Reklama

"Nie pasujemy do profilu"

Podczas edycji festiwalu Castle Party w 2004 roku mieliśmy przyjemność przeprowadzić wywiad z jedną z głównych gwiazd tego wydarzenia, zespołem Deine Lakaien, który tworzą kompozytor i producent Ernest Horn oraz Alexander Veljanov. Początki DL sięgają roku 1986, kiedy to obydwaj panowie spotkali się po raz pierwszy, zresztą w dość niezwykły sposób jak na gwiazdę tego formatu ? o czym można przeczytać poniżej. Nagrali do tej pory 6 płyt studyjnych, obydwaj udzielają się również w innych projektach muzycznych.

Alexander, czy myślałeś kiedykolwiek o zaśpiewaniu w ramach Deine Lakaien w swoim ojczystym języku, czyli macedońskim? Zrobiłeś tak w ramach swojego projektu solowego.

AV: Mogę to zrobić w ramach swojego projektu solowego, mogę to zrobić z zespołem. Teraz pracuję nad czymś nowym wraz z muzykami z Macedonii. Zasadniczo interesuje mnie śpiewanie w innych językach i parę razy już to robiłem. Chociaż większość rzeczy jest po angielsku, zdarzało mi się śpiewać po macedońsku, niemiecku. Może kiedyś spróbuję z językiem francuskim. Zobaczymy.

Reklama

Obydwaj macie swoje muzyczne projekty poboczne. Ernst ma Helium Volę, ty masz swój projekt, Veljanov. Czy te projekty w jakiś sposób inspirują waszą działalność w ramach Deine Lakaien, czy są też może miejscem, w którym możecie po prostu wprowadzić w życie pomysły, które nie pasują do profilu grupy?

AV: Wydaje mi się, że po prostu trzeba mieć chwilę dla siebie po długim okresie wspólnej pracy. To jest tak, że najpierw pracuje się w studio, potem wydaje album. Do tego dochodzą różne akcje promocyjne, kręcenie wideoklipów i tego typu sprawy. Potem próby przed trasą, sama trasa, która zajmuje spokojnie parę miesięcy, potem jakaś kolejna trasa, potem festiwale i po dwóch latach czegoś takiego potrzebna jest nam obydwu przerwa od Deine Lakaien, więc mamy czas, aby skupić się na innych rzeczach, takich właśnie jak nasze projekty poboczne.

Spotkaliście się w Monachium w roku 1984. Jak doszło do współpracy między wami?

AV: Dopiero co przeprowadziłem się do Monachium i rozpocząłem studia, gdy przeczytałem ogłoszenie w gazecie. Ernst szukał wokalisty, kogoś, kto chciałby poeksperymentować trochę z własnym głosem. Mnie marzyła się kariera śpiewaka w jakiejś grupie. Właściwie z początku to nie był nawet zespół tylko projekt studyjny. Powstawały pierwsze piosenki, takie jak "Colour-ize". Nagraliśmy debiutancką płytę, nie mieliśmy żadnego kontraktu ani umowy z wytwórnią, więc wydaliśmy ją własnym sumptem.

Powiedzieliście, że zaczęliście jako projekt studyjny. Kiedy zagraliście pierwsze koncerty? Bo "Dark Star" już była promowana trasą.

AV: Tak, to było w roku 1991 chyba, i to była nasza pierwsza trasa. Wydaliśmy "Dark Star" w Gymnastic Records i w ciągu pierwszych trzech miesięcy sprzedaliśmy 3000 egzemplarzy, co było dla nas niesamowitym sukcesem. Nie wiedzieliśmy, że tyle osób nas zna i o nas słyszało. Pomyśleliśmy sobie: "Dobra, skoro jest tyle osób, które kupiły płytę, to musimy do nich jakoś wyjść, spotkać się z nimi". Tak więc zdecydowaliśmy się na trasę i już na pierwszym koncercie były setki osób, które celebrowały naszą muzykę. Od tamtego czasu istniejemy również jako zespół koncertowy.

Od czasu "Kasmodiah" wydaje was Sony, czyli bardzo duża firma. Jak się czujecie, mając możliwość dotarcia do większej liczby odbiorców?

EH: To zależy. Jak nagrywaliśmy "Kasmodiah", to był z nami człowiek z firmy, który wspomagał nas. Mieliśmy okazję trafić na rynek amerykański. Przy singlach jest taka sytuacja, że nagrywa się teledysk, który leci w telewizji, i faktycznie trafia się do większej ilości osób, ale to też w pewnych granicach. Właściwie nie wydaje mi się, aby bardzo dużo się zmieniło, bo Deine Lakaien nie jest zespołem, który da się usłyszeć w normalnych stacjach radiowych, nasza muzyka nie pasuje do ich profilu. Jakimś przypadkiem Wolfsheim pasuje, a my nie.

AV: Sytuacja była o tyle komfortowa, że to Sony zwróciło się do nas. Dostaliśmy od nich naprawdę duże wsparcie. W firmie, gdy szefowie powiedzą: "Słuchajcie, to ważna sprawa dla nas", to wszyscy się biorą do pracy i to naprawdę jest pomocne, a potem... A potem już nie jest tak dobrze (śmiech). Wydaje mi się, że wszystko uległo zmianie, gdyż Sony Music ma swoje sprawy z BMG i do tego dochodzi cała sytuacja z rynkiem muzycznym w Niemczech i na całym świecie. Ludzie już nie kupują płyt tak jak dawniej, skoro mogą dostać muzykę za darmo. Zobaczymy, jak to się skończy. Sądzę, że w przyszłości będzie się zwracać więcej uwagi na małe wytwórnie płytowe.

Alexander, z tego co wiem, nigdy nie trenowałeś swojego głosu profesjonalnie, a jest on niesamowicie silny i donośny ? prawie jak głos śpiewaka operowego.

AV: Śpiewając, po prostu ćwiczę głos. Teraz oczywiście mój głos brzmi starzej, niż brzmiał kiedyś. Zacząłem śpiewać jako dziecko, śpiewałem w chórze, a jeżeli chodzi o zespoły, to mając 18 lat, kiedy skończyłem szkołę i postanowiłem próbować dalej coś robić, czyli zacząłem z Deine Lakaien.

Ernst, zacząłeś grać na fortepianie w bardzo młodym wieku. Kiedy to było?

EH: Nie byłem aż tak młody, miałem osiem lat, więc musiałem się szybko uczyć, bo wiele dzieci zaczyna uczyć się grać w wieku lat pięciu i mając osiem, gra naprawdę nieźle. A jeżeli chodzi o pierwszy występ publiczny, to miał on miejsce w czasie, gdy miałem 10 lat (śmiech). Było to w Amerika Haus w Monachium. To coś na zasadzie amerykańskiego domu kultury, gdzie w godzinach nocnych odbywała się dyskoteka. Często występowali tam młodzi ludzie ? i między innymi ja grałem tam kilkakrotnie. Później brałem udział w konkursach. Byłem bardzo ambitny i trenowałem dużo.

Jesteś również kompozytorem radiowym.

EH: Tak, robiłem i takie rzeczy, ale nie za często, bo zarówno Deine Lakaien, jak i Helium Vola bardzo mnie pochłaniają, ale jest to coś, co pewnie będę robił nie raz.

A skoro jesteśmy w Polsce. Podobno czytujesz Stanisława Lema. Zdaje się, że znalazłeś w jego literaturze inspiracje do tekstów Deine Lakaien.

EH: Tak, zacząłem go czytywać w późnych latach 70., i uważam, że jest niesamowitym pisarzem, a przy tym wielkim filozofem i naukowcem. Studiował wiele rzeczy ? między innymi cybernetykę. Był też mechanikiem, więc wydaje mi się, że w tej dziedzinie jest ponad wielu innych. Parę jego pomysłów zapożyczyłem dla potrzeb Deine Lakaien, bo jego filozofia jest bardzo przyziemna, Lem ma bardzo sceptyczne podejście do wielu spraw. Racjonalizm w jego wydaniu jest bardzo ciekawy, choć skomplikowany. Trudno mi to opisać po angielsku.

Pozwolę sobie zadać pytanie o Helium Vola. Oba albumy są koncept-albumami, pierwszy jest zainspirowany sprawą "Kurska", a drugi bardziej osobistą historią. Takie wydarzenia jak tragedia "Kurska" w jakiś sposób cię inspirują?

EH: Tak, w tych czasach tak. Jeżeli chodzi o "Kursk", to na początku pojawia się potężne współczucie, a potem dochodzi refleksja nad aspektem politycznym. Pracując nad płytą Helium Vola, zacząłem korzystać z pieśni majowych. To taki podgatunek muzyki, który po niemiecku nazywa się "maien lied": piosenki o wiośnie. Oba albumy Helium Vola kończą się takim utworem. To wiąże się z moją odwieczną wizją: młodzi ludzie biegnący po polu, bawiący się, tańczący. Wpadło mi to do głowy jako taki kontrast. Tutaj mamy taniec wiosenny, a tu wielka katastrofa, w której może zginąć wielu młodych ludzi.

Wydaje mi się, że w czasach średniowiecznych nie było różnicy pod tym względem, czasami ginęło całe pokolenie (na przykład w trakcie wojen czy epidemii). Generalnie myślą przewodnią było to, jak można zmarnować młodość.

Natomiast jeżeli chodzi o drugi album, to sprawa miała się trochę inaczej. Tam było sporo o losie kobiet. Wzięło się to z paru piosenek, które Sabine (główna wokalistka Helium Vola) na poprzednim albumie zaśpiewała w bardzo przekonywujący sposób, i to mnie zainspirowało do tego, aby na kanwie takich historii zbudować cały album. Miałem sporo sampli politycznych, które chciałem użyć, i tego typu rzeczy, ale wreszcie porzuciłem ten pomysł. Stwierdziłem, że to kiepska idea, żeby coś takiego wrzucać w historię o kobiecie.

Alexander, skąd ty czerpiesz pomysły do swojego solowego projektu i do Deine Lakaien?

AV: Dla mnie najważniejszą sprawą w kwestii inspiracji są ludzie, z którymi pracuję, zwłaszcza że jestem osobą, która potrzebuje producenta. W Deine Lakaien jest nim Ernst, w moim solowym projekcie funkcję tę pełni David Young.

Z różnymi producentami pracuje się w zupełnie odmienny sposób. Teraz na przykład pracuję z człowiekiem, który komponował muzykę do filmów i do teatru w Macedonii oraz innych krajach słowiańskich. To ciekawe jak pracuje się z osobami z tych krajów. Inna mentalność, inne podejście, poza tym oni praktycznie nie mają możliwości zarobienia wielkich pieniędzy dzięki temu, co robią. Tak więc jak przychodzi co do czego, to pieniądze się zupełnie nie liczą i to też narzuca pewien sposób myślenia.

Czym dla was jest Deine Lakaien?

AV: Placem zabaw. Czasami sam nie mogę uwierzyć, ile lat już minęło od powstania tego projektu, a on wciąż istnieje, nikt nie wie po co i na jak długo, właściwie to historia tocząca się od jednego albumu do drugiego. Zawsze po wydaniu kolejnej płyty jest okazja, aby zadać sobie pytanie, czy praca w Deine Lakaien wciąż sprawia mi przyjemność. I wciąż widzę przyszłość dla tego projektu, kolejnego krążka, bo w tym jest życie.

EH: (chwila zastanowienia) Może być pasją. Dopóki chce nam się pewne rzeczy robić, jest w tym sens. Zawsze znajduję jakieś nowe wyzwania, mamy na pewno jakieś plany na przyszłość, nie ma stagnacji.

Skoro mowa o przyszłości, to może powiecie o planach Deine Lakaien?

EH: W przyszłym roku mamy jubileusz, obchodzimy dwadzieścia lat istnienia Deine Lakaien. Poza tym najprawdopodobniej nowy album, i wydaje nam się, że z tej okazji powinniśmy zrobić coś specjalnego, coś bardzo dużego. Planujemy "coś", ale więcej nie możemy powiedzieć, przepraszam (śmiech). Ale na pewno kolejny album wyjdzie na wiosnę 2005, może nawet w lutym.

(źródło: Magazyn ZINE)

Zine
Dowiedz się więcej na temat: śmiech | Monachium | Sony | trasa | przyjemność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama