Horrorscope: Jak hartowała się stal
Sosnowiecki Frontside systematycznie umacniał swoją pozycję na metalowej scenie. Wydany 23 października 2006 roku album "Absolutus" nie powinien rozczarować dotychczasowych sympatyków ekipy dowodzonej przez gitarzystę i kompozytora Demona. Pewne kontrowersje wzbudziła obecność na "Absolutusie" balladowego utworu "Nieodwracalny", ale jak mówi nam Demon, zrobili muzykę wychodzącą daleko poza polskie schematy. Gitarzysta Frontside w rozmowie z Michałem Boroniem przekonuje, że nie wystarcza mu granie w stylu Morbid Angel, dlatego w jego muzyce pojawiają się nowe elementy. Szukanie odpowiedzi, tworzenie bez kompleksów, wieloznaczność, nieoglądanie się na trendy - to główne przemyślenia Demona związane nie tylko z płytą "Absolutus". Z wywiadu możecie się także dowiedzieć co Demon sądzi o religii i śląskiej scenie metalowej.
To chyba swego rodzaju paradoks, że przy waszym ciężkim i ostrym graniu, a także równie mocnym tekstom, macie także sympatyków za sprawą takich nagrań jak "Naszym przeznaczeniem jest płonąć" z poprzedniej płyty, czy "Nieodwracalny" z "Abolutusa", którzy piszą o "koffanym Frontsidzie" jak o kolejnym wykonawcy w stylu Blog 27, Doda czy jakieś inne Tokio Hotel. Nie macie jakiś problemów z tym faktem?
Nie mogę mieć z tym problemów, bo to zwyczajnie nie mój problem. Tworzymy muzykę, a to jak ją odbierają inni leży daleko poza naszym zasięgiem perswazji (śmiech). Widocznie jesteśmy na tyle skomplikowanym zespołem dla takiego odbiorcy, zespołem, który nie mieści się w granicach dopuszczalnych przez jego normy. Zresztą ja tych porównań nie odbieram całkiem poważnie, to raczej kąśliwa złośliwość internautów.
Wspomniane utwory mogą wydawać się kontrowersyjne, ale nie powinno się rozprawiać o nich w charakterze jednostkowym, raczej jak utwory wyrwane z kontekstu płyty. Te utwory nie bez kozery znalazły się na płytach. Każdy na swój sposób interpretuje muzykę i nie mamy prawa mu takiej możliwości odbierać.
Od siebie mogę tylko dodać, że nie mamy raczej wspólnych mianowników z wymienionymi wyżej zespołami. Choćby z tego powodu, że gramy metal - cokolwiek to znaczy i nie jesteśmy nastolatkami. Wspomniany paradoks to defekt polskiej sceny, która pełna kompleksów nie akceptuje nowości - wiesz "podobają nam się tylko te piosenki, które znamy"...
Mówiłem o sympatykach, a nie fanach, bo wydaje mi się, że zdecydowana większość takich osób, nastolatków, raczej nie pójdzie na wasz koncert, ani nie kupi waszej płyty.
Sugerujesz, że celowo gramy taką muzykę, żeby skusić teoretycznych "sympatyków" do zwrócenia uwagi na Frontside? (śmiech) Tym samym dając mi do zrozumienia, że jestem w błędzie, bo najzwyczajniej się tak nie stanie? Muszę niestety Cię zasmucić - nie przyświecała mi taka prorocza myśl podczas tworzenia naszej muzyki.
Pisząc muzykę staram się zadowolić głównie własne, może egoistyczne ego. Robię to dla siebie z myślą o innych, a nie dla innych. To zasadnicza różnica! Tak ciężko przełknąć namiastkę odwagi w naszej muzyce? Zrobiliśmy muzykę wychodzącą daleko poza polskie schematy. Bez kompleksów. Wybacz, nie będę się tłumaczył z mojej pracy, bo tworzenie jest w pewnym sensie wyrażaniem siebie. My wyrażamy się za pomocą słów i dźwięków i tam szukaj prawdy.
Pojawiła się też opinia pod waszą sylwetką w naszym portalu, że macie teraz więcej wspólnego z kapelami typu PtakY i Coma niż Morbid Angel. Domyślam się, że się z nią nie zgadzasz, ale spróbuj przedstawić swoje argumenty.
Wychowałem się między innymi na muzyce Morbid Angel, ale czy to ma oznaczać, że mam grać podobną muzykę do końca życia? Szukam dla siebie nowych środków wyrazu jeśli te, które posiadłem przestają mi wystarczać. To proste. Szukam odpowiedzi.
Każdy z nas uczy się codziennie. Rodzimy się jako tabula rasa, umieramy zaś bagażem wiedzy i doświadczeń. To ma też odzwierciedlenie w muzyce. Są kapele, które przez całe życie chcą grać jak Morbid Angel, ale są też takie, którym to nie wystarcza - do tej drugiej grupy należmy my.
Morbid Angel to wspaniały zespół, który nagrał wyśmienite płyty, przynajmniej dwie z nich to dla mnie epokowe arcydzieła w swoim gatunku. Dorastałem słuchając ich płyt. Mam świadomość, że nigdy nie nagram takiej wspaniałej muzyki, dlatego próbuję, powtarzam - próbuję, podążać własną drogą.
Coma to również dobry zespół chociaż z zupełnie innej szuflady. Nie mam pojęcia co zdecydowało, że ktoś wyraził taką opinię. Domyślam się, że nasze "incydentalne wybryki" w postaci "Nieodwracalnego", "Wybrańca" czy "Naszym przeznaczeniem jest płonąć".
Z drugiej strony biorąc na przysłowiową tapetę powiedzmy " Drogę krzyżową" czy "Piekło czeka" cały czas można twierdzić, że death metal stale mieszka w naszych sercach. Zawsze powtarzam, że nasza muzyka jest hybrydą, a zarazem wypadkową naszych ulubionych stylów muzycznych. Dlatego może ciężko jednoznacznie ją zinterpretować.
Co by jednak nie mówić, to od chwili dołączenia Aumana do składu w waszej muzycy pojawiło się więcej łagodniejszych elementów, jak właśnie czyste wokale, melodyjne fragmenty.
Zgadza się. Chcemy korzystać z szerokiej gamy możliwości Aumana. Zmienił się również styl pisania muzyki. Pisząc numery teraz staram się od początku brać pod uwagę linię wokalną. Poza tym chcemy cały czas rozwijać nasze pomysły, które akurat na ostatniej płycie poszły w stronę melodii.
"Absolutus" potwierdza, że wasza pozycja na metalowej scenie staje się coraz bardziej znacząca. Mieliście obawy czy dacie radę pokonać poprzeczkę zawieszoną już i tak dość wysoko, po "I odpuść nam nasze winy" i "Zmierzchu Bogów"?
Chcieliśmy zrobić dobrą płytę. Nie wiem czy lepszą, bo ja tego nigdy nie potrafię określić. Zresztą zawsze gdy mamy już gotową płytę ogarnia mnie zwątpienie. Wierzę swoim uczuciom, staram się wtedy przypomnieć sobie emocje towarzyszące powstawaniu utworów i wszystko wraca do normy.
Robimy swoje. Mamy ten komfort, że nikt nie patrzy nam na ręce. Oczekiwania zawsze rosną. Sami dla siebie chcemy przecież robić wciąż dobre płyty. W naszym przypadku to czas weryfikuje jakość muzyki. Każda poprzednia płyta wzbudzała kontrowersje, dopiero z czasem ludzie przekonywali się do wartości tej muzyki.
Czym dla was jest tytułowy "Absolut"? Opowiedz o tematyce tekstów na nowej płycie?
Jest pewną ideą - czymś, co niezaprzeczalnie istnieje w naszym życiu, czymś na co nie mamy wpływu. Tym absolutem dla nas z pewnością nie jest nasza muzyka - nie tak należy to interpretować.
Nie chodziło nam o to, żeby ludzie odbierali tą płytę jako jakiś absolut muzyczny, bo zwyczajnie takim absolutem nie jest! Ten tytuł ma głębsze znaczenie, ale nie będę go wyjaśniał - zapraszam do lektury tekstów, które tym razem mają charakter ponadczasowy i uniwersalny. Są osobiste i poruszają wiele ważnych dla nas spraw. Przeplatają się w nich zagadnienia wiary, nadziei, miłości, a także trudów i cierpień związanych z życiem.
Na waszej stronie internetowej przy wejściu rzuca się w oczy angielskie hasło "lepiej królować w piekle, niż służyć w niebie". W połączeniu z tekstami to raczej ciężko o was powiedzieć jak o ludziach, którym z religią jest po drodze?
Ten tekst może mieć wiele znaczeń. Interpretujemy go na swój sposób. Zamiast podążać jak owca w stadzie, wolę chadzać własnymi ścieżkami - tym bardziej, że nie widzę u siebie wspólnych cech z przedstawicielami niebiańskiego stadka, które nie przestrzega zasad, które wyznaje.
Jestem w opozycji do instytucji religijnych. Dla mnie mogą w ogóle nie istnieć. Konflikty na tle religijnym pochłonęły już zbyt wiele istnień. Ludzie za bardzo wierzą, że wiara zaprowadzi ich do nieba i rozgrzeszy z wszystkich przewinień. To moja sprawa w co wierzę i jak żyję. I nie sądzę, żebym z tego powodu miał trafić do piekła.
Jesteście mocno związani z waszym rodzinnym Sosnowcem i pewnie zauważyliście, że od pewnego czasu na Śląsku pojawiła się mocna scena thrashmetalowa. Czy czujecie z nią jakiś związek i jak myślisz dlaczego akurat w waszym regionie taki wysyp zespołów grających taką odmianę metalu?
Tu zawsze było sporo dobrych kapel. Śląsk wydawał się być kiedyś mekką polskiego metalu - wspomnę chociażby Kat, Dragon, Destroyer. Tu też miały miejsce wszystkie Metalmanie, więc o rozwój metalu nie było trudno.
Teraz pałeczkę przejęły: Horrorscope, The No-Mads, Killjoy, Sepsis czy po części my. Z Sepsis dzielimy kanciapę, właśnie nagrywają płytę w Hertz'u i jeśli ktoś lubi muzę z pod znaku Death i Dream Theater powinien czekać na tą płytę!
Zagraliśmy w regionie kilkadziesiąt koncertów, wywodzimy się z tej sceny. Tu tworzyliśmy też inne zespoły i to czym teraz jesteśmy zawdzięczamy miedzy innymi temu miejscu. Tu na południu zwyczajnie hartuje się stal.
Na świecie ostatnio w środowisku metalowym zapanowała wręcz istna mania na punkcie muzyki metal core. Wy taką mieszankę gracie już od kilkunastu lat - czy waszym zdaniem teraz macie szansę się załapać na tą falę popularności metal core'a, czy "Absolutus" jest tak dobry, że i tak zainteresowanie Frontsidem byłoby coraz większe?
Nie mam pojęcia jak ta mania może wpłynąć na sytuację Frontside na scenie. My od lat robimy swoje i nie patrzymy na obowiązujące trendy. Z "Absolutusa" jesteśmy zadowoleni i nic nie zmieni tego faktu.
Wydaje mi się, że z płyty na płytę zainteresowanie naszym zespołem wzrasta i to niezależnie od tego czy jest to kwestia jakiejś mody czy trendu. Ta muzyka istnieje od lat, ale dopiero u nas w kraju teraz można zauważyć zainteresowanie takim metalem. Polacy jakoś nigdy nie są na bieżąco. Na świecie sporo kapel wypłynęło na szerokie wody, w ostatnich latach ten styl ewoluował, a nam pozostaje się cieszyć, że jesteśmy jakąś tam częścią tej układanki.
Czy do któregoś z utworów z "Absolutusa" powstanie teledysk? Macie już jakieś konkretne plany?
Powstaną klipy do dwóch utworów. Pierwszym prawdopodobnie będzie "Wybraniec", drugim "Wspomnienia jak relikwie". Chcemy zacząć kręcić w okolicach grudnia, jak tylko wrócimy z koncertów. Będzie trochę czasu do końca roku ,więc z pewnością to ogarniemy. Pomysłów mamy kilka i nie wiem jeszcze w którą stronę pójdziemy.
Czy nowy materiał będzie promować na koncertach także poza granicami Polski? Czy w tym temacie macie już jakieś konkrety? Może jest szykowana anglojęzyczna wersja "Absolutusa"?
Będziemy rejestrować ślady wokali anglojęzycznych do końca roku, więc jak zwykle powstanie druga wersja naszej płyty. Mamy potwierdzone sztuki za wschodnią granicą, będzie też wschodnia premiera "Zmierzchu bogów".
Mieliśmy jechać na europejską trasę w marcu, ale promotor nie dotrzymał zobowiązań i póki co nie myślimy o Zachodzie. W sierpniu miał premierę angielski "Twilight of the gods", dlatego na promocję "Absolutusa" musimy poczekać.
Dziękuję za rozmowę.