"Jak feniks"
Od swego debiutu dekadę temu amerykański zespół Nile uchodzi - i słusznie, za odnowiciela chwały nurtu death metal. Rozwój tej kapeli, wyraźnie idzie ku coraz większemu naciskowi na techniczną wirtuozerię i wydaje się lekko zatracać pierwotna brutalność, ale wciąż, ku radości niemałej rzeszy fanów jest to zdecydowana ekstraklasa gatunku.
Na pytania Pawła Domino z magazynu "Hard Rocker", odpowiadał mózg i lider kapeli w jednym, gitarzysta Karl Sanders, który poza dokonaniami właściwego zespołu zdążył już wydać dwie płyty solowe z bardzo interesującą muzyką, jeszcze silniej zabarwioną orientalnymi klimatami niż właściwe dzieła Nile.
W listopadzie 2009 roku ukazała się płyta "Those Whom The Gods Detest".
Witaj Karl! Niedawno graliście dwa koncerty w Polsce. Jakie wrażenia?
To był wspaniały czas, polska publiczność jest wręcz piekielnie szalona!
Często pojawiasz się jako gość na różnych płytach, by wspomnieć tylko Ex Deo, czy Behemoth. Jakie są twoje kryteria przyjęcia takiej prośby? Zagrałbyś na płycie zespołu, którego nie znasz osobiście?
Mógłbym, gdyby podobała mi się ich muzyka.
Jesteście słusznie, jak sądzę, uważani za odnowicieli death metalu, podobnie jak Hammerfall stał się odnowicielem klasycznego heavy metalu. Sądzisz, że ta "nowa fala" była nieunikniona?
Tak, dokładnie. Myślę, że metal nigdy nie zginie, ale ciągle będzie powstawał od nowa, jak feniks, z każdą nową generacją.
Obecnie w metalu można zauważyć prawdziwy potop motywów orientalnych. Kiedy wy zaczynaliście nie było to tak powszechne. Nie sądzisz, że w zainteresowaniu kulturą islamską dużą rolę odegrał 11 września?
Nie, nie sądzę by miało to cokolwiek wspólnego z 9/11.
Nagrałeś dwa albumy solowe. Co decyduje o tym, że utwór nie ląduje na płycie Nile, tylko na albumie solowym? "Yezd Desert Ghul Ritual..." z ostatniej płyty Nile bardzo pasowałby do "Saurian Meditation"?
To ma więcej wspólnego z długością utworu i jego klimatem niż czymkolwiek innym. Na albumach Nile utwory mogą być tylko tak długie, ze różnią się od oczekiwanej formy death metalowej, a jeszcze nie zmieniają się w coś innego niż death metal.
Więcej w magazynie "Hard Rocker".