"Cały czas walczymy"
O pabianickim Proletaryacie długo było cicho. Za to 2006 rok przyniósł dwie płyty sygnowane tą nazwą - "ReC" (luty) i "Recycling" (grudzień). Ta druga to poszerzona wersja "ReC", zawierająca dodatkowe utwory, z nieco zmienioną szatą graficzną. Wkrótce po tym jak "Recycling" trafił do sklepów Tomasz "Oley" Olejnik (wokal) i Dariusz "Kacper" Kacprzak (bas) spotkali się z Emilią Chmielińską by opowiedzieć o sytuacji muzyki rockowej w naszym kraju, żartach muzycznych, mocarstwowości Polski, integracji z Wołowiną i wychodzeniu z niszy.
Przygotowaliście płytę "Recycling", czyli nową wersję "ReC" poszerzoną o cztery dodatkowe utwory. Czy nie sądzicie, że to trochę taki tytułowy "Recycling", czyli ponowne przetwarzanie tego samego materiału?
Oley: Płyta "Recycling", tak jak zainteresowani mogli się przekonać, jest wzbogacona o 4 nowe utwory w stosunku do płyty "ReC" nagranej w zeszłym roku. Można by powiedzieć, że to jest zabieg w jakimś sensie celowy - ponieważ te 4 dodatkowe utwory to są utwory z tej samej sesji nagraniowej płyty "ReC".
Nie zamieściliśmy ich na płycie "ReC", dlatego że w planach była opcja wydania dodatkowej płyty, na której miały się znaleźć wszystkie utwory, które nie weszły na płytę "ReC" , a jest ich w sumie 6. Jednak w związku z perturbacjami jakie wyniknęły z wydaniem płyty postanowiliśmy dołączyć te utwory do nowej formuły płyty "ReC" - czyli płyty "Recycling".
Jest to ta sama płyta, co "ReC", ale jest poszerzona o 4 utwory. Naszym zdaniem to są trochę inne utwory od całej reszty, są to utwory o lekkim zabarwieniu punkrockowym, co w pierwszej wersji stanowiło pewne przeciwwskazanie, bo płyta miała mieć odpowiednią spójność. Myślę, że to są dobre utwory - bo to, że są zabarwione lekką nutką punkrockową nie stanowi o ich mniejszym walorze artystycznym, czy tekstowym.
Dlaczego zdecydowaliście się wypuścić to wydawnictwo? Jakie mieliście założenia?
Kacper: Założenie było proste - chcieliśmy, żeby płyta była w sklepach.
Oley: Dokładnie, żeby płyta zaistniała na rynku. Decyzja była niejako podjęta pod wpływem naszych fanów, którzy żyją i dają znaki życia.
Zespół Proletaryat nagrał ostatnią płytę w 1999 roku, potem było 6 lat przerwy. Był to okres kiedy członkowie robili bardzo dużo różnych rzeczy, ale żaden z nich nie spełnił się do końca i chęć grania, uzewnętrznienia naszych fantazji i pragnień przełożył się na płytę "ReC", czy w tej chwili na płytę "Recycling".
Chcemy dalej grać, chcemy komponować. Wiemy, że to jest trudne w naszym kraju, bo muzyka rockowa w tym kraju traktowana jest w dalszym ciągu po macoszemu. Jednak jesteśmy pełni nadziei, że ta sytuacja się zmieni.
Opowiedzcie o tych dodatkowych utworach. Wydaje się, że te nagrania najbardziej nawiązują do tego "starego" Proletaryatu, zarówno tekstowo jak i muzycznie?
Oley: Cztery dodatkowe utwory, które znalazły się na płycie "Recycling" to są utwory, które w pierwszej koncepcji płyty "ReC" nie przeszły sita. Założenia jakie nam towarzyszyły były takie, że płyty musi stanowić jedną spójność - zarówno, jeżeli chodzi o walory muzyczne, jak i tekstowe.
Natomiast te 4 utwory miały charakter punkrockowy i nawiązywały do wcześniejszych produkcji Proletaryatu. Jednak po roku okazało się, że te utwory są na tyle dobre, że postanowiliśmy je zamieścić na najnowszej płycie "Recycling", co tylko i wyłącznie wzbogaca ich walor muzyczny.
Kacper: To jest jak najbardziej nowy Proletaryat. Może ta sytuacja, że te utwory są w takim nie tyle punkowym, a raczej postpunkoworockowym klimacie sprawia, że kojarzą się bardziej ze starym Proletaryatem. Ja myślę jednak, że nie powinniśmy patrzeć na te utwory w kategoriach starego, czy nowego Proletaryatu. To są po prostu dobre utwory.
Oley: Ja mogę tylko dodać, że generalnie te utwory, które zostały nagrane podczas sesji nagraniowej na przestrzeni 2003/2004 roku stanowiły przekrój tego wszystkiego, co Proletaryat dokonał po roku 1999, po płycie "Made in USA". Można śmiało powiedzieć, że te 4 dodatkowe utwory w swoim charakterze, bardziej nawiązują do produkcji "Made in USA", która była w swoim charakterze typowo postpunkową produkcją.
Na zakończenie płyty trafiły dwa żartobliwe utwory: "Mam w dupie" i "S.K.A.". To takie mrugnięcie do słuchacza?
Oley: To jest takie przełamanie pewnej konwencji. Mieliśmy sygnały do fanów, naszych słuchaczy, że "ReC" w swojej pierwszej wersji - bez tych 4 utworów postpunkrockowych, był taką smutną produkcją - bardzo refleksyjną, dotykającą wewnętrznej strony przeżyć.
