"Fochy i fumy nas nie wykończą"
Wraz z odejściem w 2005 roku Maciej Maleńczuka z Püdelsów, rozpoczął się nowy etap w działalności tej legendy krakowskiej sceny alternatywnej. Grupa, kierowana niezmiennie od 20 lat przez jej założyciela Andrzeja "Püdla" Bieniasza, dośc szybko znalazła następcę wokalisty, którym został Szymon Goldberg, wcześniej śpiewający w zespole Helicobacter. I właśnie o nowym frontmanie Püdelsów, kulisach odejścia Maleńczuka i przyszłości Püdelsów, Artur Wróblewski rozmawiał z Püdlem. W wywiadzie poruszono także temat wydawnictwa dokumentującego dokonania legendarnej krakowskiej formacji Düpą, którą kierował zmarły śmiercią samobójczą Piotr Marek, a za którego przygotowanie odpowiedzialny jest właśnie Püdel.
W jaki sposób i gdzie znaleźliście nowego wokalistę Szymona Goldberga?
Naszego nowego wokalistę znaleźliśmy daleko od Krakowa, bo aż w Gdyni. Szymon ma do czynienia z muzyką już od wielu lat. Gra tam w zespole...
Helicobacter.
No właśnie, widzę, że znasz. Tak jest. Już go znaliśmy wcześniej. To znaczy jak Maleńczuk odszedł od nas wcześniej, to wtedy po raz pierwszy go przesłuchiwaliśmy. To było przed nagraniem "Wolności słowa". Ale wtedy nie doszliśmy do porozumienia, już nawet nie pamiętam jak to było...
W każdym bądź razie wtedy zrezygnowaliśmy. Przypomnieliśmy sobie z Franzem Dreadhunterem [drugi obok Püdla najważniejszy członek zespołu ? przyp. red.] o nim, gdy miał być robiony casting na wokalistę. Casting w zasadzie nie był potrzebny, bo Szymon spełnia nasze wszystkie oczekiwania.
Poza Szymonem do zespołu dołączyła trójka nowych muzyków...
Tak. To Wojtek Namaczyński, Dario Litwińczuk i Adam Niedzielin Poza tym ciągle współpracujemy z Tomkiem Dominikiem, który od wielu lat z nami gra i nagrywa bębny. A gitarzysta "Lala" [Piotr Lewicki ? przyp. red.] odchodzi.
Do wiadomego zespołu...
Do wiadomego zespołu, tak jest. Mam taką zasadę, że kto gra w Homo Twist, ten nie gra w Püdelsach. Dość mam wyjeżdżania na moich plecach przez całe życie.
Maciej Maleńczuk na łamach prasy - również w rozmowie ze mną - szeroko komentował odejście z Püdelsów. Czy mógłbyś powiedzieć kilka słów komentarza na ten temat?
Gość był od dłuższego czasu nie do zniesienia. Nie mogłem już patrzeć na to - na te jego fochy i dorabianie filozofii do każdej idiotycznej sytuacji. Bzdura. Raz się tego czepiał, raz czegoś innego. Według niego wszystko w Püdelsach zrobił on. Gdyby nie on, to niczego by nie było... I tak dalej.
A prawda jest taka, że wziąłem go z ulicy, więc może gdyby nie ja, dalej siedziałby na ulicy. Ktoś kto zarzyna kurę, która znosi złote jaja, zanim sama zdechnie, jest dla mnie zwyczajnie głupi.
Maciej powiedział mi coś takiego: "Zespół obrał dla mnie niebezpieczny kierunek zbytniego podlizywania się nie wiadomo jakiej, szerokiej widowni". Jak skomentujesz jego słowa?
Ten kierunek to głównie jego inicjatywa, bo przecież "Dawna dziewczyna" to jego piosenka, to nie jest mój utwór, ja z tym nie mam nic wspólnego. "Nigdy więcej" też nie pojawiło się w repertuarze dzięki mnie. Byłem i jestem punkrockowo-alternatywnym duchem w tym zespole, choć nie ukrywam, że ballady bardzo lubię. A łojenie na scenie dwie godziny mnie nie kręci. I dlatego Püdelsi mają taki, a nie inny charakter.
Większość riffów początkowych od czasów Düpą robię ja. Większość tekstów napisaliśmy razem. Dlatego Maleńczuk nie ma co gadać, że to on zrobił wszystko w tym zespole. I jeżeli się znudził podlizywaniem szerokiej publiczności, to teraz będzie się podlizywał wąskiej publiczności. Szeroka mu się może zdarzyć w duecikach z panem Kurtyczem, Zbigniewem Wodeckim, w repertuarze Bee Gees i pana Mieczysława Fogga, etc.
Może wreszcie podstarzały rockman skończy z obrażaniem publiczności, bo właśnie raczej to - bardziej niż podlizywanie - kojarzy mi się z Maćkiem
Pytałem też Maćka, czy wyobraża sobie powrót do Püdelsów w przyszłości. Powiedział mi, że nie wyklucza takiej możliwości, ale nie chce wracać od zespołu w obecnym składzie... A czy ty wyobrażasz sobie Maleńczuka ponownie w składzie Püdelsów?
Ja już to przerabiałem nie raz. A także inne zmiany składów. Nie rozumiem natomiast, o jakim składzie on mówi. Bo Pudelsi do niedawna to ja, Franz Dreadhunter i on. Co ma na myśli i do czego dorabia filozofię?
Wiesz, znamy się długo i nie możemy naszej dwudziestoletniej historii zakopywać w popiele. Wiele nas mimo wszystko łączy - 20 lat wspólnej twórczości, wspólnych przejść, historii i różnych przygód. To, że on odchodzi do swoich zajęć i temu taką aurę nadaje... Pewnie następnym razem skomentuje to, że kłamał (śmiech).
Ja tak nie mogę powiedzieć. Nie wykluczam możliwości, że kiedyś znów będziemy współpracować. Współpracowaliśmy przecież 20 lat. Dopóki żyjemy... Natomiast w tej chwili jest to niemożliwe, bo sytuacja jest taka jak jest.
A wracając do słów Maćka, to pewnie chodzi mu o Franza Dreadhuntera. Maleńczuk postawił mi taki warunek, że jak zwolnię Franza, to on zostanie. Ja takiej wersji w ogóle nie przyjmuję. Bo Franz zrobił i robi bardzo dużo dla tego zespołu. Może nawet więcej niż sam Maleńczuk. Cała sprawa nagraniowa, studyjna, logistyczna jest na jego głowie. Narobił się chłopak. I z tego powodu należy mu się głęboki ukłon.
A to, że pojawiły się niesnaski, to są jakieś wyssane z palca "bajdury" i pretensje. Bajdurzenia, proszę ciebie, starzejącego się barda. Wiesz, takie rzeczy to on opowiadać może sobie u cioci na imieninach, albo w kółku różańcowym demonów. Takie pier***enie o demonach wokół niego, te nazwiska typu Lucyfery, Vaginusy, Daginewary, to dla mnie piaskownica.
Wiesz co on mi kiedyś powiedział? Że wokół mnie umierają ludzie! Bo Piotr Marek się powiesił. I to samo o Franzu, bo zginął Bogdan Łyszkiewicz [Franz i Łyszkiewicz występowali razem w Chłopcach z Placu Broni ? przyp. red.]. Tego mu nie zapomnę.
A ludzie umierają i tak...
Nie wiem, co powiedzieć...
Nic nie mów, tylko napisz właśnie to, co ci mówię. A mówię ci, że winę za rozpad tego układu ponosi Maleńczuk. Nie będzie nam nikt pluł w twarz! Nie będzie nikt nam mówił: "Sr**cie w gacie, ja odchodzę".
Kiedyś Piotrek Marek powiedział mi coś takiego: "Püdel, załóż swój zespół, ja odchodzę". I się powiesił. To jest zachowanie rock'n'rollowe. Konkretne. To jest właśnie rock'n'rollowy koniec życia. Umrzeć w butach, a nie mordować się dalej. Cóż, ja mam takie spojrzenie...
Piotr zostawił mnie, ale mnie nigdy nie zdradził.
Wspomniałeś o Piotrze Marku. Od dłuższego czasu przygotowujesz wydawnictwo poświęcone temu artyście i założonej przez niego formacji Düpą. Kiedy projekt ujrzy światło dzienne?
Wszystko już jest właściwe gotowe. Mam niepublikowane nigdzie obrazy. Wszystko jest najlepszej jakości. Mam muzę. Składamy to do kupy i chcemy temu nadać bardziej nowoczesny kształt od strony brzmienia. Tak, by archiwalne nagrania nic na tym nie straciły, a tylko zyskały. A kiedy się ukaże? Jak Düpą wyjdzie to wyjdzie.
W tym roku przypadała 20. rocznica śmierci Piotra Marka. A na przełomie tego i przyszłego roku jest 20. rocznica powstania Püdelsów. Dlatego robimy nową płytę, chcemy zrobić "Ciemną Stronę" z zaproszonymi gośćmi. Nawet Maciej Maleńczuk mógłby zaśpiewać jakąś piosenkę, jeżeli się czuje na siłach. Bo tak opowiada o Piotrze Marku i że niby jest do niego podobny. A tak naprawdę to mu nie dorósł do pięt.
A kto jeszcze pojawi się na "Ciemnej Stronie"? Franz powiedział mi w zeszłym roku, że być może pojawią się archiwalne nagrania z Maciejem Miecznikowskim, wokalistą Leszczy?
Wiele się zmieniło, bo mamy nowego wokalistę . Jak już mówiliśmy, jest nim młody człowiek o wdzięcznej ksywce Szymon Goldberg. Z nim pracujemy nad nową płytą. Jeżeli chodzi o "Ciemną Stronę", chcielibyśmy także, aby każdy gość zaśpiewał inną piosenkę.
A jeżeli chodzi o Miecznikowskiego, to nic na siłę. Nagrania są, a co z nimi zrobimy, czas pokaże.
Przejdźmy teraz do Püdelsów w składzie z Szymonem. Czy macie już jakieś gotowe piosenki? Z tego, co jest napisane na waszej oficjalnej stronie wynika, że płyta ma się ukazać na wiosnę 2006 roku?
Szykujemy nową płytę, która ma pojawić się w marcu. Jesteśmy na etapie pracy nad tekstami i nad muzyką, choć mamy już gotowe utwory. Prace trwają i cały czas coś dłubiemy przy tym.
Co do nowych utworów, to na pewno wokalista się zmienił (śmiech). Zdaję sobie sprawę, że to będzie wyzwanie wobec starych, zatwardziałych fanów. Nie olewam ich, ale nie interesuje mnie takie podejście, że Püdelsi to tylko Maleńczuk. Jeśli ktoś tak myśli, to niech spie**ala.
My robimy swoje. Püdelsi to jest 20 lat długiej, ciężkiej, rock'n'rollowej historii i niczyje fochy i fumy tej historii nie zakończą. My dążymy dalej tą ścieżką. Mam nadzieję, że nowa płyta nie rozczaruje fanów i zyska nam nowych. Dalej jesteśmy wspierani przez Warner Music Polska, w której to firmie wydamy płytę.
Dziękuję za rozmowę.