DJ Adamus i Ada Szulc: "Muzyka nas nakręca" (wywiad)
DJ Adamus, rozchwytywany producent muzyki klubowej (m.in. Wet Fingers), autor oprawy muzycznej do licznych programów telewizyjnych ("Kuba Wojewódzki"), i wokalistka Ada Szulc, finalistka programu "X Factor", połączyli swoje siły na potrzeby projektu "1000 miejsc". Efektem jest płyta utrzymana w klimatach chilloutowych.
Podobno na Adę trafiłeś przy okazji pracy nad muzyką do filmu "Big Love". A wcześniej nie znałeś jej z "X Factor"?
DJ Adamus: - Nie do końca śledziłem poczynania talent show, mam jakoś awersję w ogóle do TV, trochę szkoda mi czasu. Oczywiście nie jestem jakimś ekstremalnym abnegatem i o Adzie słyszałem pozytywne opinie, ale jakoś tak stresowała mnie opcja, że mam do kogoś zadzwonić i coś umawiać itd. Lubię, jak dzieje się to naturalnie. Później był "Big Love" i znowu jakoś tak się wirtualnie zbliżyliśmy. Też jednak nic się nie działo, bo ja pracowałem z Wet Fingers nad muzyką, a Ada z kimś innym śpiewała do "Big Love".
Mówiłeś, że z Adą początkowo miałeś zrobić jeden utwór. Czy zatem miałeś pomysł na projekt z wieloma wokalistkami, czy może miałeś kogoś w odwodzie?
DJ Adamus: - Potrzebowałem oddechu, aby zrobić coś innego, projekt powstał po drodze. Nie planowałem płyty, ani producenckiej, ani całej z Adą. Raczej taki spontan: "hej, mam kawałek, może coś zaśpiewamy". Jak cytował Kaliber 44 - "zróbmy coś wesołego" - tylko to wesołe w moim przypadku oznaczało muzykę spokojną do słuchania i Ady wokal mi idealnie się z tym skleił. Jak się obejrzeliśmy po trzech tygodniach, mieliśmy już 18 zarysów piosenek.
Zobacz nakręcony na Kubie teledysk "1000 miejsc":
Na świecie jednym z najpopularniejszych przedstawicieli modelu współpracy producenta z wokalistką/wokalistkami jest Calvin Harris, który zaprasza różne wokalistki. Nie myślałeś o pójściu w tę stronę?
DJ Adamus: - Na pewno zachęcony fajną współpracą myślałem o tym, aby się jeszcze z kimś zderzyć muzycznie, nie mówię nie. Teraz promujemy nasze dziecko, jakim jest płyta. Oczywiście w studio komponuję sobie dalej, projektuję w głowie nowe pomysły, ale chcę dokończyć coś, co jest dla mnie bardzo ważne - to ponad rok mojego życia i płyta, z której od początku do końca jestem dumny. Myślę, że jakbym marzył, to taką płytę właśnie bym sobie wymarzył do słuchania. Co do kolaboracji producent i wokaliści - na Zachodzie jest to bardzo popularne, u nas powoli też ten kierunek się rozwija. Mamy może kliku bardzo wyrazistych producentów, reszta bardzo dobrych stoi jeszcze cały czas w cieniu za głównym artystą.
"1000 miejsc" to ponoć efekt twojego zmęczenia typową muzyką taneczną, klubową. Ada też raczej do tej pory była kojarzona bardziej z popowymi klimatami i pewnie też jej ten pomysł podobał?
DJ Adamus: - To takie oczyszczenie naszego umysłu, wspólne dzieło dwóch osób, które zamknięte w studio, nie znające się osobowościowo, zaczęły rozmawiać o muzyce. Przemierzać różne rejony. Ja uwielbiam poszukiwać, wracać do starszych klimatów. Pokazywać innym muzykę, rozmawiać o niej, delektować się. Muzyka taneczna jest muzyką bardzo użytkową, zresztą bardzo trudną do produkowania. Ma spełniać funkcję do tańczenia, a po pewnym czasie kreatywność mi podpowiedziała, zrób krok do tyłu czyli będzie to krok do przodu. Chciałem wrócić do swoich klimatów, które kręciły mnie 8-10 lat temu, a jednocześnie wzbogacić je nowym myśleniem i możliwościami.
Zobacz teledysk do drugiego singla "Dokąd uciekam":
Ada, większość uczestników "X Factor" po programie wydawało materiał samodzielnie, ty niejako "skryłaś" się pod skrzydła Adamusa. Nie chciałaś nagrać w pełni autorskiej płyty?
Ada Szulc: - Ta płyta jest bardzo autorska. Stworzyłam na nią większość linii wokalnych i tekstów. Przecież to, że ktoś na okładce płyty podpisany jest samodzielnie wcale nie oznacza, że samodzielnie tę płytę stworzył. Bardzo się cieszę, ze spotkałam Adama na swojej muzycznej drodze, bo wiele się od niego nauczyłam. Faktem jest, że jeśli chodzi o całą logistykę związaną z wydaniem płyty "skryłam się pod jego skrzydłami" i polegałam na jego wieloletnim doświadczeniu. Za to muzycznie nawzajem się inspirowaliśmy. Gdyby zabrało jakiegoś elementu w naszej współpracy, projekt pewnie nigdy by nie powstał. Ta płyta jest bardzo ważnym krokiem w mojej karierze i na zawsze pozostanie tym pierwszym, za co Adamowi jestem i zawsze będę bardzo wdzięczna.
Od programu "X Factor" minęły ponad dwa lata. Jak po tym czasie oceniasz to doświadczenie? Czy teraz coś byś zmieniła?
Ada: - Na pewno teraz pewne kwestie rozegrałabym inaczej, ale wtedy nie wiedziałam tego, co wiem teraz. Niczego nie żałuję, bo punkt, w którym jestem, to wypadkowa wielu sytuacji i wyborów, jakie podjęłam. Dużo pracy i walki o marzenia już za mną, ale przede mną jeszcze więcej. "X Factor" to dobry start, ale sami budujemy nasze sukcesy, a bez wytrwałości i konsekwencji nie osiągniemy swoich celów.
W trakcie programu niemal wszyscy klepali cię po plecach - Czesław Mozil aż płakał po twoich występach, Basia Trzetrzelewska nie mogła się doczekać twojej płyty. Czy teraz też czujesz to wsparcie, czy raczej masz poczucie, że zgasły światła i wszyscy się rzucili na kolejnych kandydatów na gwiazdy?
Ada: - Sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie. Nie możemy liczyć na to, że inni zrobią coś za nas, podejmą za nas decyzje. Wsparcie jest bardzo ważne i ja to wsparcie otrzymałam, ale nikt nie będzie nas nieustannie trzymał za rękę i prowadził przez życie. Program faktycznie sprawia takie pozory, bo przecież jest wyreżyserowany i nie ma zbyt wiele wspólnego z tzw. Prawdziwym życiem, ale kończy się, gasną światła i już sami musimy walczyć o siebie.
Inspiracją projektu jest powiedzenie o 1000 miejscach, które musisz zobaczyć przed śmiercią. Pewnie kilkanaście z nich już zaliczyłeś, choćby podczas kręcenia teledysków na Kubie i w Tokio? Jak wygląda twoja osobista top 10 miejsc, które chciałbyś zobaczyć, bo jeszcze tam nie byłeś?
DJ Adamus: - Kuba i Tokio to oczywiście były marzenia i udało się to zrealizować. Z miejsc, w których byłem, uwielbiam Szanghaj, Hongkong czy Makao, z europejskich Barcelona jest w moim sercu odkąd pamiętam; wrażenie na mnie zrobił Nowy Jork. Z tego co chciałbym zobaczyć, strasznie marzy mi się zachodnie wybrzeże USA, Ameryka Łacińska i dzika Birma, ale i Australia. Ogólnie uwielbiam podróżować, stąd wpadłem na pomysł takiego połączenia muzyki i obrazu oraz pokazania światu tych cudownych miejsc. Do każdego klipu dobieramy też odpowiednią technikę prowadzenia kamery. Robi się z tego ciekawe multimedialne połączenie.
Ada: - Przyznam, że dzięki projektowi obudziła się we mnie chęć do podróżowania i poznawania nowych miejsc. Ciężko by mi było ograniczyć się tylko do 10 miejsc. Na szczęście przede mną całe życie i niekończąca lista zakątków, które tylko czekają na to, by je zobaczyć. Na pewno chciałabym zwiedzić Stany Zjednoczone, myślę o jakiejś dłuższej podróży tam. Kenia, Gruzja, Szanghaj, ale też Węgry, Monako, Rosja, zdecydowanie jest w czym wybierać.
Ada Szulc w niesamowitych miejscach:
Dzień Dobry TVN/x-news
Do współpracy zaangażowaliście takich zawodowców, jak m.in. Janusza Onufrowicza, Emila Jelenia i Marcina Nierubca, ale dla mnie zaskoczeniem było, że Ada Szulc jest wymieniona jako współkompozytorka przy prawie połowie piosenek z "1000 miejsc". Wcześniej była mowa o tym, że ty odpowiadasz za muzykę, a Ada za teksty. To jak do tego doszło?
DJ Adamus: - Za muzykę i harmonię ja odpowiadam, ale lubię dawać artystom możliwość wypowiedzenia się czy to tekstami czy linią wokalną. Wszystkie teksty angielskie (bo nawet polskie teksty wcześniej powstały jako angielskie) napisała Ada, może chyba jeden nie. Emil pracował u siebie i byliśmy w kontakcie mailowo-telefonicznym. Z Marcinem akurat spotkaliśmy się w studio przy innej okazji i tak powstał wspólny utwór, który idealnie pasował do projektu. Janusz (opolanin, jak ja) wsparł nas cudownymi tekstami i scementował przekaz polski na płycie.
Na płycie znalazły się dwa covery: "Loser" Becka i "Keep On Rising" Iana Careya, amerykańskiego producenta i DJa. Skąd taki wybór?
DJ Adamus: - "Keep On Rising" to przypadek i efekt jammowania w studiu po ciężkiej sesji, ale jak się okazało, że wyszło nam to klimatycznie, to zapadła decyzja, że zostaje na płycie. To był totalny spontan, wręczenie kartki z tekstem Adzie i zaśpiewanie 100 procent na feelingu.
- "Loser" to już świadomy wybór, chęć podkreślenia tego, że gdzieś tam kiedyś ten utwór był mi bliski, uwielbiałem Becka i jego twórczość. To był chyba hymn naszego pokolenia, kiedy to MTV było stacją muzyczną, a ja byłem zbuntowanym małolatem i wiedziałem, że wszystko w naszych rękach. Po prostu rewolucja w głowie, muzyce i nas samych. Covery chyba bywają takimi minihołdami dla swoich idoli. No i w tym roku mija 20 lat od powstania tej piosenki.
Ada nie miała szans załapać się na "beckomanię", bo "Loser" powstał, gdy miała 3 lata.
DJ Adamus: - Ada usłyszała "Losera" chyba po raz pierwszy właśnie u mnie, ale długo nie musiałem jej namawiać. Chciałem aby wersja była bardzo freakowa, niczym zagrana na dźwiękach z komputerowej gierki 8-bitowej. Jak odjazd to na maksa, nie mówiąc już o solo na saksofonie, który jest niczym z yassowej sceny. To wszystko było świadome i zrobione z potrzeby wspomnień czasów 8-bitowych komputerków, rewolucji muzycznej i rodzącej się sceny yassowej, której byłem fanem. All in one my cover. (śmiech)
Większość materiału zaśpiewana jest po angielsku, ale na single wybraliście utwory po polsku: "1000 miejsc", "Dokąd uciekam" i "Mieć wszystko lub nic (Ocean)". To decyzja pod nasz rynek?
DJ Adamus: - I tak i nie. Zawsze uważam, że lepiej jak polski artysta śpiewa po polsku na polskim rynku, ale jest też wersja płyty, gdzie te utwory mają angielskie słowa. Klipy mamy w dwóch wersjach, od 2014 r. będziemy próbowali wysyłać muzykę w świat, zobaczymy. Zresztą mając takich tekściarzy grzechem byłoby nie kolaborować z nimi. To są naprawdę dobre i ciekawe teksty. Na pewno była to decyzja przemyślana - single w Polsce po polsku. Choć patrząc z perspektywy czasu to odważna decyzja, taka muzyka i jednak po polsku.
Możesz coś więcej opowiedzieć o tych planach pokazania "1000 miejsc" poza Polską?
DJ Adamus: - Przy okazji trzeciego klipu (premiera jeszcze w tym roku) będziemy mieć pierwsze spotkania z prasą poza Polską. Jest to muzyka od serca, którą jestem w stanie obronić - każdy dźwięk jest mój na tym albumie, dlatego nie boję się iść z tym dalej. Nie mam kompleksów. Czas oczywiście pokaże co i jak. Jednak warto zaryzykować, już wielokrotnie się o tym przekonałem.
O Adzie wyrażasz się niezwykle ciepło, stąd pewnie przewija się jedno pytanie powtarzane przez internautów: czy prywatnie też jesteście parą?
DJ Adamus: - Ha ha ha, oczywiście to pytanie pojawia się bardzo często, zwłaszcza w portalach internetowych. Z doświadczenia swojego i innych artystów wiem, że warto to rozdzielić. Na początku jest lepiej, a później bywa zazwyczaj gorzej. Więc jednoznacznie jest jasne, najpierw praca i muzyka. Ona nas nakręca.
DJ Adamus: "Zajaraliśmy się" tym strasznie:
Dzień Dobry TVN/x-news