Nazywano ją księżniczką R&B. Aaliyah skończyłaby 40 lat

article cover
Roger Wong/OvoworksGetty Images

Nazywano ją księżniczką R&B. Aaliyah skończyłaby 40 lat

Następne dwie płyty, przyjęte jeszcze cieplej przez krytykę i fanów, ukazały się odpowiednio w 1996 ("One in a Million") oraz 2001 roku ("Aaliyah"). Zwłaszcza drugi album w dyskografii wokalistki uważa się za przełomowy. Rozszedł się w nakładzie 11 milionów egzemplarzy, a jego produkcją zajęli się Missy Elliott i Timbaland. Po tym sukcesie Aaliyah zaczęła być nazywana "księżniczką R&B".
Ostatni album Aaliyah wydany za jej życia ukazał się 17 lipca 2001 roku. W związku z premierą wydawnictwa wokalistka oraz reżyser Hype Williams zdecydowali się nakręcić klip do utworu "Rock the Boat" na Bahamach. 

W pracach nad teledyskiem brało udział 60 osób. Aaliyah postanowiła zakończyć zdjęcia dzień wcześniej, a reszta ekipy miała dokończyć nagrania klipu i wrócić do Stanów 26 sierpnia. 

Na zdjęciu z Carmen Electrą.
Wokalistka na Florydę miała powrócić w Cesnie, której start z lotniska na Bahamach zaplanowany był na 18:50 czasu lokalnego. Nastąpiła jednak zmiana i Aaliyah oraz osiem innych osób wsiedli do samolotu o zdecydowanie mniejszej ładowności. Nie zmniejszono jednak obciążenia samolotu, mimo iż pilot poprosił o zostawienie części sprzętu i bagażu. Nie zakomunikował jednak, że maszyna jest przeciążona i może spowodować to problemy w locie. 

Samolot po oddaleniu się o 200 stóp od pasa startowego runął na ziemię i stanął w płomieniach. Żadna osoba na pokładzie nie przeżyła. Oprócz Aaliyah tragiczną śmierć ponieśli m.in. jej stylista, makijażystka, ochroniarz oraz przyjaciółka Keith Wallace. 

Na zdjęciu z Destiny's Child.
Zaraz po tragicznym wypadku wszczęto śledztwo oraz przeprowadzono sekcję zwłok. Ta wykazała, że Aaliyah zmarła w skutek obrażeń głowy. Doznała również poważnych oparzeń. Śledczy stwierdzili natomiast, że nawet, gdyby wokalistka przeżyła wypadek, to nie byłoby szans na jej powrót do normalnego życia. 

Jednak nie był to koniec informacji, jakie ujawniło dochodzenie prowadzone przez Narodową Radę Bezpieczeństwa Transportu. Na jaw wyszło, że pilot awionetki, Luis Morales III, wcale nie miał uprawnień do sterowania samolotem (sfałszował licencję), co więcej zatrudniony został kilka godzin przed lotem. Sekcja zwłok wykazała natomiast obecność w jego krwi kokainy i alkoholu.
+5
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas