Sławomir przed sylwestrem: W tym wąsie jest mój talent
Ma jedno postanowienie noworoczne - zrobi wszystko, by nie schudnąć! Na pewno też nie zgoli wąsów, za kolejne ubytki włosów na głowie ręczyć jednak nie może. Znany z przeboju "Miłość w Zakopanem" Sławomir w tym roku będzie gwiazdą Sylwestra z Dwójką w Zakopanem, a potem helikopterem przeniesie się do Chorzowa, gdzie na Stadionie Śląskim zaprezentuje się podczas Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu.
Jak ci minął rok? Spokojnie?
Sławomir: - Cześć, tu Sławomir! To był najbardziej pracowity rok w moim życiu. Ale jeśli pomimo tylu koncertów obyło się bez choroby, wypadków i pogodowych psikusów, to był spokojny okres.
Moje pytanie było oczywiście żartem, gdyż twoja kariera przypomina samolot ponaddźwiękowy. Nagle wystartowała i gna jak oszalała. Czy rozpoczynając studia w krakowskiej szkole teatralnej, liczyłeś na taką popularność?
- Do szkoły teatralnej przyszedłem po warsztat, wiedzę i technikę, a nie po popularność. Z tej skarbnicy czerpię do dzisiaj. Jestem bardzo wdzięczny mojemu profesorowi od impostacji (wydobywania głosu) Zbigniewowi Grygielskiemu za to, że nauczył mnie, jak śpiewać bez obciążania strun. Pamiętam, że na studiach zastanawiałem się, komu z nas uda się osiągnąć sukces. To zawsze jest niespodzianka. Ale nigdy przypadek.
Jeśli wspomniałam o studiach, to nie mogę nie zapytać - czemu zostałeś aktorem? Co cię pociągało w tym zawodzie? Jak wyobrażenia zweryfikowało potem życie?
- U mnie to było bardzo naturalne. Pracowałem jako aktor od ósmego roku życia. Grałem w krakowskich teatrach, spektaklach Teatru Telewizji i serialach dla dzieci. Prowadziłem program w początkującym jeszcze wtedy TVN, który wtedy był Telewizją Wisła. Aktorstwo i muzyka towarzyszyły mi odkąd pamiętam, pomimo że nie mam żadnych tradycji rodzinnych w tych dziedzinach sztuki.
Początkujący aktor nie ma łatwo, ponieważ konkurencja na rynku jest ogromna.
- Pierwszą rolę dostałem już na studiach i dużym sukcesem dla mnie było to, że zaraz po szkole potrafiłem się sam utrzymać z aktorstwa. Potem wytrwale pracowałem nad sobą, ale przełom zawodowy nastąpił dopiero wtedy, kiedy połączyliśmy nasze siły razem z Kajrą.
W którym momencie zauważyłeś, że twoje życie obróciło się o 180 stopni?
- Myślę, że to, co wydarzyło się po premierze naszego pierwszego teledysku "Megiera", można śmiało określić jak American Dream. Po trzech miesiącach od publikacji na naszym kanale na YouTube zagraliśmy jako gwiazda na Sopot Hit Festiwal, najważniejszej imprezie muzycznej w kraju. Potem posypały się kolejne propozycje i zaproszenia.
Wiesz, ile miałeś koncertów w 2018 roku?
- Tak. Ponieważ każdy koncert razem z naszym gitarzystą starannie odnotowujemy. Zawsze też piszę kilka zdań na temat występu. Będzie ich razem w tym roku grubo ponad 300. Cały czas gramy. I to wszystkie na żywo! Mamy też odnotowane przejechane kilometry oraz ilość wypitego alkoholu, do tego z podziałem na mocny i lekki. Mój gitarzysta jest pod tym względem nieoceniony.
"Big Music Quiz": Sławomir jako prowadzący
Jaki jest twój patent na bezbolesne znoszenie podróży?
- Trzeba ten czas spędzać z ludźmi, których się lubi. Najlepiej podróżować w... ciszy. Taki mamy zwyczaj. Wtedy odpoczywamy.
Pierwszy twój album nosił tytuł "The Greatest Hits". Jak nazwiesz kolejny? "Jeszcze większe hity"?
- Mam już pomysł na tytuł drugiej płyty, nad którą pracujemy, ale jeszcze go nie zdradzę. Będzie przewrotny.
Gwiazdy Sylwestra Marzeń TVP w Zakopanem
Z żoną jesteście i w domu, i na scenie. Zdarza się wam brać od siebie urlop?
- W pewnym sensie. W busie koncertowym Kajra siedzi z przodu, a ja na samym końcu. W ciągu roku na pewno uzbierałoby się kilka miesięcy. Nie potrzebujemy takich urlopów, bo po prostu się lubimy.
Wystąpiliście wspólnie w programie "The Story of My Life", w którym daliście się mocno postarzyć. Kiedy odkryłeś, że Magdalena to osoba, z którą chcesz się zestarzeć?
- Kiedy człowiek zakochuje się w pięknej kobiecie, to nie myśli o tym, żeby się z nią zestarzeć, tylko żeby być u jej boku wiecznie młodym. I to nam się od siedmiu lat udaje. Mówię oczywiście o mentalnej stronie, ponieważ ja niedługo nie będę się już musiał czesać (śmiech). A odpowiadając na pytanie, to moment przysięgi małżeńskiej w kościele był dla mnie taką chwilą. To była bardzo świadoma decyzja obu stron. Magdalena ma wszystkie te cechy, które są dla mnie najważniejsze. To jest kobieta bez kompromisów, chociaż zaznaczam, że mam do czynienia z prawdziwą megierą.
Na ubiegłorocznym sylwestrze w Zakopanem śpiewałeś "Miłość w Zakopanem". Jak będzie w tym roku?
- Do tego sylwestra przygotowujemy się już od trzech miesięcy, ponieważ zaśpiewamy kilka piosenek. Po raz pierwszy z wymarzoną przeze mnie sekcją dętą. Ale nie zawiodę fanów i oczywiście również "polejemy się szampanem".
Pamiętasz swojego pierwszego sylwestra?
- Pamiętam, że od dziecka u mnie w domu dużo się śpiewało i zawsze przychodziło do nas wielu gości. Mój tata grał na akordeonie, a moją ulubioną zabawą było chowanie się do futerału. Pamiętam też, że bardzo lubiłem petardy i wydawałem na nie wszystkie kieszonkowe.
Masz swój sklep, sprzedajesz koszulki między innymi z nadrukiem swojego zdjęcia. Co czujesz, gdy widzisz ludzi w takich T-shirtach?
- Na koszulkach jest grafika, którą stworzył nasz fan Kasztan Piotrowski. Kiedy widzę ludzi, w tych "szatach Sławomira" na koncercie, to czuję się, jakbym miał własnych kibiców. Tylko my, w przeciwieństwie do piłkarzy, zawsze gramy dobrze. Ta grafika to symbol tego, że ludzie bardzo wspierają nas w karierze. To też doskonały prezent i można go zamówić na naszej stronie.
Twoim znakiem rozpoznawczym są wąsy. Debiutowałeś jednak bez nich. Może być tak, że kiedyś je zgolisz?
- Nie. Wtedy musiałbym przestać śpiewać. W tym wąsie jest mój talent. I tak pięknie szeleści do mikrofonu...
Podejmujesz jakieś zobowiązania noworoczne?
- Tak, obiecałem sobie, że w tym roku nie schudnę. Będę nad tym pracował i mam dużą szansę na to, że mi się uda. Mamy też ambitny plan muzyczny i nowe piosenki do zrealizowania. Szykujemy dla fanów Sławomira sporą niespodziankę.
Czego mogę ci życzyć w 2019 r.?
- Zdrowia!!!
Rozmawiała Iwona Leończuk.