"Robimy rap, a nie prawie rap"

Mocnego wejścia z trzecią płytą chyba nikt im nie może odmówić. W końcu nie każdy ma kawałek i klip z Afu-Rą... Jednak jeśli przesłuchacie "Soundsystem" (2007) sami się przekonacie, że to nie konszachty z Afu-Rą stanowią o ich sile. Ich siła to świeżość, różnorodność, dobre brzmienie i... wciąż nowe pomysły na kawałki, co przy takim stażu na scenie wydaje się być zaskakujące. Niniejszy wywiad to obowiązkowa lektura dla fanów "eF do Ha Pe", obowiązkowa lektura dla "hejterów", a także obowiązkowa lektura dla każdego człowieka, który uważa się za rapera, a w rzeczywistości jest... prawie jak raper. Z Familią HP rozmawiał Filip "Diabeł" Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").

Familia HP
Familia HP 

Familia HP powraca - można powiedzieć, że to już fakt dokonany. Nie wypada więc nie zapytać co działo się w waszym życiu od czasu wydania poprzedniego krążka . Dużo się zmieniło?

Thomass: Na pewno zmieniło się wiele w naszym życiu prywatnym, rodzinnym, zawodowym. Lata lecą, więc i podejście do pewnych spraw się nieco zmienia. Jedno czego jestem pewien, to że tak samo jak wcześniej, a może nawet jeszcze bardziej kochamy rap i mimo ograniczonej ilości wolnego czasu nagrywamy dalej z wielkim zaangażowaniem. Jeśli chodzi o naszą aktywność studyjną, to czas od "Miejskich wibracji" do "Soundsystemu" wypełniony był pracą i dobrą zabawą nad mixtape'ami Eudezet Allstars, wcześniej nad EP "Kilka słów wyjaśnień". To nie było tak, że mieliśmy przerwę w nagrywkach. Oxy do 2005 roku jeszcze kręcił dużo imprez i koncertów w Łodzi. Stwierdzenie, że powracamy, nie do końca jest więc prawdziwe. My cały czas byliśmy aktywni, z tym że na mniej oficjalnych wydawnictwach.

Dużo mówicie o ludziach, którzy delikatnie mówiąc życzą wam jak najgorzej. W kawałku "Zawiść" padają pod ich adresem słowa: "to sk***ysyny, wielu chce znać ich ksywy - ta lista niejednego mogłaby zadziwić". Mówicie, że zakończycie całą sprawę bez udziału mediów, ale może jednak uchylicie rąbka tajemnicy naszym czytelnikom? Pytam, bo wśród słuchaczy rzadko spotykam się z "hejtingiem", a więc pewnie chodzi o osoby ze środowiska...

Thomass: To oczywiste, że jeśli ktoś słucha naszych płyt i się mu podobają, to nie będzie nas dissować. Jest jednak wielu zawistnych sk***ysynów, którzy zawsze są na nie, cokolwiek byśmy nie nagrali. Nie wymienię nazwisk, bo nie mam ochoty robić im reklamy. Nie chce niepotrzebnie karmić mediów... Zresztą, uderz w stół a nożyce się odezwą - wystarczy poczekać, a jestem pewien, że ci ludzie sami się ujawnią, bo wiedzą i czują, że ten numer jest skierowany do nich. "Zawiść" to swoiste rozliczenie się z "hejterami", ale i zarazem dowód na to, że nie jesteśmy frajerami co będą siedzieć cicho i przyjmować ciosy.

Oxy: Ten banger wędruje do "hejterów" z natury, czyli takich osób, którym nieważne co zaj**istego byś pokazał, to i tak stwierdzą, że to ch**owe, a oni, bądź ich ulubieniec, zrobiliby to lepiej. Najczęściej jest tak, że siedzą na tyłkach i jedyne co potrafią, to wylewać swoje frustracje na przeróżnych forach. Innym aspektem poruszonym w tym numerze jest fakt, że wiele osób na scenie zgrywa mega pozytywne postacie, brata się ze wszystkimi po kolei, natomiast tak naprawdę za plecami potrafi je ostro jechać. Wiadomo - mało kto z nas wyłoży wszystkim naokoło co o nich myśli, ale w pewnych sytuacjach taka maksymalna obłuda i skakanie ze skrajności w skrajność pozostawia ogromny niesmak. A co do naszych słuchaczy to jeszcze byś się czasem zdziwił czy są naprawdę tacy grzeczni (śmiech).

Jeszcze przed premierą krążka mówiliście, że chcieliście, aby całość brzmiała nowocześnie. Paradoksalnie jednak po raz kolejny otrzymaliśmy płytę klasyczną, co szczerze mówiąc bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Mam rozumieć, że słowa "naprzeciw trendom i każdej durnej modzie" nadal aktualne?

Thomass: Płyta miała przede wszystkim brzmieć świeżo. Określenie klasyczna na pewno jest trafne, bo płyta jest mocno osadzona w typowych dla rapu brzmieniach. To nie jest płyta, która ociera się o hip hop, ale płyta stricte hiphopowa dla fanów rapu w jego najczystszej formie, nawiązująca do tzw. złotej ery hip hopu. A nowoczesne są niektóre rozwiązania, na przykład brak sampli w kilku numerach, co kiedyś było nie do pomyślenia. Co do mody, to jeśli ktoś śledził naszą drogę od początku, to doskonale wie, że za nią nie podążamy. Owszem, mamy świadomość tego, co w danym momencie jest "trendy", ale nie mamy ciśnień. Robimy tak, by być w zgodzie ze sobą, nie oglądając się na innych.

Oxy: Nie mieliśmy nigdy na celu wyznaczania nowych brzmień czy trendów w rapie. Aczkolwiek jesteśmy otwartymi ludźmi i inspiracje czerpiemy z całego muzycznego spektrum, dlatego nasze płyty są dosyć różnorodne i poszczególne numery trafiają bardziej do jednych, a pozostałe do zupełnie innych osób. Naszym założeniem od strony bitowej było to, by dostać w miarę klasyczne produkcje, jednak oparte na nowocześnie brzmiących bębnach i ewentualnie elektronicznych smaczkach. Producenci spisali się na medal, bo jak wielu słuchaczy już to podkreśliło - nawet te spokojniejsze numery mają w sobie tą dynamikę, na jakiej nam zależało.


Coś czuję, że wasz kolejny album także będzie klasyczny, w końcu sami niedawno mówiliście, że jego trzon zbudują WDK i Bober - producenci, którzy szerszej publiczności znani są właśnie z bitów klasycznych. Mylę się, czy to jednak jeszcze za wcześnie, aby mówić cokolwiek o kolejnym krążku Familii HP?

Oxy: Nie, nic takiego jeszcze nie założyliśmy. Wiesz, 99 procent polskich hiphopowców w moim wieku już dawno schowało do szaf swoje baggy spodnie i odstawiło mikrofony, więc jestem dumny z tego, że mimo tego, a także notorycznego braku czasu udało nam się zrealizować ten album. Gotów jestem się założyć o wiele, że mało kto poświęcił tak mało czasu na nagranie tak dobrej płyty. Komfort czasowy jaki mają topowi artyści naszej sceny przy swoich nagrywkach na pewno zwielokrotniłby naszą aktywność wydawniczą. Tego bardzo chłopakom zazdrościmy. Co do najbliższych nagrywek to mogę zdradzić jedynie tyle, że usłyszycie nas na dużo większej niż do tej pory liczbie featuringów.

Thomass: Kolejny krążek to na razie odległy temat. Na razie skupiamy się na promocji nowej płyty. Mamy kilka pomysłów na nowe projekty, więc na pewno nie odpuścimy i prędzej czy później ukażą się nowe rzeczy z logo HP na okładce. Jednak za wcześnie by o tym mówić.

W ciągu ostatnich miesięcy pojawiły się dwa określenia: "moda na Mioda" i "moda na Bobera". Nie da się ukryć, że i jeden i drugi są praktycznie "wszędzie" gdzie by nie spojrzeć. Co sądzicie jako artyści, którzy obu tych panów zaprosili na swój krążek? Czy według was powszechność w muzyce i szturm na ilość nawet przy zachowaniu wysokiej jakości może się odbić na wartości artysty?

Thomass: Rzeczywiście, zarówno Miodu jak i Bober są w tej chwili "popularni" na scenie. Wielu chce z tym pierwszym coś nagrać, a od tego drugiego mieć bit. Dla mnie oznacza to tylko jedno, że obaj są bardzo dobrzy w tym co robią i utwierdza mnie w przekonaniu, że ich udział na naszej płycie jest jak najbardziej wskazany. Najważniejsze to robić muzykę tak, jak się ją czuję. Przecież jeśli Miodu nie nagrałby refrenu do "Kuloodpornych", to i tak ten numer promowałby całą płytę, a nasze zwrotki byłyby takie same. Miodu wydawał się nam idealnym gościem do zamknięcia tego numeru w takiej formie, w jakiej go sobie wyobrażaliśmy, więc to nie efekt mody czy przepis na sukces. Bober natomiast to zdolny typ i mam nadzieję, że jak wyda płytę producencką, to znajdzie wielu chętnych do jej zakupu. Cieszę się, że jego bity znalazły się na płycie.

Oxy: Udział Bobera przy powstawaniu naszego albumu jest jak najbardziej naturalny - to ten chłopak już prawie 2 lata temu wygrał contest na najlepszy remix kawałka z naszej EP-ki, dlatego również teraz ta współpraca trwa nadal. Cieszymy się z tego, że w pewnym sensie wyłowiliśmy takiego zdolnego producenta. Tak również było 3 lata temu, gdy na naszych produkcjach debiutował szerzej nikomu wtedy nie znany Matheo, który teraz jest głównym bitmejkerem Wielkie Joł, a już teraz zaczyna szaleć za Wielką Wodą. Mamy po prostu dobrego czuja!


"Prawie robi wielką różnicę" i na "Soundsystemie" sporo w tej kwestii wyjaśniacie. Ale już tak po za płytą, czy według was Polska, czy też polski rap, mają w sobie coś takiego, o czym nie da się powiedzieć: "prawie jak..."? Bo jak tak się bliżej przyjrzeć narzekaniom Polaków, to u nas tak naprawdę wszystko jest "prawie jak coś tam", albo "prawie jak gdzieś tam"... "Prawie jak raper, prawie jak ksywa super rap gwiazdy, prawie jak wytwórnia" - o kim moglibyście tak powiedzieć?

Oxy: Jeśli miałbym szukać indywidualnych odniesień do swojego otoczenia na pewno bym je znalazł bez większego zastanowienia, bo poniekąd były to jakieś pierwowzory opisanych w tym tekście postaci, ale pisząc ten numer miałem bardziej ogólne podejście do tematu. Mimo to już sporo osób zapytało mnie, czy ten numer jest jakimś dissem. Hmm, tak jest dissem, na takich właśnie przedstawionych "prawiczków" (śmiech).

Thomass: Gdyby tak nie było, to nie powstałby ten numer. Są tacy co myślą, że tym słowem załatwią wszystko. Jestem pewien, że każdy zna kogoś takiego. Daleki jestem od robienia komuś przykrości, ale jest tysiące takich kolesi co mają się za raperów, a tak na prawdę to nawet nie nagrali jednego numeru. To "podwórkowi bossowie", często nieudacznicy. Co do wytwórni to np. złe doświadczenia z naszymi wcześniejszymi wydawcami były tutaj główną inspiracją.

Tak właściwie okładka "Soundsystemu" mogłaby wskazywać na to, że płyta utrzymana jest w klimatach reggae, do tego promuje ją raggowy klip z Miodem w refrenie. Tymczasem słuchacz odpala krążek i słyszy głównie kawałki klasyczne, niekiedy o charakterze ulicznym, refleksyjnym. Co miał na celu taki zabieg? Nastawialiście się nasiloną promocję płyty w dwóch najważniejszych miesiącach sprzedaży - czyli w tym wypadku podczas wakacji - czy też to wyszło spontanicznie, żeby nie powiedzieć przez przypadek?

Oxy: Wiesz, oprócz samego singla, który fakt, że zaskoczył wielu i ludzie nie wiedzieli czego spodziewać się po nowych numerach, nie odczuwam, żebyśmy nieśli otoczką płyty reggae'owe przesłanie. Okładka po prostu powstała na bazie grafiki z klipu do "Kuloodpornych". Uważamy, że jest ciekawa i idealnie odnosi się do zawartości jak i koncepcji promocyjnych krążka.

Na pewno nie jedna osoba zastanawia się, jakim człowiekiem jest prywatnie Afu-Ra i jakie pieniądze wchodzą w grę przy współpracy z artystą takiego formatu... Ale ja chciałbym was po prostu zapytać, czy to duża presja nagrywać z nim kawałek?

Thomass: A jakbyś się czuł, gdybyś miał okazję stworzyć coś razem z jednym ze swoich ulubionych artystów? Z pewnością mały stres był, jednak jeśli podchodzisz do tego co robisz profesjonalnie to potrafisz stanąć na wysokości zadania i mu sprostać. Kiedy już wiedziałem, że nagramy ten numer, byłem mocno podekscytowany. Czułem, że spełnia się jedno z moich marzeń z przed kilkunastu lat, żeby nagrać coś z amerykańskim raperem.

