Pezet i Małolat: Show-biznes to jakiś żart
- Mam 37 lat i swoje obowiązki, jak również chcę mieć fajne życie prywatne i sądzę, że może się to odbyć kosztem życia publicznego i mam to gdzieś - mówi Interii Pezet. On i jego brat, Małolat, opowiedzieli nam o dwóch nowych kawałkach, które nagrali, zdradzili, jak obecnie podchodzą do płyty "Dziś w moim mieście" oraz opowiedzieli, jak postrzegają kwestię krytykowania ich działań reklamowych.
7 lipca 2017 roku do sklepów trafi reedycja wydanej w 2010 roku płyty Pezeta i Małolata "Dziś w moim mieście". Oprócz klasyków takich jak "Nagapiłem się", "Dopamina" i "Zaalarmuj" na wydawnictwie znajdą się dwa nowe numery - "Pragniesz" oraz "Antananarywa".
Daniel Kiełbasa, Interia: - Lubicie wracać do własnych płyt? Czy jesteście raczej z tej grupy artystów, którzy unikają swojej muzyki, gdy jest to tylko możliwe? Małolat: - Ja lubię, chociaż z wiekiem coraz rzadziej wracam do swoich rzeczy.
Pezet: - Ja zawsze unikałem takich powrotów, nie lubiłem też, jak ktoś w mojej obecności słuchał mojej muzyki. Teraz mam do tego większy dystans, potrafię być mniej krytyczny wobec siebie. Ba! Czasem zdarza mi się posłuchać jakiegoś swojego kawałka i go docenić albo nie jeśli jest słaby, to nie przejmować się tym wcale.
Kiedy ostatni raz mieliście okazję przesłuchać "Dziś w moim mieście"?
Małolat: - Jak jechałem na ostatni koncert tj. dwa tygodnie temu. Przypominałem sobie teksty.
Pezet: - W całości chyba nigdy, a fragmentarycznie nie tak dawno temu, kiedy zapadła decyzja, że wznawiamy nakład. Wrzucałem nawet ostatnio kilka kawałków na fanpage.
I jak odbieracie ten materiał po 10 latach? Zdezaktualizował się czy mimo upływającego czasu nie stracił na świeżości?
Małolat: - Z perspektywy czasu jedyne co bym zmienił w tym albumie, to okładkę. I właśnie to zrobiliśmy. Lubię tę płytę.
Pezet: - Ja podobnie. Nie wiem, czy ten album nadal jest świeży, na bank odświeżony o dwa nowe numery, ale według mnie jest dobry, ma swój charakter.
"Pezet z Małolatem nagrali ciężkawy, manieryczny, prowokująco niedojrzały krążek hiphopowy, którego nie chce się analizować, ale o dziwo chce się słuchać" - tak o waszej płycie w 2010 roku pisał Marcin Flint. Zgadzacie się tym, że ta płyta faktycznie była niedojrzała?
Małolat: - To jest opinia Marcina Flinta, ja się z tym nie zgadzam.
Pezet: - Fajnie, że chciało mu się słuchać tego albumu. Flint jest bardzo wymagający, ja go rozumiem, chyba. Tyle że stawiam na prostotę i też mniej mnie kręci polski rap, a co za tym idzie pewnie mniej frustruje. W każdym razie nie do końca się z tą opinią zgodzę.
Gdyby Pezet i Małolat w 2017 roku mieliby nagrać "Dziś w mieście vol. 2", to jak brzmiałby ich album?
Małolat: - Myślę, ze częściowo tak jak dwa nowe utwory nagrane na reedycjĘ "Dziś w moim mieście".
Pezet: - Zgadzam się z przedmówcą.
Gdy za pierwszym razem przesłuchałem "Antananarywę" do głowy mi przyszło tylko jedno - "Zaalarmuj" 10 lat później. Widzicie ten numer jako jego kontynuację?
Małolat: - Uważam że "Zaalarmuj" był stricte kawałkiem bragga, a "Antananarywa" jest agresywny, ale jest w nim przesłanie. "Zaalarmuj" jest nagrane na oldschoolowym bicie, "Antananarywa" na bicie nowoczesnym. Różni się też znacząco flow.
Pezet: - Dokładnie, niemniej jednak twoje spostrzeżenie jest trafne, może tak wyglądałoby "Zaalarmuj" dziś, w końcu lubimy taki styl od początku.
"Antananarywa" aż kipi od waszej złości i kąśliwych wersów. Brzmi to wręcz jak przekaz w stylu "Jesteśmy wku**ieni i wracamy". Taki był zamysł?
Pezet: - My chyba zawsze jesteśmy wku**ieni, takie charaktery.
Małolat: - Jak wybraliśmy bit od Auera, właśnie takie rzeczy przyszły mi do głowy i samo zaczęło iść. Zawsze lubiłem agresywny rap.
A co wk**wia w dzisiejszym świecie 30-kilkuletnich raperów, którzy mają pozakładane rodziny, są dojrzali i ustatkowani? Rozumiem, że problemy ewoluowały wraz z wiekiem?
Małolat: - Różne rzeczy, chociażby to, że przed trzydziestką nie mam bańki. Zacytuję jeszcze swój wers "spoko by było mieć 12 lat, wtedy chciałem mieć 30 lat".
Pezet: - Mniej więcej to samo, plus jakaś większa świadomość tego, że czas jest podły, przebiegły i coraz szybciej ucieka.
Z drugiej strony w utworze "Pragniesz" ostrzegacie młodych przed niektórymi życiowymi decyzjami, których będą mogli żałować. Nie mieliście obaw, że wyjdzie wam z tego tanie moralizatorstwo?
Pezet: - To był w sumie chyba bardziej mój pomysł i może trochę się bałem, ale takie jest życie. serio, musiały mnie spotkać różne rzeczy, żebym to zrozumiał. Wcześniej sam bym prawdopodobnie traktował taki numer jak moralizatorstwo i banał, ale dziś taki temat mnie nie razi. Jeśli moralizujemy, to trudno.
Małolat: - Jeśli jest tam jakieś moralizatorstwo, to nienachalne i na bank nietanie.
"Życie nie jest k**wa blogiem. Wiem, że lubisz rzeczy, gdy są drogie. Ale kiedy stracisz bliską osobę albo zdrowie, przypomnisz to sobie" - w wersach takich jak ten można doszukać się wątków biograficznych.
Pezet: - Nie powiem, że ich tam nie ma.
Pezet, w ostatnich wywiadach opowiadałeś o niechęci do rapowania, problemach osobistych i zdrowotnych. Zastanawia mnie, jak w tamtym czasie wyglądała wasza braterska relacja? I czy wyglądała inaczej niż zwykle?
Pezet: - Myślę, że wszystkie relacje wyglądały przez ten czas inaczej i nie wszystkie przetrwały, ta owszem i sądzę, że to jest siła.
Myśleliście nad tym, w jakim momencie kariery teraz jesteście?
Małolat: - Nie myślałem o tym jakoś ostatnio. Kariera to dużo powiedziane, jak mam w dorobku cztery płyty z czego jedna to live.
Pezet: - Pieprzyć karierę i popularność, te rzeczy nie stanowią wartości. Ludzie mogą się obrażać, ale mnie już totalnie nie obchodzi, w jakim momencie kariery ja jestem i co kto o tym sądzi. Mam 37 lat i swoje obowiązki, jak również chcę mieć fajne życie prywatne i sądzę, że może się to odbyć kosztem życia publicznego i mam to gdzieś.
Po wypuszczeniu singla "Nie zobaczysz łez" fani czekają na kolejną solówkę Pezeta. Muszą uzbroić się w cierpliwość?
Pezet: - Oj, myślę że muszą być bardzo cierpliwi.
Przy okazji "Nie zobaczysz łez" ponownie pojawiła się kwestia lokowania produktów w teledyskach. Niedługo później nawiązaliście współpracę ze Sprite’em. Takie akcje są coraz przychylniej odbierane w środowisku, ale nie przez słuchaczy. Jak myślicie, z czego wynika ta niechęć?
Małolat: - Nie w każdym wypadku zarabiamy dużo na płytach czy koncertach. A nawet jeśli tak, to dobrze jest się rozwijać. Nie wiem, z czego wynika niechęć do takich akcji, przecież to jest element naszej pracy, my też musimy zarabiać.
Pezet: - Mnie w ogóle to nie obchodzi, że ktokolwiek ma z tym jakikolwiek kłopot. To są normalne rzeczy, powiem więcej - to robią dosłownie wszyscy i to nie jest żadne novum. Ja mam jedną zasadę - współpracuję z markami, które lubię, których produktów używam, używałem lub użyłbym i wolę mieć lokowanie takiego produktu i w miarę fajny klip niż jakiś totalny badziew, bo mnie nie stać na to wideo. Poza tym to jest jakieś kuriozum w tym kraju, show-biznes to jakiś żart, wszyscy myślą, że ja mam miliony dolarów, bo wydaję płyty. Podobnie myślą o wielu osobach publicznych i być może te osoby zarabiają znacznie więcej niż średnia krajowa, ale ludzie, to jest jakiś żart, bo właśnie w show-biznesie się najczęściej zagląda ludziom do portfela. Czemu jeden z drugim nie odpie**oli się od "lokowania produktu" w moim czy czyimś klipie, tym bardziej, że to pieniądze na realizację wideo, a nie moje... i nie przyczepi się np. do jakiegoś prezesa banku? Przecież oni niekiedy mają pensje między 50 a 100 tys. miesięcznie.
Małolat, ty natomiast zapowiedziałeś, że kolejnej płyty doczekamy się zdecydowanie szybciej i nie będzie to tym razem dekada. Masz już pomysł na nowy materiał?
Małolat: - Pomysłu na solo nie mam, ale mam pomysł na drugi album z Pezetem.
Pezet: - No są różne pomysły, ze mną to idzie ostatnio opornie, ale planów jest dużo.
To na koniec - czy dwa single nagrane na potrzeby reedycji "Dziś w moim mieście" mogą być zwiastunem czegoś więcej od was razem? Jest szansa, aby gdybania urzeczywistniły się?
Pezet: - Jest szansa.
Małolat: - Trzymajcie za to kciuki.