"Co roku intensywniej"
"Nie ścigamy się z innymi festiwalami. Na Przystanku co roku jest intensywniej" - powiedział w piątek, 3 sierpnia, Jurek Owsiak na pierwszej konferencji prasowej Przystanku Woodstock 2007.
Na samym początku Owsiak skomentował śmiertelny wypadek w woodstockowym pociągu:
"Apeluje, żeby ludzie nie wariowali" - powiedział do dziennikarzy.
Dodał, że ubolewa nad tym co się stało, lecz nie jest to sytuacja normalna, że w XXI wieku PKP dysponuje pociągami, w których bez problemu w trakcie jazdy można otworzyć drzwi. PKP nie odnotowuje za to śmiertelnego zdarzenia, gdyż ofiara została zabrana karetką, a zgon nastąpił później.
Organizatorzy festiwalu wciąż nie są w stanie stwierdzić, ilu dokładnie ludzi jest w tym momencie na polu namiotowym. Koleje przywiozły specjalnymi pociągami 55 tysięcy uczestników, w związku z czym szacuje się, że na Przystanku Woodstock może w tym momencie być ich około 100 tysięcy.
Nie zanotowano do tej pory jakiś poważniejszych incydentów:
"Ludzie stosują się do naszego regulaminu" - powiedział Owsiak, który sam wczorajszego wieczoru sprawdzał, jak się ludzie zachowują spacerując po polu namiotowym i wypytując się o nastroje Woodstockowiczów.
Jak się okazuje, znakomicie spisują się ambulanse do pobierania krwi z Polskiego Czerwonego Krzyża. Do tej pory, a minął dopiero jeden dzień akcji, pobrano ponad 190 litrów krwi. Autobusy PCK ustawione w szczerym polu chcą pobić rekord zeszłego roku - 300 litrów honorowo oddanej krwi.
Jurek Owsiak nie potwierdził plotek czy Woodstock 2007 to ostatnia tego typu impreza.
"Ja nie oczekuje nic więcej od woodstokowiczów. Co roku jest intensywniej" - mówił.
Owsiak podkreślał również, że na świecie nie ma takiego ducha festiwalu - takiego, jak na Przystanku w Kostrzynie.
"Czuje się w tym biznes, a u nas są przebierańcy, ludzie pełni kolorytu".
Podczas konferencji wspomniał także o problemach, na które napotkał przy organizacji tegorocznego festiwalu. W Kostrzynie został zamknięty szpital. Wojewoda tego miasta wyraźnie powiedział, że ma prawo nie zgodzić się na koncert, gdyż nie ma on zabezpieczenia medycznego. Na specjalne życzenie szpital został otwarty, tylko na czas trwania Przystanku, później znów będzie zamknięty.
Dziennikarze zarzucali Owsiakowi, że wzbrania się przed wielkimi sponsorami porównując tą imprezę do Heineken Open'er festival.
"My od początku Przystanku Woodstock nie chcieliśmy kojarzyć z żadną nazwą. (...) Dla mnie Heineken jest bez ducha, to jest maszyna, którą się odpala" - odpowiada.
Jednocześnie podkreśla, że nie chce się ścigać z innymi tego typu imprezami: "Super, że ludzie jadą z jednego festiwalu na drugi".
W "Gazecie Wyborczej" oraz w "Teraz Rocku" można było przeczytać, że festiwal Woodstock to "wiocha". Jurek Owsiak zarzucił dziennikarzom tych gazet, że nigdy się nie pojawili na Przystanku.
"Jeśli to wiocha - pomóż mi to zmienić" - apeluje do nich. Akcentuje także fakt, że te redakcje nie doceniają pracy włożonej w organizacje tego rodzaju przedsięwzięcia, które nie ma wsparcia medialnego.
"Ręce opadają" - taki komentarz pozostawił dziennikarzom.
Jednocześnie skarżył się na brak wsparcia organizacji polsko-niemieckich, mimo że festiwal odbywa się w miejscowości przygranicznej.
"Dla mnie jest istotne, żeby śledzić ten wątek polsko-niemiecki".
Mimo, że na festiwalu można spotkać dużo niemieckojęzycznych uczestników krążą opinie, że to dlatego, że "młody Niemiec nie jest ukierunkowany na Polskę". Jurek Owsiak twierdzi, że zeszłoroczna impreza nie miała żadnego wsparcia mediów chociaż był wtedy rok przyjaźni Polski i Niemiec. W opinii organizacji polsko-niemieckich "impreza nie jest integracyjna".
Nad prawidłowym przebiegiem Przystanku Woodstock czuwa Pokojowy Patrol. Podczas tej edycji jest to około 1000 osób, w tym 700 nowych, przeszkolonych tylko w tym roku. Najczęściej wolontariusze to osoby, które wcześniej kilkakrotnie odwiedziły ten festiwal. W tym momencie Jurek Owsiak twierdzi, że ma wręcz nadmiar rąk do pomocy.
"Przystanki bardzo wychowały ludzi" - twierdzi.
Nie boi się również stwierdzić, że zdaje sobie sprawę, iż przybywają tutaj różni ludzie. Sam często widział kogoś z piwem jednakże "ani razu nie poczuliśmy, że to przekroczyło jakąś barierę". Twierdzi, że często ludzie pomagają mu przy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy gdyż zostali "naładowani" pozytywnie właśnie podczas tych kilu dni spędzonych w Kostrzynie.
Czy przystanek Woodstock przetrwa? Czy impreza ta odbędzie się w przyszłym roku w tej samej formie? Na konferencji prasowej Jurek Owsiak nie potwierdził tej informacji. Jednakże kilka minut później na scenie - otwierając oficjalnie 13 Przystanek Woodstock w Kostrzynie Nad Odrą padło zdanie na które czekało tutaj kilka tysięcy ludzi "Do zobaczenia za rok", mimo że festiwal dopiero się rozpoczął.
Zobacz raport specjalny Przystanek Woodstock 2007!
Kasia Małysa (Radio Bez Kitu), Kostrzyn