"Genesis wciąż wiele znaczy dla wielu ludzi"

Dla wielu już na zawsze pozostanie byłym wokalistą grupy Genesis, choć jego kariera solowa i z zespołem Stilstkin trwa dobre 20 lat. Ray Wilson pod koniec czerwca 2013 r. po raz drugi wystąpił na finałowym koncercie Life Festival Oświęcim.

Ray Wilson w rozmowie z naszym portalem
Ray Wilson w rozmowie z naszym portalemfot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl

Ray Wilson & Stiltskin na Life Festival Oświęcim - 29 czerwca 2013 r.

fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl

Na Stadionie MOSiR w Oświęcimiu sympatyczny i otwarty Szkot bezpośrednio poprzedzał Stinga, który był główną gwiazdą LFO. Przed występem Michałowi Boroniowi udało się zadać kilka pytań wokaliście, w tym jedno za którym Ray niespecjalnie przepada - o jego umiejętności posługiwania się językiem polskim.

Przypomnijmy, że Wilson mieszka w naszym kraju na stałe od pięciu lat - przeniósł się do Poznania, bo zakochał się w Gosi Mielech, tancerce Polskiego Teatru Tańca.

Na początek mam pytanie, którego pewnie nie lubisz, szczególnie w Polsce: Jak twój polski?

- (śmiech) Tak, to pytanie słyszę za każdym razem. Przynajmniej znów biorę lekcje, więc zobaczymy. Zacząłem lekcje, kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy, ale wtedy to, co wleciało jednym uchem, wylatywało mi od razu drugim. Próbuję znowu, więc trzymajcie za mnie kciuki.

A pamiętasz swoją pierwszą wizytę w Polsce?

- Tak, oczywiście. To był Spodek w Katowicach, gdzie występowałem z Genesis. To był styczeń 1998 roku, było bardzo mroźnie. Wciąż mam to na wideo, bo kręciłem nasz przyjazd do Katowic. Bardzo dobrze pamiętam tamtą wizytę.

Czy nie masz takie poczucia, że występy w Genesis poniekąd przysłoniły wszystko pozostałe co zrobiłeś? Że ten sukces stał się też w pewnym sensie obciążeniem? Że już zawsze będziesz byłym wokalistą Genesis?

- Nie traktuję tego jako obciążenia. Pójście w ślady Phila Collinsa i Petera Gabriela nie może być negatywne w żaden sposób, to bardzo pozytywna rzecz. Ta muzyka wciąż wiele znaczy dla wielu ludzi. Występowałem na wielu koncertach w ostatnim roku - śpiewałem kilka starszych utworów Genesis, kilka z moich czasów i ludzie je uwielbiali.

W tym roku wracasz na Life Festival jako chyba pierwszy wykonawca w historii - traktujesz to jako wyróżnienie? Co jest takiego wyjątkowego w tej imprezie?

- Oczywiście obecność w Oświęcimiu sprawia, że jest ona wyjątkowa. Ponowne zaproszenie tutaj? To cudowne, dla mnie to wielki zaszczyt móc tutaj być, widzieć tylu ludzi wspierających artystów występujących na scenie, przede wszystkim Stinga, który jest główną gwiazdą.

- To wspaniały festiwal, bardzo się cieszę widząc, jak z roku na roku się rozrasta, staje się coraz większy i lepszy. Pokazuje wszystkie znaki wspaniałego festiwalu i mam nadzieję, że tu znów będę mógł wystąpić za kolejne trzy lata - to by było super (śmiech).

Mija 20 lat twojej obecności na scenie, podczas których współpracowałeś z wieloma znanymi muzykami. Którą z tych kooperacji wspominasz najmilej?

- Oczywiście Genesis - to była duża rzecz. Współpracowałem także z rockową grupą Scorpions, to była fajna przygoda. Byli też tacy ludzie, jak Roger Hodgson z Supertramp, Dolores O'Riordan z The Cranberries (jest spoko dziewczyną), a raz śpiewałem też z synem Stinga. To było jakieś pięć-sześć lat temu podczas programu telewizyjnego w Paryżu, on śpiewa tak jak Sting. Joe Sumner, jego zespół to Fiction Plane. Zaśpiewaliśmy utwór Nirvany, "All Apologies". To było nasze pierwsze spotkanie. Jak widać mam też jakiś związek z rodziną Stinga (śmiech).

Jak myślisz, co z grupą Stiltskin poszło nie tak, że przepadliście, choć na początku lat 90. z "Inside" byliście chyba wszędzie?

- Stiltskin to klasyczny przypadek typu "zbyt dużo, za szybko". Nasz pierwszy singel był numerem 1 w całej Europie, został wykorzystany przez Levi'sa w reklamie. To była taka sytuacja, kiedy mieliśmy zadanie niemożliwe do wykonania. Nasz następny singel "Footsteps" (uwielbiam ten utwór, bo to wspaniała piosenka) był wprawdzie w Top 20, ale kiedy masz najpierw numer 1 wszędzie, a potem następny jest w Top 20, to jest traktowany jako porażka. Jeśli sytuacja jest odwrotna, to jesteś zadowolony.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas