Editors: Eksponaty za szybką

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Editors dorobili się już statusu jednej z najlepszych koncertowych grup świata. Koncert Brytyjczyków w Krakowie, choć całkiem niezły, pokazał, że nie jest to do końca zasłużone określenie.

Editors - fot. Kevin Westenberg
Editors - fot. Kevin WestenbergGetty Images/Flash Press Media

W środowy (25 listopada) wieczór klub Studio wypełniony był po brzegi. Publiczność spisała się na medal nie tylko jeśli chodzi o liczebność, imponowała również ich aktywność. Dość powiedzieć, że podczas utworu "Blood" rytmicznie wybijane brawa prawie zagłuszyły gitary. Na szczęście Chris Urbanowicz i Russell Leetch dzielnie odparli ten atak.

Jeśli już przy fanach jesteśmy - jeszcze nigdzie nie widziałem tak oryginalnie (no dobra - dziwnie) tańczących widzów. Niektórzy wpadali epileptyczny trans przypominający to, co wyczyniał na scenie Ian Curtis.

Setlista Editors zaprojektowana była tak, by największe przeboje wybrzmiały na początku i na końcu. Środek zdominowany był przez nie-singlowe, pełne dźwięków z syntezatora utwory z nowej płyty "In This Light And On This Evening". Znakomite wrażenie zrobiła na mnie piosenka "Eat Raw Meat = Blood Drool", która na żywo zyskała zupełnie inny wymiar, brzmiała wprost znakomicie. Największą euforię wywołał jednak "Papillon" (wszyscy skaczą) grany pod koniec, zaraz po "Munich".

Imponował wokal Toma Smitha, który w ani jednym momencie nie dał się zdominować przez gitary. Liderowi Editors przez cały koncert udało się zachować i siłę, i głębię swojego głosu.

Dlaczego Editors nie zasłużyli na miano jednej z najlepszych grup na żywo? Ich repertuar nie jest jeszcze tak mocny, by wciągnąć słuchacza na półtorej godziny. Zabrakło też kontaktu z publicznością. Nie mówimy tu o głupawych hasłach, ale o nici porozumienia, więzi, dzięki której artysta i publiczność wzajemnie się nakręcają. Między członkami zespołu też takiej chemii nie widziałem, stali dość daleko od siebie, rzadko kiedy na siebie patrzeli.

Tom Smith i koledzy sprawiali wrażenie bardzo atrakcyjnych eksponatów w galerii sztuki - ładne, ale jednak za szybką.

Michał Michalak, Kraków

Przeczytaj również:

Zobacz teledyski Editors na stronach INTERIA.PL!

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na