Brakowało takiego elementu, który tę całą sytuację mógłby rozjaśnić, brakowało jakiegoś żartu muzycznego. A utwór "S.K.A" można traktować właśnie w takiej konwencji. Myślę, że on też w jakimś sensie puentuje nasz stosunek do samych siebie. Czasami warto spojrzeć na siebie, na to, co się robi, trochę krytycznie i trochę żartobliwie.
Wydawnictwo promuje singel "Eutanazja". Czy możemy się do niego spodziewać jakiegoś teledysku?
Kacper: Jeżeli chodzi o utwór "Eutanazja" i o teledysk do niego, to wiąże się to z nakładami finansowymi, z którymi trzeba dać sobie radę. Niestety na razie nie daliśmy sobie z tym rady, ale wydawca podejmuje pewne działania w tym kierunku. Natomiast bardzo chcemy i na pewno będzie zrobiony teledysk do utworu "W czyim imieniu".
Oley: Jeżeli chodzi o teledysk to mamy złe doświadczenia z poprzednim utworem "Być, czy być", który promował płytę "ReC". Został do tego utworu nagrany wspaniały teledysk, który nawet zdobył nagrodę Yacha za montaż.
Niestety tego teledysku nie było za bardzo widać, ponieważ telewizja publiczna nie jest skłonna do puszczania tego typu niszowej muzyki - jaką produkujemy w zespole Proletaryat. Teraz jednak mamy koncepcję, która jest w fazie przygotowań materiału wizyjnego właśnie do utworu "W czyim imieniu". Prawdopodobnie będziemy to robić z naszymi znajomymi, którzy - mam nadzieję - dosyć intensywnie nam pomogą.
Będzie to utwór jak najbardziej związanymi z bieżącymi wydarzeniami, z działaniem Polski na tzw. polu wojennym w Iraku, na różnych frontach, na którym my jako mocarstwo polityczne i militarne dajemy sobie radę (śmiech).
"ReC." ukazała się nakładem My-Music, tymczasem za "Recycling" odpowiada Metal Mind. Czy to oznacza, że zakończyliście współpracę z wytwórnią Remika?
Oley: Wszelkie znaki na niebie, wodzie i lądzie wskazują na to, że niestety nasza współpraca z firmą UMC dobiegła końca. Nie będę wnikał w szczegóły tego rozbratu. Natomiast zależy nam bardzo na tym, żeby płyta "ReC", czy jej nowa wersja "Recykling" nie została pogrzebana.
Zależy nam na tym, żeby płyta zaistniała na rynku i zrobimy wszystko, żeby zaistniała - bo to też jest dla nas być, albo nie być na rynku. Wiadomą sprawą jest to, że w tej chwili trzeba dysponować bardzo dużą siłą przebicia, żeby się zalogować gdziekolwiek. My to robimy - nie mamy w tym względzie żadnych oporów. I myślę, że wydawnictwo Metal Mind pomoże nam w tym względzie.
Co nowego słychać w zespole? Czy planujecie już jakieś nowe nagrania? Czy możecie powiedzieć, że ten powrót po dłuższej przerwie wam się udał, że widzicie sens kontynuacji?
Oley: Wszelkie powroty są trudne, wiedzą o tym szczególnie ci, którzy mieli okazję wyjść i w pewnym momencie zapomnieć, gdzie są. Nie będę ukrywał, że rynek muzyki rockowej jest bardzo trudny. Muzyka rockowa w naszym kraju jest traktowana w bardzo niszowy sposób - nie wiem dlaczego.
Na całym świecie mamy do czynienia z renesansem muzyki rockowej. Miałem taką nadzieję i mam w dalszym ciągu, że efektem domina ten proces prędzej, czy później do nas dotrze - może w tym roku, może w przyszłym. Nasz kraj i ten rynek dotknęła pewnego rodzaju latencja i to poważna, jeśli chodzi o pewne trendy w muzyce. Nie mniej jednak rozwijają się inne.
A jeśli chodzi o nas - jeszcze za wcześnie, żeby mówić o sukcesie, czy całkowitej porażce. Powrót - to trudne zagadnienie - podjęliśmy się tego świadomie, zdając sobie sprawę z wszelkich okoliczności, które temu towarzyszą. Będziemy robić, co w naszej mocy. Walczymy.
Kapcer: Cały czas walczymy. Jesteśmy Proletaryatem walczącym. Mamy zamiar stworzyć następną płytę i może jeszcze następną...
Oley: Myślę, że dobrym przyczynkiem do tego, żeby podziałać nad zupełnie nowym materiałem i być może zupełnie nową muzą jest fakt, że od marca zeszłego roku gramy z nowym gitarzystą Konradem Jeremusem vel Wołowiną. Nowy bardzo zdolny młody człowiek, który - mam nadzieję wniesie bardzo dużo świeżej, takiej drapieżnej krwi.
Kacper: A wyniesie starej (śmiech).
Oley. Już po doświadczeniach koncertowych okazało się, że Konrad wspaniale się zintegrował z zespołem, czuje bazę. Mam nadzieję, że zaowocuje to nowymi pomysłami. W tej chwili jesteśmy właśnie w trakcie przygotowań utworów na nową płytę. Być może ukaże się ona w przyszłym roku.
Dziękuję za rozmowę.