Julia Marcell: Czuję, że to nowy początek, ale taki, który wyniknął z lat doświadczeń

Justyna Grochal

Julia Marcell to niezwykle ambitna artystka. Ma na koncie już cztery albumy, na półce sporo nagród i całe mnóstwo komplementów pod swoim adresem. Na swojej ostatniej płycie podjęła spore ryzyko - zaśpiewała wyłącznie w języku polskim. Nie ma jednak czego żałować, bo trudno (o ile to w ogóle możliwe) znaleźć negatywną recenzję jej albumu "Proxy".

Julia Marcell na nowej płycie śpiewa po polsku
Julia Marcell na nowej płycie śpiewa po polskuSonia Szóstakmateriały promocyjne

Julia Marcell zaistniała dzięki wsparciu internautów, którzy za pośrednictwem serwisu croudfundingowego pomogli jej wydać debiutancką płytę. Dotąd swoją muzykę ubierała głównie w teksty w języku angielskim, ale teraz zdecydowała się na odważny krok w stronę wyłącznie polskiej twórczości. Płyta "Proxy" jest jej "reakcją na tu i teraz, na naszą popową, rozkrzyczaną, odblaskową rzeczywistość, której zasady działania stają się coraz bardziej i bardziej absurdalne i niezrozumiałe". A skoro w piosenkach Julii jest tyle nawiązań do regulujących nasze życie mediów społecznościowych, to nasz wywiad z wokalistką zamknął się w formie... czata na Facebooku.

Justyna Grochal, Interia: Julia, nigdy wcześniej nie przeprowadzałam w ten sposób wywiadu, ale pomyślałam, że z kim zrobić to po raz pierwszy, jak nie z tobą! Przyznam, że taka forma dobrze wpasowuje się w tematykę twojej nowej płyty.

Julia Marcell: - Cieszę się, dzięki!

Rozwój internetu jakoś krąży wokół twojej kariery. Dzięki wsparciu internautów wydałaś swoją debiutancką płytę, a teraz wzięłaś pod lupę wszelkie zjawiska związane z naszą obecnością w sieci...

- Tak, to ważne dla mnie medium, nie da się ukryć :)

A czy dziś wyobrażasz sobie życie bez internetu?

- A nawet próbuję wprowadzić tę wizję w życie :) Na dłuższą metę na pewno nie, za dużo mojej komunikacji ze światem odbywa się przez internet. Ale widzę, że jak za mocno wsiąkam, to tracę czas i dlatego lubię sobie robić wolne od internetu. Wszystko inaczej wtedy smakuje - książki, płyty, filmy, rozmowy z przyjaciółmi - jak z tyłu głowy nie dzwoni cały czas, że muszę sprawdzić ten profil, czy odpisać na tamten email.

Robisz sobie takie przerwy, bo czujesz, że internet coś ci zabiera i za bardzo wkrada się w twoje życie, prawda? Jak sobie ustawiłam w szeregu bohaterów z twoich piosenek, to pomyślałam, że wspólnym mianownikiem dla nich jest chyba bezrefleksyjność. Rozwój mediów społecznościowych daje nam szalenie dużo możliwości, ale często zapominamy zastanowić się nad tym, co robimy i czy to na pewno przyniesie nam więcej korzyści niż strat. Zgadzasz się?

- Hmmm, to ciekawa obserwacja. Na pewno dla mnie samej proces pisania tej płyty stał się pewnego rodzaju próbą dotarcia do prawdy. O tym, kim ja w tym wszystkim jestem i co o tym myślę. Miałam poczucie, że nie zdążyłam zastanowić się porządnie nad tym, jak moje życie wygląda w tym wirze małych, niezauważalnych zmian. Moje życie codzienne wygląda pozornie tak samo jak jeszcze kilka lat temu, ale to, co dzieje się w mojej głowie bardzo się zmieniło.

Ale fakt, że podjęłaś te tematy na "Proxy" świadczy o tym, że jednak zastanawiasz się nad tym, w jakim kierunku zmierza świat i widzisz pułapki, jakie czekają na użytkowników sieci, ludzi chcących zaistnieć, odnieść sukces...

- Pewnie! Myślę o tym non stop. Nasza rzeczywistość zmusza do refleksji.

Ale bohaterowie, o których opowiadasz to, w przeciwieństwie do ciebie, osoby, które tej refleksji nie podejmują i chyba to ich gubi...

- Ci bohaterowie są trochę pretekstem do rozważań w tekstach, są często absurdalni, groteskowi. Tak jak bohaterowie komiksów - sami dają się nieść wydarzeniom, a refleksja pojawia się w ich kontekście.

No właśnie, w jednym z wywiadów powiedziałaś, że "nie jesteś typem człowieka, który cokolwiek lubi narzucać". Mam wrażenie, że na "Proxy" ta karykatura, groteska i poczucie humoru  są właśnie po to, żeby dać do myślenia i powiedzieć o ważnych sprawach, ale z przymrużeniem oka...

- Tak! Humor na tej płycie jest bardzo ważny.

Za wiele rzeczy lubię tę płytę, ale chyba zwłaszcza za to poczucie humoru! Wiesz, przyszła mi właśnie do głowy dość ekstremalna sytuacja... Co byś zrobiła, gdybyś znalazła się nagle na domówce z tymi wszystkimi bohaterami z "Proxy"? :)

- Hahaha! Niech pomyślę...

Nie musisz się spieszyć...

- Przyszłabym z Markiem na tę imprezę, zaliczyła jedno karaoke w języku Simlish z dziewczyną z piosenki "Tesko", która pewnie szybko skończyłaby się na parkiecie. Z dziewczyną z "Tarantino" obgadałabym niusy z Pudelka na papierosie na balkonie, a skończyłabym imprezę niekończącą się dyskusją z Andrew na temat obecnej sytuacji politycznej.

Brzmi jak impreza życia!

- Haha :)

Kiedy pojawiły się pierwsze zapowiedzi twojej płyty, a w nich informacja, że album będzie w całości po polsku, bardzo ucieszyłam się z tego powodu. Głównie dlatego, że miałam w pamięci kawałek "Echo" (z drugiej płyty), w który ten nasz język wkradł się subtelnie oraz piosenkę "Cincina" (z trzeciego albumu) w całości po polsku. Czy ten utwór był taką jakby "próbką"? Chciałaś sprawdzić, czy jesteś gotowa na to wyzwanie?

- "Cincina" zdarzyła się spontanicznie, po prostu napisałam polski tekst i nie chciał się on przetłumaczyć na angielski. Ale rzeczywiście, razem z nią przyszła myśl, że mogłabym przecież napisać więcej takich piosenek. A kiedy zaczęliśmy grać ją na koncertach, spodobało mi się to uczucie, że śpiewam po polsku i każdy wers siedzi mi pośrodku głowy, nie da się potraktować tylko jako melodia  i trafia centralnie na polskich koncertach. Ta bezpośredniość komunikacji, której wcześniej nie znałam.

No tak, bo tym razem twoje teksty nie są już tak otwarte, już nie chowasz się za znaczeniami. Obawiałaś się tego?

- Pewnie. Długo myślałam, czy powinnam się tak otworzyć. Ale w końcu zmęczyłam siebie samą takim myśleniem. "No risk, no fun" ;)

Polski jest bardzo plastyczny, giętki i abstrakcyjny, ale mimo wszystko też bardzo trudny, bo łatwo otrzeć się w nim o kicz i grafomanię. Tobie ta sztuka pisania po polsku, według mnie, świetnie się udała. Czy czułaś, że wiele ryzykujesz decydując się na płytę w całości po polsku?

- Na pewno było to wyzwanie. I tekstowo, i muzycznie, bo długo szukałam formy, w której mogłabym te wszystkie teksty zmieścić.

Podobno jak się już rozpisałaś, to okazało się, że słów jest za dużo...

- Tak, tylko hiphopowe tempa wytrzymały tę formę :)

Może kolejna twoja odsłona to właśnie hip hop.

- Dla mnie moim pierwszym hiphopowym utworem jest "Andrew" ;)

Masz wiele językowych połamańców na płycie. Mówiłaś o tym, że wers "Tu pod jarzeniowego światła najgęstszym snopem / Na tej posadzce w Tesko, co lśni wyświęcona mopem" sprawił ci nie lada kłopot... Zrobiłam test i przyznaję, że na pierwszych trzech próbach wyśpiewania tego w tym tempie polegałam! Ćwiczysz już dykcję przed koncertami?

- W pocie czoła! Staramy się razem z Mandy Ping Pong, która śpiewa ze mną harmonie, uważać na to, żeby za bardzo nie mamrotać. Jest to dla mnie zupełne novum, wcześniej nikt się nie interesował, czy śpiewam wyraźnie, a teraz proszę :)

Oj, teraz właśnie twój śpiew jest pod "światła najgęstszym snopem"! Ale brawo za dykcję, bo jak dla mnie - wszystko jest zrozumiałe.

- Haha, dzięki! Było to okupione wieloma próbami w studiu.

A propos wokalu. Masz świadomość, że ciężar spoczywa teraz głównie na nim?

- Jeszcze chyba nie zdążyłam o tym pomyśleć. Dużo się dzieje. Ale przygotowujemy się już do koncertów, próbujemy się z materią i mamy z tego wiele radości. To piosenki oparte w większości na groovie, więc świetnie się je gra, same nas niosą. Będzie ogień :) Zapraszam na koncerty!

Według mnie "Proxy" to twoja najbardziej przebojowa płyta. Jesteś gotowa na to chóralne śpiewanie na koncertach?

- Jestem bardziej niż gotowa! :)

Julia Marcell w sesji promującej płytę "Proxy"Sonia Szóstakmateriały promocyjne

Wiesz, podczas pierwszych przesłuchań "Proxy" trudno było mi się skupić na warstwie muzycznej przy tak angażujących tekstach, chwytliwych konstrukcjach słownych i przy tak mocno wyeksponowanych partiach wokalnych. Czy takie było twoje zamierzenie? Chciałaś, żeby muzyka była raczej tłem dla tego, co chcesz powiedzieć? 

- Może nie chciałam, żeby muzyka była tylko tłem. Chciałam, żeby te teksty niosła, ale miałam dużo do powiedzenia i zależało mi na tym, aby tekst był zrozumiały i na pierwszym planie. Poprosiłam Emade, żeby miksował płytę z takim założeniem.

- Powiedziałaś o koncertach i o tym, że te piosenki same was niosą. Kiedy przebijamy się pod warstwę tekstową, muzycznie jest na tej płycie dużo różnych smaczków. Wydaje mi się, że te kompozycje dają dużo przestrzeni do zagospodarowania na koncertach. Szykujecie jakieś zaskakujące aranżacje?

- Na razie pilnie uczymy się materiału i myślę, że dopiero koncerty nam pokażą, gdzie w tych piosenkach można odlecieć. Taka już natura improwizacji - nie zaplanujesz jej ;)

A czy zaskoczył cię tak pozytywny odbiór płyty? Wszędzie chwalą...

- No właśnie! Cieszę się ogromnie, nie masz pojęcia! :)

Bo ty jesteś teraz trochę jak debiutantka...

- No już tam bez przesady! :p

Poruszasz się w nowej dla siebie przestrzeni. Nie czujesz, jakbyś trochę budowała coś od nowa?

- Czuję, że to nowy początek, ale taki, który wyniknął z lat doświadczeń.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas