przed sukcesem "Pumped Up Kicks" załamany muzyk chciał porzucić marzenia o zrobieniu kariery i zaszyć się... w Turcji.
- Mniej więcej w wieku 25 lat powoli oswajałem się z myślą, że nie uda mi się niczego osiągnąć. To był chyba najgorszy rok w moim życiu. Zacząłem wyprzedawać cały mój sprzęt muzyczny. Planowałem przeprowadzić się do Turcji, do kraju, w którym nie znam dosłownie nikogo - opowiada Foster.
- To było w maju 2009 roku. Zbierałem pieniądze pieniądze na ten wyjazd. W tym czasie byłem kelnerem. Nagle dostałem ofertę pracy. Zaproponowano mi tworzenie muzyki do reklam na pełny etat. Zgodziłem się. Dostałem muzyczne studio i zacząłem dobrze zarabiać. Radziłem sobie znacznie lepiej. Wtedy właśnie napisałem wiele piosenek, które trafiły na nasz debiutancki album "Torches" - relacjonuje przełomowy moment Mark.
- Kilka miesięcy później założyłem Foster The People, a za następne kilka miesięcy moje życie całkowicie się odmieniło. To była dla mnie ważna lekcja. Nauczyłem się, że czasami trzeba prawie umrzeć, żeby móc narodzić się na nowo. Jak poczwarka przeobrażająca się w motyla. Czasami wydaje ci się, że umierasz, a tak naprawdę zmieniasz swoją skorupę. Tym właśnie dla mnie było to doświadczenie. Przeobrażeniem.
Jak się jednak okazuje, odniesienie sukcesu to dopiero... połowa sukcesu. Czy przeobrażonemu i szczęśliwszemu Markowi uda się utrzymać Foster The People na powierzchi? Wygląda na to, że najtrudniejsze dopiero przed nim.