Randy Rhoads zmarł 40 lat temu. "Ten koleś był wyjątkowy"

40 lat temu doszło do katastrofy lotniczej, w której zmarł Randy Rhoads - wybitny gitarzysta, dzięki któremu solowa kariera Ozzy'ego Osbourna rozpoczęła się takim sukcesem. "Dzięki Randy'emu miałem jakiś cel w życiu, on dał mi nadzieję" - wyznał po latach Książe Ciemności.

article cover
Fin Costello/RedfernsGetty Images

Randy Rhoads zmarł 40 lat temu. Ten koleś był wyjątkowy

"Diary of a Madman", drugi album nagrany z Randym w składzie, również radził sobie dobrze. 25-letni wówczas gitarzysta, choć wydawało się to w tym momencie kariery irracjonalne, zastanawiał się nad zerwaniem z muzyką rockową i poświęceniu się swojej pasji - muzyce klasycznej. W trakcie tras koncertowych Randy Rhoads dbał o to, by w każdym odwiedzanym mieście odbyć lekcje gry na gitarze klasycznej.

Na zdjęciu Randy (pierwszy od lewej) z resztą zespołu: Bobem Daisley, Lee Kerslake'iem (drums) i Ozzym Osbournem.
W dniu poprzedzającym tragiczną śmierć, gitarzysta miał zdradzić Ozzy'emu, że chce opuścić zespół, by kontynuować naukę teorii muzyki na uniwersytecie.

"Randy chciał mi coś zakomunikować. Piłem dżin, a on pracował nad muzyką. W pewnym momencie popatrzył na mnie i powiedział, że chce odejść i zacząć naukę na uniwersytecie. Powiedziałem mu: 'Po cholerę chcesz to zrobić? Jesteśmy w drodze na sam szczyt! Jeszcze trochę i będziesz sobie mógł kupić uniwersytet!'. Ale on chciał zdobyć stopień naukowy w teorii muzyki klasycznej" - wspominał ostatni wspólny wieczór spędzony z gitarzystą Ozzy.
Płyta "Blizzard of Ozz", czyli solowy debiut Osbourne'a był okrzyknięty arcydziełem zaraz po premierze. Nikt nie spodziewał się, że Ozzy, który z Black Sabbath wyleciał jako wrak człowieka, zdoła jeszcze wrócić na rynek muzyczny w takim stylu. Utwory takie jak "Crazy Train", "Mr. Crowley" czy "I Don't Know" do dziś są wyczekiwane podczas koncertów Księcia Ciemności. Bardzo dużo w tym zasługi Randy'ego, któremu Osbourne dał sporo wolnej ręki podczas nagrywania płyty.

"Ten koleś był wyjątkowy. Nie wydaje mi się, by do wszystkich dotarło w pełni, jak bardzo był utalentowany. I nie mówię tu tylko o rock'n'rollu, ale też o innych gatunkach. W muzyce klasycznej był fenomenem. Zresztą jak w każdej innej. (...) Był najbardziej oddanym swojej sztuce muzykiem, jakiego kiedykolwiek spotkałem w życiu. Był mistrzem" - wspominał wiele lat później Ozzy Osbourne na łamach magazynu "Guitar Player".
23 maja 1987 ukazał się album koncertowy, pt. "Tribute", wydany ku chwale gitarzysty. Na okładce widnieje legendarne zdjęcie, na którym Ozzy podnosi grającego na gitarze Randy’ego. Jako bonus, album zamyka utwór "Dee" napisany przez Rhoadsa dla jego matki, będący przykładem jego inspiracji klasyczną grą na gitarze.

"Zajęło mi wiele czasu, by dojść do siebie po jego śmierci. Przez wiele lat brałem antydepresanty. Dzięki Randy'emu miałem jakiś cel w życiu, on dał mi nadzieję. Byłem wyczerpany ciągłymi kłótniami z ludźmi. Darzę go największym szacunkiem" - mówił po latach Ozzy Osbourne.
+3
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas