"Muzyka nie zna granic"
Duet Caamora tworzą polska wokalistka Agnieszka Świta i Clive Nolan, brytyjski klawiszowiec dobrze znany w progresywnym światku z takich grup jak Pendragon, Arena, Neo czy Shadowland. Ich współpraca zaowocowała niezwykłą progrockową operą "She" opartą na powieści wiktoriańskiego pisarza H.Ridera Haggarda. Płytowy zapis "She" do sklepów trafił na początku marca 2008 roku i z tej okazji Michał Boroń zadał kilka pytań Agnieszce Świcie.
Żeby rozpocząć rozmowę o Caamorze wyjaśnij proszę jak doszło do tego, że ten duet powstał. Jak poznałaś się z Clivem Nolanem?
Mamy wspólną koleżankę. Zima 2006 roku - spędzałyśmy dwa tygodnie w Londynie i zostałyśmy zaproszone na obiad. Pamiętam, że wcale nie chciałam jechać, bo to oznaczało pobudkę o 7 rano.
Czy twoim zdaniem zainteresowania Nolana naszym krajem w jakiś sposób wynikają z pewnej popularności rocka progresywnego w Polsce? Niemal co chwilę gościmy takie zespoły jak Pendragon, a dobrą markę na świecie robią nam choćby Riverside, Satellite czy Quidam.
Muzyka nie zna granic geograficznych. To, że jestem Polką nie ma żadnego znaczenia. Clive nie interesuje się też Polską ani żadnym innym krajem w szczególny sposób. Tu chodzi o ludzi, nie o narodowości.
Czy miałaś jakieś wcześniejsze doświadczenia wokalne? Ciężko mi sobie wyobrazić, że do Nolana trafiłaś tak po prostu, niemal "z ulicy"..
Ale tak właśnie było!!! W sensie niemalże dosłownym, bo dom, w którym mieszka znajduje się bardzo blisko ulicy.
Moje doświadczenia to próby zrobienia czegoś, co stało się możliwe po naszym spotkaniu. Jakoś wcześniej nie mogłam odnaleźć swojej muzycznej tożsamości.
Materiał z waszej debiutanckiej płyty "She" prezentowaliście już na koncertach w Polsce. Czy twoim zdaniem ta muzyka dodatkowo zyskuje w wykonaniu na żywo, czy raczej traktujesz ten duet jako bardziej projekt studyjny?
Caamora to duet, muzyczna formacja, zespół. Gramy koncerty, nagrywamy w studio. Album zawsze różni się od wykonań na żywo, w tym cały sens i piękno. Nie można myśleć o tym w kategoriach lepsze - gorsze. Po prostu inne.
Czy Caamora pojawi się na koncertach również w innych krajach?
Graliśmy w tylu miejscach, że za każdym razem, gdy ktoś mnie o to pyta odsyłam do naszej strony internetowej. Będziemy grać wszędzie tam, gdzie chcą nas słuchać.
"She" to rockowa opera, nagrana z prawdziwym rozmachem, z udziałem licznych muzyków. Czy nie będziecie mieć problemów z zebraniem takiego zestawu wokalistów i instrumentalistów na koncerty? Czy śpiewający razem z wami Alan Reed (Pallas, Neo) i Christina Booth (Magenta) będą wam towarzyszyć, czy raczej rozglądacie się za osobami, które będą mogły je zastąpić?
Koncert w Katowickim Teatrze był od początku częścią "She". Miał być zarejestrowany na DVD, oprawa artystyczna i wersja wizualna była dla nas bardzo ważna. Nie było konkretnego planu powtórzenia tego wydarzenia.
Osiągnęliśmy to, co było zaplanowane, powstało DVD z materiałami dodatkowymi, filmem dokumentalnym z planu. Kamera śledzi to, co się działo przed koncertem, na próbach, są nagrane rozmowy z wykonawcami, chórzystami, ludźmi, którzy byli na koncercie...
To, co się zdarzyło, było wielkim przedsięwzięciem, na którego sukces pracowała ekipa ludzi. Każde słowo, jak projekcje, oświetlenie, kostiumy, oznacza zaangażowanie kilku osób.
Nie mamy sprecyzowanych planów wystawienia "She" ponownie. Byłoby wspaniale, gdyby "She" mogła być wystawiona po raz kolejny. Wszyscy, którzy wzięli udział w tym wydarzeniu po koncercie zapewniali nas o chęci powtórzenia takiej imprezy. Zobaczymy.
Materiał z "She" oparty jest na klasycznej powieści wiktoriańskiego pisarza H.Ridera Haggarda. Możesz w pewnym skrócie przedstawić o czym opowiada ta historia?
Ayesha to piękna nieśmiertelna królowa, która czeka na inkarnacje swego ukochanego, którego zasztyletowała 2000 lat wcześniej, bo nie mógł należeć do niej. Leo jest wcieleniem dawnej miłości. On i jego opiekun Holly wyruszają na poszukiwania zaginionego miasta Kor, w którym wiedzą, że ma się wydarzyć coś niezwykłego, tak nakazuje Leo glos serca.
Ta niezwykła podróż pełna jest niebezpieczeństw. Podróżnicy atakowani są przez wrogie plemiona i ocaleni niemalże w ostatniej chwili przez strażników królewskich na czele z Ustane, która zakochuje się w Leo.
Sekret nieśmiertelności Ayeshy to niebieski ogień, który daruje nieśmiertelność tym, którzy do niego wstępują. Cała trójka wyrusza w podróż do wulkanu, gdzie Leo może zyskać nieśmiertelność i dzielić życie z Ayeshą na wieki. Jednak Ayesha nie wie, że do ognia można wejść tylko raz...
Grasz tytułową królową Ayeshę. Czy miałaś jakieś problemy z wczuciem się w tą rolę, czy też masz władczy, "królewski" charakter?
Ayesha ma wiele twarzy. Jest władczą królową, która rządzi niepodzielnie i skazuje na śmierć, ale też kobietą, która pragnie miłości, na którą czeka od dwóch tysięcy lat.
Każdy utwór śpiewany przeze mnie opowiada o czymś; "Vigil" to lament kobiety, która wie, że śmierć może zabrać jej ukochanego raz jeszcze, w "Judgement" skazuje buntowników na śmierć, "The Night Before" to pełen nadziei i radości utwór, w którym Ayesha i Leo cieszą się, że się odnaleźli... Przykłady można by mnożyć.
Całe piękno tej postaci polega na wielowymiarowości. Polubiłam ją od razu.
"She" to nie tylko muzyczny, ale także wydawniczy rozmach - poza wersją studyjną album ukazał się także m.in. na winylach, mieliśmy zapowiedzi w postaci EP-ek, pojawiło się również DVD z zapisem koncertowej premiery z Katowic. Zresztą wydaje mi się, że historia z "She" to wręcz materiał na scenariusz filmowy... Nie myśleliście o przeniesieniu tego na ekran?
To piękny pomysł! Muzyczna opowieść "She" w wersji filmowej... Ale też ogromne nakłady finansowe. Jeśli znajdą się odpowiedni ludzie, którzy będą w stanie taki pomysł zrealizować, to oczywiście będziemy zachwyceni.
Możesz opisać jak wyglądają koncerty Caamory - czy towarzyszą wam jakieś wyjątkowe efekty wizualne, czy przebieracie się w jakieś stroje podkreślające charakter opowieści?
Nasze koncerty, za wyjątkiem katowickiego, to "two man shows", utwory sprowadzone do brzmienia podstawowego - pianina i głosu. Czasami gramy z zespołem dodatkowych muzyków. To kameralne wydarzenia, muzyka, którą ludzie słuchają przy świecach i lampce wina. Wyjątkowość polega na ich niepowtarzalności.
Czy Caamora to jednorazowy projekt, czy macie dalsze plany co będzie z zespołem w przyszłości? Jeśli tak, to czy nadal myślicie o tak rozbudowanych formach muzycznych?
"She" była początkiem Caamory. Będą następne albumy, następne historie, które Caamora będzie opowiadać muzyką.
Dziękuję za rozmowę.