Co nam zostało z nu metalu?

Kozie bródki, spodnie z krokiem opuszczonym do kolan i czapki noszone daszkiem do tyłu - tak nosiła się całkiem spora grupa młodych osób pod koniec lat 90. Łączyła ich miłość do nurtu muzyki nazwanego nu metalem. Nie minęły nawet dwie dekady, a gatunek przeszedł do historii. Sprawdzamy, co z niego zostało, gdy nazwy co głośniejszych gwiazd zdążyły pokryć się już kurzem.

Jonathan Davis (Korn) - to przy nazwie jego zespołu po raz pierwszy usłyszeliśmy o nu metalu
Jonathan Davis (Korn) - to przy nazwie jego zespołu po raz pierwszy usłyszeliśmy o nu metaluGetty Images/Flash Press Media

Gdy ostatnie tchnienia w USA wydawał grunge (w 1994 roku samobójstwo popełnił Kurt Cobain, a Layne Staley z Alice In Chains pogrążał się w narkotykowym nałogu), głównie w Kalifornii pierwsze kroki zaczęły stawiać zespoły, które łączyły ciężkie brzmienia gitar (często siedmiostrunowe z obniżonym strojeniem) z elementami hip-hopu, funku, hardcore'a, industrialu i elektroniki. Mieszanka okazała się wybuchowa i w krótkim czasie pojawiły się gwiazdy nowego gatunku, które wyrobiły sobie markę na muzycznej scenie. Określenie nu metal po raz pierwszy pojawiło się w 1994 roku i dotyczyło grupy Korn.

Przy okazji kolejnej wizyty ekipy wokalisty Jonathana Davisa w naszym kraju (Korn będzie główną gwiazdą piątkowego Metal Hammer Festival w katowickim Spodku) postanowiliśmy przypomnieć najważniejsze zespoły i płyty numetalowe.

To właśnie Korn jest uznawany za największą gwiazdę nu metalu. Ich debiutancki album "Korn" (1994) przyniósł takie przeboje gatunku, jak "Blind" czy "Shoots And Ledders". Piekielnie ciężkie gitary (praktycznie bez solówek), sporo rapowanych, szczekających wstawek wokalnych, szczypta elektroniki, charakterystyczny groove, a całość przybrudzona wiercącym uszy basem plus na dokładkę intrygujące, rzadkie w metalowej muzyce dudy, obsługiwane przez Davisa. Wzorzec ustanowiony na płycie "Korn" i późniejszych "Life Is Peachy" (1996) i "Follow The Leader" (1998) twórczo rozwijały inne ekipy.

Korn z "Got The Life" na festiwalu Woodstock '99:

Za sprawą Korna rozbłysła także producencka gwiazda Rossa Robinsona, nazywanego "ojcem chrzestnym nu metalu". W późniejszych latach pracował także z m.in. Deftones, Sepulturą (klasyczna płyta "Roots" w nagraniach której wzięli udział m.in. muzycy Korn i DJ Lethal z Limp Bizkit), Soulfly (zespół założony przez Maxa Cavalerę po rozstaniu z Sepulturą), Machine Head, Slipknot czy wspomnianym Limp Bizkit. Po latach muzycy Korna wspominali, że to właśnie Robinson trzymał całe towarzystwo w pionie. "My byliśmy uczniami, a on naszym nauczycielem" - mówił gitarzysta Brian "Head" Welch, który w 2005 roku nawrócił się na chrześcijaństwo i z powodów religijnych opuścił Korn. Wielu fanów właśnie z jego decyzją łączy spadek formy zespołu.

Rok później odszedł jeszcze perkusista David Silveria, a Korn zaczął przypominać odcinane po plasterku salami. W dodatku ciężkostrawne, bo płyty "See You On The Other Side", koncertowa "MTV Unplugged" i szczególnie "Untitled" były dowodem na zagubienie muzyczne Korna. Krytycy nie szczędzili razów, a pierwsza dekada XXI wieku to wysyp różnych odmian indie rocka. Okazało się, że ładnie uczesani chłopcy z gitarami potrafią zagrać też do tańca, a epigonami nu metalu interesowali się już chyba tylko członkowie rodzin i najbliżsi znajomi muzyków. Ale choć mało kto w to wierzył, ekipie Davisa udało się jeszcze odbić od dna - wydany w lipcu "Korn III: Remember Who You Are" (za konsoletą ponownie Robinson) nawiązuje do chlubnych początków grupy.

"Składniki są niby te same: dudniący bas Fieldy'ego, który brzmi jakby struny zwisały tuż nad podłogą, histeryczny, umęczony, ale i uderzający wściekłością głos Davisa i wypełniające tło, intrygujące partie gitar Jamesa "Munky" Schaffera" - pisaliśmy w naszej recenzji (czytaj cały tekst).

Sukces Korna (debiut "Life Is Peachy" na 3. miejscu listy "Billboardu") pociągnął za sobą kolejne numetalowe zespoły. W 1997 roku Korn założył własną wytwórnię Elementree Records, w której debiutancki album wydał zespół Orgy. Ryan Shuck, gitarzysta tej formacji, pierwsze kroki na scenie stawiał wraz z Davisem w zespole Sexart. Rok później odbyła się pierwsza edycja trasy Family Values Tour organizowanej właśnie przez Korna. Oprócz wspomnianego Orgy, na koncertach wystąpiły także m.in. grupy Limp Bizkit i Linkin Park, kolejni z bohaterów tego tekstu. Dodajmy, że w następnych latach na trasie grali, również związani z nu metalem, m.in. Deftones, Puddle Of Mudd, Staind, Static-X, Stone Sour, Flyleaf czy japoński Dir En Grey.

Podobne problemy kadrowe co Korn dotknęły Limp Bizkit. W formacji wokalisty Freda Dursta (charakterystyczna czerwona czapka z daszkiem, kozia bródka i status pyskatej gwiazdy) dużą rolę odgrywa gitarzysta Wes Borland, bez którego zespół tracił przynajmniej połowę potencjału. "Syn marnotrawny" zrobił sobie przerwę z Bizkitami w latach 2001-04 i 2005-09 (choć wówczas zespół był w stanie zawieszenia). Z ciekawostek - za tym pierwszym razem przez prawie dwa lata w studiu Borlanda zastępował Brian "Head" Welch z Korna, a producentem debiutu "Three Dollar Bill, Yall$" był Ross Robinson. Jeszcze w tym roku ma się ukazać premierowy album "Gold Cobra", pierwszy duży materiał w oryginalnym składzie od czasu "Chocolate Starfish And The Hot Dog Flavoured Water" (2000).

Limp Bizkit i "Nookie" na festiwalu Woodstock 2009:


Łatka numetalowej gwiazdy do grupy Papa Roach przylgnęła dzięki dwóm albumom nagranym dla majorsa: "Infest" (2000) i "Lovehatetragedy" (2002), z których pochodzą takie przeboje, jak "Last Resort" czy "Broken Home". Tymczasem na początku kariery zespół chętnie sięgał do funk rocka, a po latach bliżej im było do tradycyjnego hard rocka. Wokalista Jacob Shaddix podkreślał też, że przestaje rapować, bo nie jest już dzieckiem. "Staramy się iść po linie pomiędzy metalem, hardcorem, punk rockiem i popem" - opisywał frontman Papa Roach.

Papa Roach na Przystanku Woodstock 2010:

Największy sukces komercyjny z zespołów obracających się wokół nu metalu odniósł jednak Linkin Park, co dla wielu ortodoksyjnych fanów gatunku było dowodem zdrady. Tymczasem na płytach "Hybrid Theory" i "Meteora" grupa znalazła drogę do komercyjnych rozgłośni, święcąc triumfy na listach sprzedaży (w sumie ponad 50 milionów płyt), koncertach, zgarniając branżowe nagrody (m.in. dwie statuetki Grammy) i ciesząc się uznaniem kolegów z branży (remiksowy album "Collision Course" z popularnym raperem Jayem-Z). W połowie września poznamy czwarty studyjny album Linkin Park zatytułowany "A Thousand Suns", który ma być bardziej eksperymentalny.

Linkin Park z "Somewhere I Belong" na Live 8:

Nu metal to jednak nie tylko słoneczna Kalifornia i warto zajrzeć także w inne miejsca globu. Sporą popularność, także w Polsce, zdobyły szwedzki Clawfinger, Guano Apes i H-Blockx z Niemiec oraz Dir en Grey z Japonii. Bliżej przyglądamy się dwóm pierwszym kapelom.

Dowodzony przez charyzmatycznego wokalistę Zaka Tella Clawfinger wyróżniał się głównie wyrzucanymi z prędkością karabinu maszynowego tekstami na tematy społeczno-polityczne, wśród których znalazły się m.in. antyrasistowskie manifesty (pamiętacie "Nigger"?). Najlepszym wydawnictwem grupy jest... składanka "The Biggest And The Best Of" (2005), zawierająca sprawdzone numetalowe petardy z pierwszych trzech płyt zespołu. W repertuarze m.in. "Nigger", "The Truth", "Warfair", "Do What I Say", "Tomorrow", "Two Sides", "Pin Me Down", "Biggest & The Best"... O potencjale zespołu (szczególnie na żywo) sporo mówi, że w pierwszej połowie lat 90. koncerty Szwedów otwierali stawiający pierwsze kroki na międzynarodowej scenie Niemcy z metalowo-industrialowej grupy Rammstein.

Clawfinger na Przystanku Woodstock 2008:

Lokalną, bo europejską sławą cieszyła się pod koniec lat 90. grupa Guano Apes, dowodzona przez obdarzoną mocnym głosem Sandrę Nasić. Dali się poznać dzięki singlom "Open Your Eyes", "Lords Of The Boards" i przeróbce popowego przeboju Alphaville - "Big In Japan". Podobnie jak kilka innych numetalowych sław obniżyli loty, stracili zainteresowanie publiczności i zwinęli żagle na kilka lat. W 2009 roku wrócili (zagrali m.in. na Przystanku Woodstock) i zapowiedzieli premierowy materiał, który ma się pojawić jeszcze w tym roku.

Guano Apes na Przystanku Woodstock 2009:

Do numetalowego worka upychano (czasem nieco na siłę) również takie grupy jak Deftones, amerykańskich Latynosów z Ill Nino, chrześcijańskich rockmanów z P.O.D. (płyta "Satellite" z przebojem "Alive"). Nieco mniejszym zainteresowaniem cieszyli się American Head Charge, Hed PE, Mudvayne, Otep, Puddle Of Mudd, Disturbed, Godsmack, Sevendust czy Static-X.

Choć przez ostatnie kilkanaście lat rynek muzyczny mocno się skurczył, to o milionowych nakładach przyblakłe gwiazdy nu metalu nie mają już co marzyć. Z ostatnich wydawnictw wymienionych przez nas grup o pewnym sukcesie może mówić jedynie Korn. "Korn III: Remember Who You Are" zadebiutował na 2. miejscu amerykańskiej listy, lecz sprzedając niewiele ponad 60 tysięcy egzemplarzy. Nu metal pozostał jedynie wspomnieniem, jak wcześniej choćby glam rock czy nieco później emo.

Michał Boroń

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas