Reklama

Piotr Rogucki: Jedno wielkie kłamstwo

- Mam wrażenie, że wystartowałem 10 lat temu z poziomu, gdzie teraz startują licealiści. 15 lat mojego życia gdzieś tam kompletnie przepadło - mówi Interii Piotr Rogucki, który w połowie października wydał koncept album "J.P. Śliwa" składający się z trzech artystycznych komponentów: płyty z utworami, tekstu dramatycznego oraz grafik uzupełniających przekaz i wymowę wydawnictwa.

- Mam wrażenie, że wystartowałem 10 lat temu z poziomu, gdzie teraz startują licealiści. 15 lat mojego życia gdzieś tam kompletnie przepadło - mówi Interii Piotr Rogucki, który w połowie października wydał koncept album "J.P. Śliwa" składający się z trzech artystycznych komponentów: płyty z utworami, tekstu dramatycznego oraz grafik uzupełniających przekaz i wymowę wydawnictwa.
Piotr Rogucki między pokoleniem JP2 a Generacją Nic /Fot. Paweł Wrzecion /MWMedia

"To zapis artystycznych poszukiwań twórcy balansującego na granicy muzyki rockowej, sztuki teatralnej i medialnego mainstreamu" - czytamy w informacji na temat płyty Piotra Roguckiego.

Główny bohater Jan Paweł Śliwa noszący imiona nadane na cześć Jana Pawła II, żyje w przeświadczeniu o tym, że ma dokonać rzeczy wielkich. To niespełniony teatrolog, którego przygniotła proza życia: został hydraulikiem, modelem i emigrantem. Niestety, jest typowym nieudacznikiem, niemogącym poradzić sobie z otaczającą go rzeczywistością, co znajduje odzwierciedlenie w utworach oraz w warstwie dramatycznej albumu.

Reklama

"Tekst dramatu to powierzchowna płaszczyzna rozgrywek między bohaterami z pokolenia JP2 czy Generacji Nic, puste i pełne goryczy spekulacje na temat własnej kondycji, kondycji kultury i współczesnego społeczeństwa. Przepychanki intelektualne i pozostałości po pierwotnych mechanizmach wyłaniania kozła ofiarnego" - mówi autor koncepcji płyty oraz dramatu Piotr Rogucki.

- Sam na własnej skórze doświadczam problemów związanych z przemianami ustrojowymi w naszym kraju. Byłem człowiekiem, który uczył się w szkole podstawowej języka rosyjskiego i był wychowany na przykładnego obywatela państwa socjalistycznego. Natomiast okazało się, że jest to kierunek wstydliwy i bardzo niesłuszny, ponieważ było to jedno wielkie kłamstwo. Nasi rodzice oczywiście podlegali temu kłamstwu w większym stopniu i przez dłuższy czas, ale nie są już traktowani jako pokolenie, które może jeszcze czegoś dokonać - opowiada w wywiadzie dla Interii wokalista grupy Coma.

- Następnie podjąłem złe życiowe kroki, pragnąć uczynić się elektrykiem. W technikum uczyłem się rzeczy, które po pięciu latach były już kompletnie nieaktualne, bo postęp technologiczny poszedł tak do przodu, że naprawianie lodówek czy pralek przestało być opłacalne. Na szczęście spotkałem nauczycieli bardzo opiekuńczych i troskliwych, którzy doszli do wniosku, że Roguckiemu dostęp do matury trzeba zapewnić.

- Mam wrażenie, że wystartowałem 10 lat temu z poziomu, gdzie teraz startują licealiści. 15 lat mojego życia gdzieś tam kompletnie przepadło. Nie narzekam na to, ale są tacy, którzy nie byli w stanie przewalczyć podobnego impasu i czują, że ktoś ich oszukał. Nadal czuję, że tak nie powinno być - zaznacza wokalista, który czterokrotnie zdawał na wymarzone studia aktorskie (ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie).

Do nagrań na płytę "J.P. Śliwa" Rogucki zaprosił Klaudię Wieczorek, którą poznał w programie "Must Be The Music" (utwór "Vision of Sound"), Izoldę Sorenson znaną jako Cosovel ("Płyń"), Olę Rzepkę - perkusistkę i założycielkę zespołu Drekoty oraz Adama Marszałkowskiego, perkusistę swojej grupy Coma.

- Polacy są strasznie utalentowanym, muzykalnym narodem. Jest tyle rozmaitych gatunków muzycznych, które się tutaj dzieją... Z pełnym zaangażowaniem, często bardzo wysokim profesjonalizmem. Ludzie w Polsce grają i śpiewają na potęgę. Fajnie, że taki multikulturalny przekaz można przekazać w telewizji. Dla mnie samego było to bardzo otwierające, że mogłem obserwować ludzi podczas pracy w telewizji. Nauczyło mnie to jednego: odwagi wypowiedzi. Młodzi ludzie absolutnie nie mają ograniczeń, jakie miałem ja, kiedy zakładałem zespół. Dla nich nie istnieją granice świata, wszędzie czują się u siebie, to powoduje pewien drive wewnętrzny i determinację, która sprawia, że rzeczy, które tworzą są czasem niezwykle odkrywcze i odważne. Dla mnie to było bardzo inspirujące również w pracy nad własnym materiałem - opowiada Piotr Rogucki.

Album "J.P. Śliwa" promuje utwór "Dobrze", do którego powstał filmowy teledysk - zobacz:


Sprawdź tekst utworu "Dobrze" w serwisie Tekściory.pl!

Na warstwę graficzną składają się zdjęcia Alberta Pabijanka oraz grafiki opracowane przez Wojtka Domagalskiego. To rodzaj impresji scalającej dramat i muzykę w formie wizualnej, ma na celu od pierwszego spojrzenia zarysować klimat wydarzeń i odczuć związanych z albumem.

Album "J.P. Śliwa" ma być głosem w dyskusji na temat kondycji kulturalnej społeczeństwa. "Gdy sztuka staje się hermetyczną bańką, w której zamykają się elitarne środowiska, przestaje istnieć dla szerszego odbiorcy, przestaje istnieć w społeczeństwie i zakresie jego potrzeb. Czym staje się społeczeństwo odsunięte od kultury, a karmiące jedynie jej karykaturą jaką jest rozrywka? Czy można rzucić pomost używając jako medium formy rozrywkowej by pokazać drogę w stronę kultury wyższej? To założenia eksperymentu, ciekaw jestem efektu" - zaprasza na spotkanie z wydawnictwem Piotr Rogucki.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Rogucki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama