Krzysztof Jaryczewski (Jary OZ) i Oddział Zamknięty: Pojednania na 40-lecie nie będzie
W tym roku minęło 40 lat od założenia Oddziału Zamkniętego. Jednak fani nie doczekają się koncertów grupy w starym składzie. "Sprawy sądowe nie sprzyjają wspólnym obchodom" - mówi PAP Life Krzysztof "Jary" Jaryczewski, pierwszy wokalista formacji.
Oddział Zamknięty został założony w listopadzie 1979 roku. Pierwszy skład grupy to: Krzysztof Jaryczewski (wokal), Wojtek Łuczaj-Pogorzelski (gitara), Paweł Mścisławski (bas) i Jarosław Szlagowski (perkusja).
W 1983 r. ukazał się pierwszy album zespołu. Do historii przeszła sytuacja, kiedy podczas podpisywania płyty w salonie Polskich Nagrań tłum fanów zablokował ruch na ulicy Nowy Świat i powybijał szyby w budynku. Nie obyło się bez interwencji Milicji Obywatelskiej, a członkowie zespołu uciekali tylnym wyjściem...
W 1985 r., w czasie największej popularności zespołu, Jaryczewski opuścił grupę z powodów zdrowotnych. Nieleczona choroba gardła spowodowała paraliż strun głosowych muzyka. I to był koniec historii pierwszego Oddziału.
Po latach Jaryczewski wrócił do grania, ale nie ze "starym" Oddziałem, który cały czas istniał w różnych konfiguracjach z Wojtkiem Łuczajem-Pogorzelskim, jako liderem. Jaryczewski powołał formację nawiązująca do dokonań Oddziału - Jary OZ. Niedługo później członkowie grupy zaczęli toczyć sądowe batalie o ustalenie praw do nazwy, logo czy nawet autorstwo kilku piosenek. Procesy wciąż trwają.
Od 2016 r. po zmianach u boku Łuczaj-Pogorzelskiego występują znany z grupy Vintage wokalista i gitarzysta Krzysztof Wałecki (w OZ śpiewał w latach 1996-2000; nagrał z zespołem płytę "Parszywa 13"), basista Grzegorz "Ornette" Stępień (w zespole od 2002 r.), perkusista Maciej Kudła i gitarzysta Paweł "Gunsess" Oziabło (m.in. Acoustic Works, Kingdom Waves, Schody).
Z kolei w skład grupy Jary OZ (wcześniej pod nazwą Jary Band) wchodzą byli członkowie Oddziału Zamkniętego: Zbyszek Bieniak (wokal, chórki, przeszkadzajki) i Krzysztof Zawadka (gitara, chórki) oraz Andrzej "Pierwiastek" Potęga (gitara basowa, chórki) i Michał Biernacki (perkusja, chórki).
PAP Life: Czy muzycy Oddziału Zamkniętego zagrają razem z okazji 40-lecia powstania grupy?
Krzysztof Jaryczewski: - Toczą się sprawy sądowe o prawa autorskie do kompozycji, do nazwy i do logo zespołu. To nie sprzyja pojednaniu. Nie, nie będzie wspólnych koncertów, chociaż sentyment jest.
Jakie momenty wspomina pan najchętniej?
- Powstanie zespołu i nagranie pierwszej płyty. To było dla nas ważne.
Dlaczego?
- Bo ta płyta to symbol idei zespołu, symbol ducha rock'n'rolla, bezkompromisowości, szczerości, braterstwa i przyjaźni - wszystkiego tego, co w człowieku najfajniejsze.
Jak powstał wasz debiutancki album?
- Pracował nad nim cały zespół: Wojtek Pogorzelski, który lubił ostre granie, Jarek Szlagowski, wówczas wielbiciel punk rocka, wreszcie ja, zwolennik rocka tradycyjnego w stylu Rolling Stones czy Led Zeppelin. Myślę, że to na tej płycie dobrze słychać, ona oddaje ducha Oddziału.
A inny pamiętny moment z 40 lat istnienia grupy?
- Koncert na 20-lecie w Operze Leśnej w Sopocie. Dla mnie to było ważne, bo właśnie wyszedłem po kuracji z kliniki uzależnień. Na scenie stawili się wszyscy muzycy, którzy przez lata grali w tym zespole, było nas około dwudziestu paru osób. Fani odśpiewali mi "100 lat", to było dla mnie ważne, dobrze to zapamiętałem.
Kto dziś słucha waszej muzyki?
- Sam jestem zaskoczony, ale na koncerty przychodzą dzieci i wnuki tych, którzy nas słuchali kiedyś. Ta muzyka wciąż żyje.
Jednak wiele się zmieniło, dlaczego te wasze dawne utwory wciąż są słuchane?
- Bo w nich jest szczerość, autentyczność, nie było przy ich tworzeniu żadnych kalkulacji - grało się to, co się kochało. Dziś różnie z tym bywa.
Gdzie w najbliższym czasie możemy usłyszeć zespół "Jarego"?
- Niedługo gramy w Chorzowie, a na Sylwestra zapraszam do Opola.
Rozmawiał Zbigniew Krzyżanowski (PAP Life).