Syd Barrett: Szalony lider Pink Floyd

6 stycznia 1946 w brytyjskim Cambridge przyszedł na świat pierwszy lider Pink Floyd, genialny gitarzysta i twórca. Tak wyglądało intensywne, ale i tragiczne życie Syda Barretta.

article cover
Chris Walter/WireImageGetty Images

Syd Barrett: Szalony lider Pink Floyd

6 stycznia 1946 w brytyjskim Cambridge przyszedł na świat pierwszy lider Pink Floyd, genialny gitarzysta i twórca. Tak wyglądało intensywne, ale i tragiczne życie Syda Barretta.

Po wydaniu przez Pink Floyd świetnie przyjętego singla "See Emily Play", Syd zniknął. Muzycy nie mieli z nim kontaktu przez wiele miesięcy. Gdy wrócił, był zupełnie inny, nieobecny, jeszcze bardziej ekscentryczny. Te miesiące spędził prawdopodobnie na narkotyzowaniu się. Barret upodobał sobie zwłaszcza LSD. Przyjaciołom tłumaczył, że narkotyki dają mu prawdziwą wolność i pomagają tworzyć. Wszyscy, którzy znali Syda, podkreślają, że narkotyki i choroba psychiczna zmieniły go nie do poznania. Dosłownie. Przyjaciele przestali go w pewnym momencie rozpoznawać, a on również przestał kojarzyć, kogo znał, a kogo nie.Nick Hale/Hulton ArchiveGetty Images
Nastoletni Barrett pełen był młodzieńczego entuzjazmu, uwielbiał tworzyć, nie tylko muzykę - początkowo pasjonował się przede wszystkim malarstwem i rysunkiem. "Miał długie, rozwiane włosy i duże, wrażliwe oczy. Już wtedy miał w sobie coś z ekscentryka" - wspominają dawni znajomi. Do 14. roku życia funkcjonował jako Roger Barrett. Istnieje wiele anegdot na temat tego, skąd wziął się jego pseudonim. Według jednej z nich przyjął imię Syd na cześć jazzowego muzyka Sida Barretta.Andrew Whittuck/RedfernsGetty Images
Pierwsze single Floydów, a później cały debiutancki album, były dziełem Syda. To on komponował muzykę, pisał teksty, śpiewał i grał na gitarze. Roger Waters nie miał jeszcze pojęcia, że będzie w przyszłości liderem zespołu, a Davida Gilmoura na początku nawet nie było w składzie. Po odejściu z Pink Floyd Barrett wydał dwa solowe albumy: "The Madcap Laughs" i "Barrett", oba opublikowane w 1970 roku. Na zdjęciu od lewej: Nick Mason, Rick Wright, Roger Waters i Syd Barrett.Michael Ochs ArchivesGetty Images
Biografowie Syda sugerują, że mógł cierpieć na schizofrenię, depresję maniakalną lub łagodną odmianę autyzmu. Od początku lat 70. nie udzielał się publicznie. Przez ostatnie trzy dekady swojego życia Barrett malował na ogromnych płótnach i zajmował się ogrodem. Żył z tantiem, które faktycznie regularnie spływały. Zmarł 7 lipca 2006 roku w wieku 60 lat z powodu nowotworu, w swoim domu w Cambridge.Michael Ochs ArchivesGetty Images
W 1968 roku członkowie zespołu postanowili nie zabrać Syda na jeden z koncertów. Niewiele później ogłosili, że Barrett nie jest już członkiem Pink Floyd. Jednak nie zostawili go samego. David Gilmour pomagał mu w solowej karierze, a później pilnował, by do końca życia spływały do niego tantiemy z przebojów, które napisał. Członkowie Pink Floyd wielokrotnie próbowali też zaprowadzić Syda na odwyk, jednak nigdy nie udało im się namówić go na terapię. Jeden z najważniejszych albumów Floydów - "Wish You Were Here" z 1975 roku - został zadedykowany właśnie jemu. "Shine On You Crazy Diamond" w całości opowiada właśnie o Sydzie.Koh Hasebe/Shinko MusicGetty Images
Syd Barrett był pod silnym wpływem bitników - to powstały w latach 50. awangardowy ruch promujący m.in. nieograniczoną swobodę twórczą. Melodyjne kompozycje Syda cechował pierwiastek chaosu, często pojawiał się w nich też element, mający za zadanie drażnić odbiorcę. A jeśli dodamy do tego podszyte infantylizmem, fragmentaryczne, czasem pełne absurdu teksty tych utworów, otrzymamy mieszankę, która stanowiła o wyjątkowości dzieł Barretta. Choć był członkiem Pink Floyd jedynie trzy lata, Syd Barrett pozostaje postacią nie tylko intrygującą, ale też otoczoną swoistym kultem. Razem z Pink Floyd muzyk nagrał dwa albumy: "The Piper at the Gates of Dawn" w 1967 roku i "A Saucerful of Secrets" z 1968 roku.Chris Walter/WireImageGetty Images
Syd stał się obciążeniem podczas koncertów. Potrafił przez całe show grać tylko jeden akord. Czasami wychodził na scenę i nie wydobywał z siebie żadnego dźwięku. Potrafił przez cały dzień nie odzywać się do nikogo. To właśnie z powodu kłopotów z Barrettem Floydzi zdecydowali się zatrudnić Gilmoura. Z każdym miesiącem było coraz gorzej. Szaleństwo Syda postępowało. Przed jednym z koncertów wysypał sobie na głowę całą butelkę środków uspokajających. Tabletki w jego włosach na scenie zaczęły topnieć pod wpływem reflektorów, przez co maź spłynęła po całej jego twarzy. On nawet tego nie zauważył. Na zdjęciu od lewej: Richard Wright, Nick Mason, Syd Barrett i Roger Waters.Chris Walter/WireImageGetty Images
Jeden z ostatnich publicznych występów Barretta miał miejsce w 1970 roku w Londynie. Podczas wykonywania czwartego numeru ze swojej setlisty Syd ostrożnie odłożył gitarę i zszedł ze sceny, zostawiając na niej osłupiałych Davida Gilmoura i Jerry'ego Shirleya. Koncertu nie dokończył. W 1973 roku spotkał go w Londynie na ulicy jeden z przyjaciół. "Dokąd idziesz?" - zapytał muzyka. "Dalej niż jesteś sobie w stanie wyobrazić" - miał odpowiedzieć Syd. Na zdjęciu od lewej: Roger Waters, Nick Mason, Syd Barrett i Rick Wright.PA ImagesGetty Images
Rob Chapman, biograf Syda, przekonywał, że artysta chętnie pielęgnował kobiecą stronę swojej osobowości. Lubił przebywać z dziewczynami, szwendać się z nimi po mieście, przebierać w kolorowe ciuchy. Według Davida Bowiego, Barrett był pierwszym facetem, który na scenę wyszedł w makijażu. "Był przezabawnym, przystojnym i uroczym człowiekiem" - wspomina młodego Syda David Gilmour, który zakumplował się z nim jeszcze jako nastolatek.Andrew Whittuck/RedfernsGetty Images
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas