"Jesteśmy zbyt zabiegani"

Bajm to zespół, którego brzmienie jest od razu rozpoznawalne. Jego muzyka towarzyszy nam już od kilkunastu lat. Do sklepów trafiła właśnie kolejna płyta grupy zatytułowana "Szklanka wody". Z tej okazji z Beatą Kozidrak, wokalistką i szefową zespołu, o powstawaniu albumu, tremie i piractwie rozmawiał Konrad Sikora.

article cover
INTERIA.PL

Przy nagraniu najnowszej płyty Bajmu doszło do małej korekty w składzie.

Tak, zmieniła się osoba, która gra na instrumentach klawiszowych. Mamy teraz piękną keyboardzistkę, zdolną, która bardzo wiele wniosła do zespołu. Maria Dobrzańska, bo tak się nazywa, nadała tej płycie dużo kobiecości i ciepła. Przede wszystkim jednak zaaranżowała swoje partie, co było bardzo ciekawe.

Jak długo pracowaliście nad nową płytą?

Płyta zaczęła powstawać mniej więcej rok temu. Już w poprzednie wakacje otrzymałam pierwsze kompozycje i zaczęłam pisać do nich teksty. Już wtedy też zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak ten album ma wyglądać. Z upływem czasu zbierałam coraz więcej kompozycji i wybrałam spośród nich te, które tworzyły jakąś wspólną całość. Kiedy to już było ustalone, nagraliśmy profesjonalne demo i muzycy rozpoczęli prace nad aranżacjami. Na koniec weszliśmy do studia, co też zajęło nam trochę czasu. Postanowiliśmy nagrać na żywo partie perkusji - jak mówi sam tytuł płyty, ta muzyka jest naturalna. Każdy z członków zespołu dał z siebie na tej płycie wszystko i pokazuje ona to, co teraz reprezentujemy. Jednak te pięć lat przerwy nauczyło nas czegoś. Jesteśmy bardziej zgrani.

Skąd brały się inspiracje do tekstów?

Przy pisaniu tekstów interesowały mnie problemy człowieka we współczesnym świecie, towarzyszące nam emocje. Interesowało mnie to, co jest piękne, a co tracimy, kiedy zaczyna się ten pęd życiowy. Te teksty są bardzo życiowe i dotyczą spraw każdego z nas. Każdy z nas może odnaleźć w tych tekstach kawałek siebie. To nie były tylko moje własne przeżycia, ale obserwacja tego, co dzieje się wokół.

W refrenie tytułowej piosenki „Szklanka wody” pojawia się taki fragment: „Nie obiecam ci, że lepszy będzie świat”. Czy jest to może odniesienie do wejścia w XXI wiek?

Takie obawy towarzyszą mi nie tylko z tego powodu. Ten tekst dotyczy czasu, w którym żyjemy. Jesteśmy zabiegani, za dużo rzeczy tracimy. Zwłaszcza młodzi ludzie stoją przed takim wyzwaniem, że trzeba szybko żyć, że trzeba się w tym życiu ustawić. Na ogół w tym pędzie gubią sami siebie. Takie mamy teraz czasy i to o tym jest ta piosenka. Nawet jeśli zgubiło się tę drogę, to trzeba się cieszyć tym, że żyjemy na tym świecie i z nadzieją patrzeć w przyszłość, z nadzieją patrzyć w nowy wiek. Świata nie jesteśmy w stanie zmienić. Możemy pracować tylko nad sobą. drodze.


Bajm nie uległ żadnej modzie, na przykład na latynoskie rytmy. Czy to była świadoma decyzja?

Bajm nigdy nie był zespołem, który ulega jakimś modom. Zawsze szliśmy swoją drogą i z tego jestem dumna. Jest to nawiązanie do dawnych ballad rockowych i ja się w tym gatunku bardzo dobrze czuję. Uważam, że taka muzyka jest potrzebna. Istnieje pewnego rodzaju luka na rynku. Mało jest tego typu muzyki w radiu i dobrze, że zdecydowaliśmy się iść dalej swoją własną drogą. Na wszelkie ekstrawagancje mogę pozwolić sobie jedynie przy pracy nad albumem solowym.

Istnieje moda na robienie dyskotekowych remiksów piosenek. Czy Bajm zgodziłby się na tego typu zmianę swego utworu?

Na pewno sami tego typu rzeczy byśmy zrobili. Zresztą nawet jeśli ktoś by się zdecydował to zrobić, to także nie wyraziłabym na to zgody. To nie jest muzyka, którą powinno się przerabiać. Należy ją przeżywać. Jest w taki sposób nagrana i tak powinno się jej słuchać.

Zespół Bajm to weteran polskiej sceny muzycznej. Czy teraz funkcjonuje się wam łatwiej niż choćby kilka lat temu?

Nie wiem. Trudno mi powiedzieć, my mamy już na rynku inną pozycję. Jeśli chodzi o młodych wykonawców, to widzę, że nie jest wcale łatwo, mimo że jest dużo więcej możliwości zaprezentowania się. O szansach nie decyduje tylko to, dla jakiej wytwórni się nagrywa, to, czy ma się talent, ale liczy się to, czy ma się wielką osobowość. Jeśli tego nie ma, to artysta debiutuje i znika w tym tłumie setek jemu podobnych. Zazwyczaj druga płyta nie jest już tak dobra i to jest koniec. Artysta musi mieć wielką osobowość. Wtedy nic mu nie przeszkodzi pojawić się i utrzymać się na tym rynku. To jest naprawdę duże wyzwanie. Trzeba być bardzo wymagającym, szczególnie wobec siebie. Na naszym rynku jest za dużo komercji, mało jest dobrej muzyki i nie bardzo widać jakieś obiecujące debiuty.

Czego w takim razie słucha na co dzień Beata Kozidrak?

Generalnie słucham radia. Jeśli zdarzy mi się zdobyć jakąś ciekawą płytę, to wtedy ją włączam. Niestety, nie mam na to zbyt wiele czasu. Zazwyczaj muzyki słucham w samochodzie. Skaczę wtedy ze stacji na stację, mając nadzieję, że trafię na jakąś dobrą piosenkę.


Czy kiedy Bajm wydaje nową płytę, macie jakieś obawy z tym związane?

No, nie jesteśmy jeszcze tak zadufani w sobie, żebyśmy się niczego nie obawiali. Każde ukazanie się kolejnej płyty to wielkie emocje i niepewność co do tego, jak się ona spodoba i jak się sprzeda. W głębi duszy jesteśmy zawsze jednak dobrej myśli i uważamy, że zrobiliśmy coś dobrego. Tak samo jest, kiedy wychodzę na scenę. Ja ciągle jeszcze odczuwam tremę, towarzyszą temu emocje. Gdyby ich zabrakło, chyba zaczęłabym się nad sobą zastanawiać. Dopóki są emocje, dopóty artysta idzie do przodu.

Czy nadmierne zainteresowanie mediów i wszelkiego rodzaju prasy życiem prywatnym nie jest zbyt męczące?

Jest bardzo męczące. Szczerze mówiąc takie są jednak czasy. Z wydaniem nowej płyty wiąże się jej promocja, media zaczynają nagle interesować się tym, co robię, tym, co myślę i tym, jaka jestem w życiu prywatny. Muszę to wszystko jakoś pogodzić z życiem rodzinnym. Mam nadzieję, że to wszystko wkrótce się skończy.

Co Bajm sądzi o powstaniu polskich wersji telewizji MTV i VIVY? Czy to w jakiś sposób was w ogóle interesuje?

Po pierwsze - nie wiem, jaką te stacje mają oglądalność. Po drugie - pomimo tego polskiego charakteru i tak za mało jest w nich polskiej muzyki. To w ogóle jest bolączka polskich mediów. Dla polskiej muzyki nie ma w nich prawie w ogóle miejsca. Ważniejsze jest to, że jakaś trzeciorzędna gwiazda wydała płytę na Zachodzie, aniżeli nowa produkcja najlepszego polskiego artysty. Tam jest kapitał i z nami się nie bardzo liczą. Musi być w tych stacjach więcej polskiej muzyki. Wtedy mogą być szansą dla naszych rodzimych artystów.

Co Beata Kozidrak myśli o Internecie?

Nie mam na to czasu. Jednak musze przyznać, że dzięki Interentowi świat stał się bardzo mały. Ma on wiele pozytywnych cech, ale - oczywiście - ma też negatywne. Jest to fantastyczny środek komunikacji międzyludzkiej. Jeśli tylko znajdę chwilę czasu, to z chęcią mocniej zgłębię jego tajniki.


A jeśli chodzi o jego muzyczny aspekt, w szczególności kontrowersyjny format mp3?

Dla mnie jest to czyste piractwo i powinno być zabronione.

Czy czujecie się mocno poszkodowani przez piratów?

W tej chwili jeszcze nie. Piractwo mocno dotknęło mnie jednak, kiedy ukazała się moja solowa płyta. Niejednokrotnie mówiłam już, że jest to nie tylko nasz problem. Kiedy chcemy zrobić nowy teledysk, który kosztuje dużo pieniędzy, to nas nie stać, bo przez piratów ludzie nie kupują naszych płyt w sklepach. Przez to nie możemy sobie na wiele rzeczy pozwolić. Jeśli ktoś myśli, że go to nie dotyczy, jest w błędzie. Wszyscy jesteśmy podatnikami i płacimy jakieś pieniądze państwu. Piraci natomiast nie płacą nic i okradają dodatkowo nasz kraj.

Dziękuję za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas