Reklama

"Ja mam pasję. Tą pasją jest muzyka".

Nie ma w Polsce wielu artystów, którzy są tak silnie powiązani z konkretnym gatunkiem muzycznym, a którzy jednocześnie usilnie starają się uniknąć wszelkich podziałów. Barwa głosu Gutka zdaje się być stworzona do ciętej gitary i charakterystycznego rytmu reggae, z drugiej strony mało kto tak dobrze jak on urozmaica rap swoim wokalem. Pomimo szerokiej działalności od lat pozostaje wierny swoim ideałom, a uczuciami i głębokim przekazem zawartymi w jego muzyce pozyskuje coraz większe rzesze fanów. Przypuszczam, że żaden z nich nie zawiódł się, szukając w muzyce Gutka szczerości i autentyczności, bo tworzenie "muzyki dla muzyki" to zdecydowanie przewaga, jaką ma nad innymi artystami. Sprawdźmy, co słychać u Gutka po nagraniu rewelacyjnych wokali na nową płytę dAba, a przed ukazaniem się kolejnego albumu Indios Bravos! Z wokalistą rozmawiała Tr!ne ("Magazyn Hip Hop").

W związku z tym, że jest to wywiad dla "Magazynu Hip Hop", to chciałabym porozmawiać o twoim udziale na "Ostatnim poziomie kontroli" Abradaba. Fragmenty śpiewane przez ciebie były wcześniej napisane czy może zmieniały formę w trakcie pracy? Opowiedz może o procesie tworzenia...

Proces tworzenia przebiegał podobnie jak dotąd. Najpierw selekcja podkładów, w tym przypadku również drobna ingerencja w harmonię, ponieważ po raz pierwszy dograłem gitarę i część linii basu w "Ciężko jest żyć lekko". Tekst miałem przygotowany wcześniej, tak że wszystko odbyło się sprawnie, podczas jednej sesji. Jako ciekawostkę dodam, że moje wokale w "Raz dwa raz dwa" powstały tego samego dnia, i to zupełnie spontanicznie. Miałem już zamówioną taksówkę do domu, która - zdaje się - musiała poczekać na mnie, podczas gdy ja byłem w kabinie do nagrań.

Reklama

Na 2009 rok planowana jest kolejna płyta Indios Bravos. Zamierzasz do tego momentu grać koncerty z dAbem?

Harmonogram Indios Bravos już od dawna nie pozwala mi na gościnne występy. Z tego, co wiem, niewiele ma się zmienić... Będę jednak występował z dAbem na kilku koncertach.

Wiem, że trwają próby do nagrań płyty. Co na tym etapie możesz o niej powiedzieć? Czy powstanie również wersja koncertowa?

Na dzień dzisiejszy płyty jeszcze nie ma, więc nie mogę wiele o niej powiedzieć. Piosenki, które mamy napisane z myślą o niej, podobają mi się bardzo - i wierzę, że będzie to nasza najlepsza płyta.

Niedawno, oglądając francuską stację Trace, natrafiłam na reportaż o Indios Bravos. Jak to się stało, że polski zespół reggae pojawił się w komercyjnej stacji francuskiej?

Stacja ta ma w Polsce swoich reporterów-rezydentów. Poznałem się z nimi przy okazji dubbingowania francuskiej kreskówki "Ziomek". Zaprosiłem chłopaków na nasz koncert w Stodole, a ten podobał im się na tyle, że pojawiliśmy się we francuskiej telewizji.

Bardzo często podkreślasz, że twoje stosunki z Piotrem Banachem to układ "uczeń/mistrz", ale powiedziałeś też, że czasem uczeń może nauczyć czegoś mistrza. Jakie doświadczenia wymieniliście na przestrzeni lat?

Doświadczeń tych było tak wiele, że mogę najwyżej wymienić dziedziny, których dotyczyły. Poczynając od muzyki, tej słuchanej i granej, poprzez filmy, książki i niemniej ważne kulinaria. Bez bicia przyznam się, że w większości przypadków byłem tylko uczniem, a o sytuacje odwrotne należałoby zapytać Banacha.

Szukając informacji na twój temat, można spotkać się z opiniami, że twoja muzyka jest wizytówką polskiego reggae. Zgadzasz się z tym?

Nie lubię rankingów, statystyk, zamykania muzyki w ramach gatunków. Nie można nawet mówić o jakiejkolwiek branży reggae. Po prostu jest się muzykiem. Lepszym lub gorszym. Tylko zainteresowanie odbiorców jest wyznacznikiem wartości muzyka. Cała reszta to zmyła i iluzja.

Indios Bravos [Indianie, którzy uciekając w góry, unikali zamknięcia w rezerwatach - przyp. red.] - ta nazwa zobowiązuje. Co zrobisz, jeśli pewne kompromisy i podporządkowanie staną się konieczne, bo np. znacznie zmienią się wymagania twoich fanów?

Ja mam pasję. Tą pasją jest muzyka. Chcę się nią zajmować niezależnie od okoliczności. Nie martwią mnie kompromisy i podporządkowywanie się oczekiwaniom fanów, bo wcale nie staram się ich zaspokoić. Tworzę i rozwijam się tylko dla siebie i w zgodzie z samym sobą. Będąc wiernym sobie, zawsze znajdę odbiorców, dla których właśnie ta prawda liczy się najbardziej. Dla mnie z kolei to właśnie oni są najcenniejsi.

Swego czasu na koncertach Eryki Badu pojawiały się kadzidła afrykańskie, wprowadzające eteryczny nastrój. Na twoich koncertach rzucają się w oczy elementy powiązane z kulturą indiańską, np. pióropusze. Co jest celem tej spektakularności?

Nie uważam wcale, aby scenografia w naszym wydaniu była specjalnie spektakularna. Naturalne jest, że koncert w oprawą wizualną jest atrakcyjniejszy i działa na więcej zmysłów. Chodzi tylko o to i odpowiedni klimat.

Bardzo często oskarża się raperów o to, że negatywny wydźwięk hip hopu ma zły wpływ na młodzież. Czy pozytywny przekaz, tak bardzo charakterystyczny dla reggae, jest tak samo pochłaniany przez słuchaczy? Jaka jest reakcja na przekazywane przez ciebie treści?

To nie jest pytanie do mnie. Zdarza się, że ludzie podchodzą do nas i mówią, że nasza muzyka i przekaz jest dla nich czymś bardzo ważnym - czymś, z czym mogą się utożsamiać i prostować kręte drogi życia. Jest to bardzo miłe, choć czasem krępujące.

Nawet wykraczając daleko poza środowisko reggae i hip hop, jesteś artystą bardzo cenionym i wysoko ocenianym. Spotykasz się z jakimiś zarzutami wobec swojej twórczości?

Ten wydźwięk mojej pracy, który do mnie dociera, jest zazwyczaj pozytywny. Cieszę się, że poznałem wielu muzyków, których darzę szacunkiem, dostając go w zamian od nich. Będę się starał iść do przodu, nie dając powodu do tych negatywnych ocen.

Nagrywając z różnymi artystami, wzniosłeś się ponad regionalne antypatie, ale czy umiałbyś wyselekcjonować jakąś grupę ludzi, z którymi byś nie współpracował, np. ze względu na poglądy czy postawę?

Wolę mówić o ludziach, których lubię i szanuję niż na odwrót. Chciałbym wszystkim polecić podobną postawę. Świat stanie się lepszy. O wiele łatwiej jest niszczyć niż tworzyć, nienawidzić niż kochać, brać niż dawać. Dlatego nie powiem nic więcej.

Obiło mi się o uszy, że często najpierw wymyślasz melodię, a dopiero potem pracujesz nad tekstem... Jak to wygląda?

Nie ma tu żadnej reguły. Tworzenie odbywa się trochę podświadomie i nie zawsze można pojąć jego mechanizmy. Raz coś powstaje w przysłowiowych mękach, a innym razem pojawia się w głowie od razu jako końcowa jakość. Z tego, co wiem, u wszystkich wygląda to podobnie.

Czy w najbliższym czasie będzie można cię usłyszeć gościnnie na płytach innych artystów?

Kto wie... Ja tego nigdy nie planowałem, a przecież pojawiłem się na wielu płytach. Dalej pewnie będzie tak samo.

Magazyn Hip Hop
Dowiedz się więcej na temat: pasje | hip hop | muzyka | Gutek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy