"Mamo, będę sławny!"
Simone Webbe w czasach, kiedy był członkiem zespołu Blue, sprzedał 15 milionów płyt na całym świecie. Po sensacyjnym solowym debiucie w 2005 roku, za album "Sanctuary" otrzymał w Wielkiej Brytanii podwójną Platynową płytę. Ukoronowaniem tego fantastycznego dla Simona okresu było przyznanie mu nagrody w kategorii "najlepszy debiut" podczas rozdania MTV Asia Awards. Wydany w styczniu 2006 roku drugi album artysty, "Grace", to kolekcja 12 dopracowanych piosenek popowych, utrzymanych w stylistyce, którą sam piosenkarz nazywa "miejskim folkiem". Inspiracją dla płyty były doświadczenia Simona z czasów dorastania w dzielnicy Moss Side w Manchestrze, a piosenki odzwierciedlają jego wychowanie i upodobanie do tradycyjnych brzmień harmonijki ustnej i banjo. Z okazji premiery płyty Krzysztof Czaja (RMF FM) rozmawiał z Simonem Webbe o Londynie i Manchesterze, piłce nożnej, ewentualnym powrocie Blue i Walentynkach, na które Simon poszukuje dziewczyny...
Dwa albumy w ciągu niespełna dwuletniej kariery solowej, to wynik godny pracoholika.
Coś w tym jest (śmiech). Zależało mi na tym, aby wydać dwa albumy jeden po drugim. Pierwszy sprzedał się w ponadmilionowym nakładzie, ludzie znali moje piosenki, ale nie znali mojej twarzy. Dlatego musiałem wydać kolejną płytę, aby umocnić swoją pozycję artysty solowego i pozbyć się etykietki chłopaka z boysbandu.
Czego fani mogą oczekiwać po twojej nowej płycie?
Płyta "Grace" jest optymistyczna, w warstwie tekstowej skupia się na codziennym życiu. Jest tam trochę muzyki gospel, trochę reggae i r'n'b. To przyjemna dla ucha płyta.
Kiedyś określiłeś swoją muzykę mianem "miejskiego folku". Co to właściwie znaczy?
Miejski folk jest fuzją różnych rodzajów muzyki: hip hopu, soulu, funku. Używam banjo, harmonijki, akustycznych gitar - instrumentów typowych dla muzyki folk, ale również sampli, charakterystycznych dla hip hopu. Z kolei wokale są bardziej w stylu soul. Dlatego nazwałem to "miejskim folkiem".
Mieszkasz teraz w Londynie, czy właśnie to miasto jest dla ciebie inspiracją?
Na tej płycie czerpię inspiracje z moich korzeni...
Czyli raczej Manchester?
Tak, stamtąd właśnie pochodzę. Wychowywałem się w ubogiej dzielnicy. Kiedyś w ciągu dwóch tygodni były tam 42 strzelaniny. Ten przykład pokazuje, jak bardzo było tam niebezpiecznie. W związku z tym, że wywodzę się z takiego otoczenia, postanowiłem zostać pozytywną postacią.
Dlatego też nagrałem pozytywny, optymistyczny album. Nawet na złe rzeczy można popatrzyć z tej jaśniejszej strony.
Mógłbyś opowiedzieć cos więcej o pierwszym singlu z nowej płyty, piosence "Coming Around Again"?
Opowiada ona o miłych wydarzeniach z życia, które powtarzają się cyklicznie. Może to być rocznica ślubu, cokolwiek. Inspiracją były dla mnie mistrzostwa świata w piłce nożnej, odbywające się co cztery lata. Byłem w Niemczech na meczu reprezentacji Anglii i właśnie wtedy przyszedł mi do głowy tytuł "Coming Around Again".
Sam podobno byłeś w młodości bardzo obiecującym piłkarzem.
Ciągle nim jestem (śmiech).
Ale do Davida Beckhama trochę ci brakuje.
(śmiech) Lubię czasem myśleć, że mógłbym być taki jak on.
Co sądzisz o jego nowym kontrakcie z Los Angeles Galaxy?
Uważam, że to świetne posunięcie. Zasługuje na to. Powinien skończyć karierę właśnie tam. On jest bardziej ikoną niż piłkarzem, prawda?
Uprawiasz jakieś inne sporty poza futbolem?
Jestem dobry w tenisa stołowego. Lubię też wyścigi samochodowe.
Masz swoją ulubioną drużynę piłkarską?
Tak, Manchester United.
A co z londyńskimi klubami? Kibicujesz Chelsea?
Wolę Arsenal od Chelsea.
Muszę zadać ci to pytanie. Pojawiły się pogłoski o tym, że zespół Blue reaktywował się i nagrywa nową płytę. Czy to prawda?
Nie. Tak naprawdę zespół Blue nigdy się nie rozpadł. Ale na pewno nie nagramy kolejnej płyty przez co najmniej rok, a może nawet przez dwa lata.
Czy jest jakaś rywalizacja pomiędzy tobą a Lee Ryanem? Obaj wydaliście solowe płyty, cieszące się dużą popularnością.
Nie, w ogóle z sobą nie rywalizujemy. Ja i Lee jesteśmy kumplami, jesteśmy prawie jak bracia, wspieramy się nawzajem.
Lee powiedział mi kiedyś, że tabloidy nie dają mu żyć. Czy ty też nienawidzisz prasy brukowej?
Nie. Prasa traktuje mnie bardzo dobrze. Mam szczęście pod tym względem.
Zacząłeś śpiewać, gdy miałeś ledwie 8 lat. Podobno już wtedy powiedziałeś swojej mamie, że zostaniesz gwiazdą.
To prawda. Kiedy miałem osiem lat, powiedziałem mamie, że zostanę milionerem przed ukończeniem 25. roku życia.
Skąd wiedziałeś?!
Nie mam pojęcia. Po prostu szliśmy razem drogą, nagle zatrzymałem się i powiedziałem: "Mamo, będę sławny" (śmiech).
Czyli jesteś prorokiem. Może to dlatego, że zaczynałeś od śpiewania w kościelnym chórze.
Nigdy nie śpiewałem w kościele! Chodziłem tam cztery razy w tygodniu, ale nie miałem odwagi śpiewać. Nie lubiłem swojego głosu.
Planujesz jakieś specjalne obchody Walentynek?
Tak, muszę zadbać o to, aby znaleźć jakąś dziewczynę na ten dzień (śmiech). Nie wiem jeszcze, skąd ją wezmę, ale postaram się.
Czy to oznacza, że nie jesteś teraz w żadnym związku?
Nie jestem.
A jak się miewa twoja córka?
Jest wspaniała. Ma teraz 10 lat. Jest jedną z najlepszych uczennic w klasie. Bardzo się z tego cieszę.
Zagrałeś w filmie "Rollin' With The Nines". Masz jakieś dalsze plany związane z aktorstwem?
Jeśli tylko nadarzy się odpowiednia okazja, spodoba mi się jakiś scenariusz i znajdę odpowiednio dużo czasu, żeby się w to zaangażować, to czemu nie?
Teraz pewnie czeka cię trasa koncertowa, promująca nową płytę.
Tak. W czerwcu mam tournee po Wielkiej Brytanii. Jeśli moja płyta dobrze się sprzeda w Polsce, może i tam zawitam z koncertami. Już kiedyś byłem w Polsce, bardzo chciałbym tam wrócić.
Pamiętasz coś z tamtej wizyty?
Pamiętam polskie dziewczyny. To najciekawsze zjawisko w większości krajów (śmiech).
Czy to prawda, że Keisha Buchanan z Sugababes to twoja kuzynka?
Tak, to prawda.
Czy w takim razie możemy się spodziewać jakieś współpracy pomiędzy wami?
Może tak, może nie. Osobiście w to wątpię. Ona jest w Sugababes, ja długo śpiewałem w Blue. Przez siedem lat nic się nie wydarzyło, więc... Zobaczymy.
Czyli szansa jest.
Zawsze jest szansa. Nigdy nie wiadomo, co się nam przydarzy w życiu.
Czego się spodziewasz w związku z wydaniem nowej płyty?
Niczego się nie spodziewam. Jestem bardzo dumny z tego, co stworzyłem. Chciałbym, aby moja muzyka trafiała do ludzi, aby mogli się z nią utożsamiać. Dzięki temu i ja będę się lepiej czuł, będę miał motywację, aby pisać i nagrywać nowe piosenki.
Czy będzie kolejna solowa płyta Simona Webbe?
Tak, mam zamiar nagrywać kolejne płyty. Uważam, że w tej chwili nikt inny nie tworzy muzyki podobnej do mojej.