Oxy: Ja w sumie nie czułem żadnej presji, no może małe dreszcze emocji, gdy dostałem od Bobera właśnie ten kozacki bit. Większy stres powodowała bardziej cała otoczka związana z realizacją materiału w Łodzi i w Nowym Jorku, i zgraniem tego na czas, niż sama nagrywka.


A jak współpracowało wam się z nim na planie klipu "Kuloodporni"? To wymagający, kapryśny człowiek, czy też raczej typ bezproblemowego luzaka?

Thomass: Raczej luzak. Na pewno nie jest zmanierowany. Spędziliśmy z nim sporo czasu, przejechaliśmy sporo kilometrów i dużo rozmawialiśmy, dyskutowaliśmy na różne tematy. To zaj**iste jak muzyka może łączyć, że ludzie z tak odrębnych światów i kultur znajdują wspólny język.

Oxy: Afu poznaliśmy już pół roku wcześniej, więc nie było żadnej trzęsawki, ani problemów. Choć stres by z innego powodu, bo zostawiliśmy rano w hotelu kilkaset kilometrów od studia, w którym kręciliśmy klip, całą walizkę ciuchów i osobistych rzeczy. Mimo to całe napięcie wspaniale rozładował Miodu jak i DJ Joe, których przy okazji serdecznie pozdrawiamy. Następnie spędziliśmy jeszcze sporo czasu w trasie, kiedy to dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o realiach amerykańskiego hip hopu, a także np. tego, że Afu-Ra jest zapalonym snowboardzistą. Sam też był ciekaw naszych spraw i Polski w ogóle, choć jak na Amerykanina, bardzo sprawnie porusza się już w europejskich realiach. Wiadomo, na trasie było wielu słuchaczy, którzy koniecznie chcieli do niego podbić... Afu-Ra potrafi trzymać na dystans, ale to naturalne, że nie dla wszystkich masz zawsze czas. Nasza znajomość trwa nadal i być może ujrzycie nas jeszcze razem na jakimś tournee.

Na "Soundsystemie" pojawia się kawałek o furach, tunningu i nocnym street racingu. I teraz pytanie pół żartem pół serio. Gdybyście musieli porównać się do konkretnych samochodów, jakimi furami byście byli?

Thomass: Dobre pytanie. Nigdy się nie zastanawiałem nad taką opcją. To zależałoby od sytuacji i nastroju. W ciągu dnia, w pracy to raczej jakaś elegancja: Bentley Continental GT, a nocą chętnie zmieniłbym się w Lamborghini Murcielago.

Oxy: Ponieważ jestem dosyć sporawych rozmiarów, ale mimo to mam pi**dolnięcie... (śmiech) i dodatkowo uwielbiam amerykańskie fury, więc wybór pada na mój ulubiony model Buick Riviera boat-tail roczniki 1971-1973.

Jest też kawałek "Tam wpadam", opisujący wizyty w zakładzie fryzjerskim. Skąd pomysł na tak niecodzienny track? Luźny temat, który rzucił któryś z was, czy też scenariusz napisał się sam podczas obcowania z uroczymi fryzjerkami (śmiech)? Gdzie mamy szukać takich fryzjerek?

Thomass: My z Oxym mamy swoje osobiste fryzjerki (śmiech), więc temat dla nas nie jest obcy. Pomysłodawcą numeru był Oxy, rzucił propozycję, a ja się natychmiast wkręciłem i tak powstał najluźniejszy numer na płycie.

Oxy: Cieszę się, że wielu ludziom spodobał się ten oryginalny bądź co bądź temat. Nie ukrywam, że w Polsce na pewno brakuje takich miejscówek, gdzie obcięcie włosów to jedno, ale osiedlowe życie towarzyskie to ich drugi nieodłączny element. Jeśli już macie swoje fryzjerki, to trzymajcie je mocno przy sobie. A jeśli nie, to wypadnijcie w poszukiwaniu jakiejś fajnej, zamiast kisić się we własnej łazience i zostawiając sobie schody po samym strzyżeniu (śmiech).


Zagraliście sporo koncertów w całej Polsce, nie można także nie wspomnieć o trasie promującej album "Soundsystem". Powiedzcie, które miejsca, które koncerty jakoś szczególnie zapadły wam w pamięć i dlaczego? Zdarzyły się jakieś zabawne sytuacje podczas samej trasy?

Thomass: Z racji tego, że nie mieliśmy oficjalnej płyty od 2002 roku, to po dużej ilości imprez promujących "Miejskie wibracje" przez ostatnie 2-3 lata graliśmy po kilka sztuk w roku. Teraz przyszedł czas na trasę, która mamy nadzieję obejmie co najmniej kilkanaście miast. Koncerty zawsze są fajną przygodą. Większość wspominamy dobrze. Najbardziej utkwiły mi wyjazdy po wydaniu "Miejskich wibracji". Wtedy nasza ekipa liczyła nawet dziesięć, a czasem i więcej osób, więc możesz sobie wyobrazić co się działo, kiedy wjeżdżaliśmy do klubu. Zabawnych sytuacji było mnóstwo, wiele z nich mamy utrwalone na taśmach. Jest ich kilkadziesiąt. Zresztą jest o tym numer na płycie.

Oxy: Tak, te wypady z ziomami pozostaną niezapomniane. Niektórzy myśleli czasem, że to jakaś ekipa kiboli na mecz jedzie, a tu jechała Familia ze swoją świtą. O tych wypadach można by napisać książkę, ale być może lepszym ich udokumentowaniem będzie DVD, które chcielibyśmy zacząć składać pod koniec tego roku. Trasa promująca "Soundsystem" obejmie wszystkie weekendy września i część października, już mamy kilka potwierdzonych dat. Potem mamy małą przerwę ze względu na sprawy osobiste i myślę, że wrócimy na scenę tak, aby przed końcem roku pojawić się jeszcze w kilku miastach. Dodam, że bardzo prawdopodobne, że przynajmniej na części imprez będzie z nami grała biby znana DJ-ska ekipa z "Eudezet" - Born To Roll.

Jak wyglądają dalsze plany promocyjne "Soundsystemu"? Czym zaskoczy nas w najbliższym czasie Familia HP?

Oxy: Przygotowując ten album wiedzieliśmy, że tym razem jego wydanie będzie miało sens, jeśli zostanie zaplanowana odpowiednia promocja. Dlatego też zaczęliśmy we własnym gronie, a także wśród znajomych szukać osób, które nam w tym pomogą. Okazało się, że album wydało Embryo - nowy, ale już prężny label naszego studyjnego realizatora Marka Dulewicza. Nagle wyszło, że znamy ludzi, którzy siedzą w klimatach video i mogą pomóc nam robić klipy. I tak element po elemencie budowaliśmy promocję płyty "Soundsystem". Dwa klipy - "Kuloodporni" oraz "Zawiść" wszyscy już doskonale znają, czy to z internetu czy TV. Zapowiem, że klipów będzie jeszcze sporo, bo na pewno dwa, a jak dobrze pójdzie to nawet cztery! Duży wkład w ich realizację będzie miał Tomek z Graftom Studio, i tu szacunek za pomoc! Do tego wspomniana trasa koncertowa plus być może dwie wizyty zagraniczne. Także w tym roku nadrabiamy zaległości i spodziewajcie się dużo więcej Familii zarówno na scenie, jak i w waszych głośnikach!

To może pytanie na koniec. Wychodzi mnóstwo nowych płyt, na dodatek można powiedzieć, że starzy wyjadacze "masowo" wracają do gry. Co takiego ma Familia HP, czego nie mają inni gracze na Polskiej rap scenie, oczywiście po za Afu-Rą (śmiech)?

Thomass: Familia HP ma swój niepowtarzalny klimat, styl który cały czas ewoluuje, prezentujemy progres z płyty na płytę, robimy rap, a nie "prawie rap".

Oxy: Tak, wielu artystów zawiesiło poprzeczkę na swoich debiutach dużo wyżej od nas, ale niestety teraz reprezentują to samo, co kilka lat temu albo i gorzej, aczkolwiek wielu słuchaczy jest mocno konserwatywnych i z uporem maniaka wydaje się tego nie zauważać. Thomass ma rację, że mnóstwo ludzi podkreśla to, że mimo różnorodnych numerów mamy swój własny styl, co uważam za obowiązkową cechę dobrego poziomu w rap grze. Z drugiej strony ta różnorodność pozwala nam docierać do szerszego grona odbiorców, których być może nie przekona cała nasza twórczość, ale jej część.

Dzięki za wywiad i za poświęcenie czasu. Jakieś pozdrowienia, kilka słów do czytelników?

Thomass: Jesteśmy od 13 lat aktywnie oddani tej kulturze, mamy to ciągle w sercu i tego samego życzymy wam. Oby wasza pasja przetrwała jak najdłużej! Dzięki za ciekawy wywiad! Pozdro z Eudezet!

mhh.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas