Reklama

"Rączki i nóżki"

Grupa Blenders to jedno z najciekawszych zjawisk na polskiej scenie muzycznej w latach 90. Po trzech latach przerwy i zmianie wokalisty zespół zaszył się w studio, gdzie ciężko pracuje nad swą kolejną płytą. Przy okazji występu Blendersów w Szczecinie w ramach tegorocznej Inwazji mocy organizowanej przez radio RMF FM z muzykami spotkał się Konrad Sikora.

Co słychać w sprawie waszej nowej płyty?

Nowa płyta? Tak słyszeliśmy coś o niej. Podobno nad nią pracujemy. Data wydania nie jest jeszcze ustalona, ale z tego, co wiemy, ma to być dziesiąty miesiąc tego roku, czyli luty. Ops! Przepraszamy październik. Mówiąc poważnie, mamy gotową już większość materiału i co ciekawe nagrywamy wszystko już we własnym studiu. Udało nam się w końcu dorobić i sobie takie zmajstrowaliśmy. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że już mamy tyle gotowego materiału. Chociaż drugiej strony... to chyba jest najmniej ciekawe.

Reklama

Czy wprowadziliście jakieś zmiany w brzmieniu?

Na pewno jakieś są. Wszystko jednak odbywa się na drodze ewolucji i raczej tego nie dostrzegamy. Nasza ostatnia płyta ukazała się parę lat temu. My nie będziemy wiedzieć o tych zmianach, nawet gdyby nam ręce poodpadały. Wszystko dzieje się stopniowo. Kiedy nagramy tę płytę, może powinniśmy przesłuchać poprzednią i wtedy będziemy mogli wypunktować najważniejsze różnice. W naszej blendersowej konwencji jest tak, że każdy następny album ma te rączki i nóżki nieco inne. Tym razem nie będzie inaczej. Największą zmiana oczywiście jest to, że Nigel jest nowym wokalistą. Współpracuje nam się bardzo pozytywnie.

Czy zmiana wokalisty wpłynęła na waszą muzykę?

Tak. Na pewno. W końcu jest tak, że wokalista ma wpływ na muzykę zespołu. Powiedzmy sobie to szczerze, ale wcześniej tak nie było.

Na scenie Nigel korzysta z jakiejś dziwnej odmiany syntezatora, do tego używa efektu zniekształcającego głos...

Tak naprawdę to nie jest żaden instrument. To jest sztuczna nerka. Ma problemy zdrowotne i głupio by to wyglądało. A ta rura na scenie służy do tego, aby mógł się intubować. Jako wokalista ma problemy z oddychaniem. Ma rozedmę. (śmiech)

Co myślicie o imprezach typu Inwazja Mocy?

Inwazję znamy bardzo dobrze. To jest już trzecia, w której bierzemy udział. Na poprzednich graliśmy po kilkadziesiąt koncertów. Znamy tutaj większość ludzi z obsługi. Panują między nami bardzo przyjacielskie stosunki, jest bardzo przyjemnie.

A czy myślicie, że ta forma Inwazji – 10 festiwali – jest korzystniejsza?

Dla nas to gorzej, aczkolwiek zgadzamy się z wizją – raz, a dobrze. My zawsze możemy pójść i pozbierać datki od ludzi. Ta obecna Inwazja jest strasznie wielka i robi ogromne wrażenie, że aż momentami zatyka. Mogliby jednak zrobić zamiast dziesięciu 60 takich koncertów i nas zaprosić na 30. Taka ilość ludzi na koncercie motywuje. Chociaż przy okazji zeszłorocznego Przystanku Woodstock mieliśmy publikę 250 tysięcy.

Jakie to uczucie grać dla takiej ilości ludzi?

No, miażdżące. Urywa łeb z kablami. To już jest tak wielki format koncertu, że tak naprawdę nie ma różnicy czy to jest 150 czy 200 tysięcy. Dużo zależy od reakcji publiczności. Tysiąc widzów może czasami lepiej się bawić od stu tysięcy drętwych sztywniaków.

Co myślicie o reaktywacji Jarocina?

Ta publiczność, która jeździła wtedy do Jarocina, to już nie publiczność, tylko chyba ojcowie i biznesmeni. Jeżeli się to młodym spodoba, to będzie fajnie. Na pewno ci ojcowie każą swoim dzieciom jechać! A poza tym, jeżeli Piekarczyk nie krzyknie już „Jarocin’, to na pewno nie będzie już to samo.

Co myślicie o pomyśle darmowych koncertów?

Dużo takich gramy. Albo za darmo, albo za pół darmo. Jeżeli przyświeca temu jakiś szczytny cel to tym bardziej. Natomiast, co za dużo to niezdrowo i trzeba trochę z tym wszystkim uważać. Wiemy, ze są tacy wykonawcy, którzy mają problemy z tym, że na koncert mogą wejść wszyscy – babcie, dresiarze, skini i inni. Nam to jednak zupełnie nie przeszkadza.

Nigel, jesteś już od paru miesięcy w zespole jak się czujesz w roli wokalisty Blenders?

Czuję się doskonale w zespole. To było oficjalne oświadczenie. Dziękuję.

Co słychać z waszą Internetową stroną? Miała ruszyć parę miesięcy temu...

Cały czas powstaje. Stara strona powoli ulega likwidacji. Dogadujemy sprawę z jednym z portali, który przejmie nad nią patronat. Mamy nadzieję, że za miesiąc wszystko już będzie gotowe. Chcemy, aby była to najlepsza strona w Polsce. Chcemy bardzo mocno uderzyć w Internet. Ta strona powstaje już w sumie pół roku. Premiera naszego ostatniego singla miała miejsce właśnie w Internecie. Większość wykonawców jest niechętna umieszczaniu ich twórczości w Internecie. My na przekór, chcemy tam zmieścić jak najwięcej. Nie przejmujemy się żadnymi mp3, a wręcz zachęcamy do ich kopiowania. Po za tym mieliśmy konkurs – nasz utwór „Nitrogliceryna” wrzuciliśmy w postaci śladów. Każdy może zrobić sobie remiks i plan był taki, że najlepszy być może trafi na singel. Zwycięzca będzie mógł nagrać go u nas w studiu. A studio mamy nieźle wypasione. W sumie nasz album jest już piątym, który był tam nagrany. Miedzy innymi Lipa i IMTM gościli u nas. Nasze nowe kawałki zawsze będą wcześnie w Internecie niż w radiu. Chcemy żeby to był naprawdę zaje***ty kawał dobrej roboty.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: studio | problemy | radio RMF FM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy