Julia Pietrucha: Apetyt rośnie w miarę jedzenia (zobacz teledysk "Who Knows")
Wydanym na własną rękę debiutanckim albumem "Parsley" (2016) Julia Pietrucha zrobiła sporo zamieszania na scenie muzycznej. Jej pozycję umocniła płyta "Postcards from the Seaside", ale krótko po jej premierze grająca na ukulele wokalistka zniknęła, by urodzić swoje pierwsze dziecko. W jedynym wywiadzie dla Interii zapowiada swój powrót na scenę i opowiada o tym, jak zmieniło się jej życie przez ostatnie kilka miesięcy.
Michał Boroń, Interia: Powiedzieć, że 2018 to dla ciebie rok przełomowy, to chyba nic nie powiedzieć? Głównie jeśli chodzi o sprawy osobiste, ale też druga płyta jest czymś szczególnym, bo z wielu stron pojawiają się oczekiwania, by niejako przeskoczyć debiut.
Julia Pietrucha: - To był dla mnie piękny rok. Pełen nowych wyzwań i ekscytujących doznań. Po raz pierwszy w życiu zostałam mamą. Córka przyszła na świat i od razu wywróciła nasze życie do góry nogami.
Wiosną tego roku zagraliśmy pierwszą trasę promującą płytę "Postcards from the Seaside", której niezależne wydanie było dla mnie wymagającym przedsięwzięciem i dużym sprawdzianem. Mimo braku promocji ze strony wytwórni, udało się doprowadzić projekt do końca. Niezwykłe spotkania z fanami, ich entuzjastyczny odbiór nowych piosenek i znakomita frekwencja podczas koncertów dały mi do zrozumienia, że warto było się wysilić, dać z siebie sto procent. Tuż po skończonej trasie wróciłam nad morze i tutaj zacumowałam, aby cieszyć się urokami macierzyństwa.
Mija właśnie pół roku od urodzenia córki. Gaja już śpiewa z mamą? (śmiech)
- Gaja śpiewa od urodzenia, tylko w innych rejestrach (śmiech). Zestrojenie się zajmie nam jeszcze chwilę. Pamiętam, jak pierwszy raz po porodzie wyjęłam ukulele, żeby poćwiczyć. Zagrałam Gai parę dźwięków. Jej reakcja była bezcenna. Spojrzała na mnie zdziwiona, po czym ryknęła i zalała się łzami. Mam nadzieję, że to się zmieni i z czasem córka przekona się do tego wspaniałego instrumentu o łagodnym brzmieniu (śmiech).
Urodzenie dziecka zmienia wszystko, nie tylko w życiu osób, których zawód związany jest z częstymi wyjazdami - jak w takim razie będzie teraz wyglądała promocja "Postcards from the Seaside"?
- W kolejną trasę ruszamy dopiero w marcu 2019. Mam zamiar zabrać Gaję ze sobą. Pokazać jej jak wygląda moja praca i pasja zarazem. Wprowadzić w świat koncertów. Chciałabym, aby mogła go poznać. Mam u swego boku cudownego partnera, który jest niezwykłym wsparciem na każdym kroku. Mimo szalonego tempa życia w obecnym świecie, udaje nam się znaleźć chwile dla siebie.
Przed powrotem na trasę wypuszczasz swój pierwszy profesjonalny teledysk. Możesz opowiedzieć coś więcej na ten temat?
- To dla mnie ważny klip. Do współpracy przy nim zaprosiłam bardzo zdolnych twórców, z którymi wspólnie udało się stworzyć prostą, alegoryczną historię dziewczynki i podążającego za nią strachu. Ta opowieść to próba starcia się z trudną przeszłością, lękiem. Próba spojrzenia im prosto w oczy. Uśmiechnięcia się do wszystkich smutków nad którymi nie mamy kontroli, które próbują nas zniewolić, a które czasami wystarczy pogłaskać, przytulić, oswoić.
W roli dziewczynki debiutuje moja ulubiona sąsiadka z Trójmiasta - ośmioletnia Pola. Wiedziałam, że musi się pojawić w teledysku, zanim jeszcze powstał jego scenariusz. Zależało mi, aby ulokować tę historię nad morzem - tu gdzie jest moje serce i gdzie w powietrzu czuć wolność. Kadry z teledysku przypominają mi urywki wspomnień z mojego dzieciństwa, z wakacji, które zawsze spędzałam nad morzem. Do plaży dochodziło się przez dziki, gęsty las, a przemierzanie go już zawsze będzie mi się kojarzyło z przygodą i odkrywaniem.
Czym się kierowałaś przy wyborze piosenki do teledysku? Największą popularnością cieszą się "Sailor" oraz zaśpiewane po polsku "Nie potrzebujemy nic", "Niebieski" i "Ewka". Tymczasem sięgnęłaś po "Who Knows" - dlaczego?
- Who knows (Kto wie), można by zapytać przewrotnie? Jeśli tylko będę mogła, chętnie nakręcę teledyski do wszystkich tych utworów, jako, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeśli chodzi o moją muzykę - zawsze staram się iść za głosem serca. Podobnie było z wyborem utworu na singel. Klimat tego kawałka nastraja raczej melancholijnie, podobnie jak jesienna pogoda, którą mamy obecnie za oknem. Poczułam, że tę historię fajnie byłoby opowiedzieć właśnie teraz.
Zdecydowaliśmy się na zdjęcia w drugiej połowie października i baliśmy się, że nie zdążymy złapać bardzo później końcówki lata. Aura nas jednak zaskoczyła. 18 stopni, słońce, spokojne, krystalicznie czyste, błękitne morze, na plaży nikogo po za naszą ekipą, dziewczynką i potworem. To był naprawdę piękny dzień, pełen przygód, ale i drobnych trudności, które udało się przezwyciężyć. Historia, którą chcieliśmy w teledysku opowiedzieć, niejako samoistnie się wydarzyła. Pola naprawdę wystraszyła się potwora i ten strach udało się uchwycić. Bez grania, bez udawania.
Pocztówka do "Who Knows" przedstawia "dziewczynę z perłą", czy ten obrazek ma jakiekolwiek powiązania z tym, co dzieje się w teledysku, czy to całkiem osobna historia?
- W obydwu przypadkach dziewczynka jest czystą istotą od której odbijają się jakieś strachy, trudności, lęki. Zwrot "We hide, night and day hide away" zarówno w przypadku dziewczynki z pocztówki, jak i czerwonego kapturka z teledysku ma na celu pokazanie, że prawdziwe piękno jest głęboko ukryte, chowa się przed złem i jest niedostępne dla większości.
Podkreślałaś wielokrotnie, że spotkanie ze słuchaczami, fanami podczas koncertów było dla ciebie niezwykle ważne. Ta wymuszona przerwa musiała być dla ciebie zatem trudna?
- To czas tylko dla mojej rodziny. Czuję, że to ważny moment i pomimo mojego ogromnego zaangażowania w pracę, muzykę, tworzenie, to jest to czas, który nigdy się nie powtórzy i warto go wykorzystać na maksa, oddać siebie w stu procentach. Nie chcę przegapić tych momentów, staram się czerpać z każdej chwili, codziennie przezwyciężać małe trudności i uczyć się na nowo bycia lepszym.
Julia Pietrucha na TLFO 2017 - 24 czerwca 2017 r.
Ponoć ciągnie cię z powrotem w stronę aktorstwa? Ukulele pójdzie trochę w odstawkę? Masz już jakieś nowe projekty na widoku?
- Chyba chciałabym spróbować czy coś jeszcze potrafię, zmierzyć się z kamerą, na nowo spróbować swoich sił w starciu z tekstem, aktorami. Nie mam pojęcia czy będzie mi to kiedyś dane, ale taki powrót byłby dla mnie bardzo ciekawy. Ukulele na pewno nie pójdzie w odstawkę, jesteśmy ze sobą zbyt związani.
Na koniec opowiedz, jak tak naprawdę wygląda Bałtyk zimową porą, bo dla osób z południa Polski nasze morze to głównie słońce i ciepły piasek. Da się wytrzymać?
- W tym roku pogoda jest wyjątkowa, co jednocześnie cieszy i martwi ze względu na niepokojące zmiany klimatu. Przez cały listopad promienie słońca wpadały przez okna mojego mieszkania na dziesiątym piętrze pod lasem w Oliwie i rozjaśniało nasz dzień. Od jakiegoś czasu chodzę na długie spacery nad morzem z małym grzejniczkiem na klacie. Żyć nie umierać!