"Zepsuta głowa"
Polskim fanom metalu nie trzeba przypominać nazwy Acid Drinkers. Poznańska grupa od lat cieszy się uznaniem fanów, nie tylko dzięki interesującym płytom, ale przede wszystkim za sprawą żywiołowych, porywających koncertów. Kilka minut przed występem Acid Drinkers na festiwalu Jarocin 2000, z wokalistą i basistą zespołu, Titusem, krótki wywiad przeprowadził Jarosław Szubrycht.
Co działo się z zespołem od momentu wydania płyty „Amazing Atomic Activity”?
Non stop graliśmy. Nie mówię o trzystu koncertach, ale trochę tego było...
Jak fani Acid Drinkers przyjęli pierwszą płytę bez Licy?
W porządku było, wiesz? Nie było jakichś krzyków – „Ueee, co z gówno!?” To bardzo klasyczny album, bo właśnie taki miałem zamiar zrobić i był bardzo przyjemnie przyjęty.
Czyli plotki o próbach ponownego ściągnięcia Licy do Acid Drinkers pozostają jedynie plotkami?
Pierwsze słyszę! Nie, to są tylko plotki. Z tego zespołu odchodzi się tylko raz.
Pracujecie już nad nowym materiałem? Znając wasze tempo, coś już powinno być na horyzoncie?
Tak, pracujemy! Skończone już są bębny, a od przyszłego tygodnia zaczynamy nagrywanie gitar i basu. Tym razem nie chcieliśmy nagrywać w Wiśle, w ogóle w jednym studiu. Podeszliśmy do sprawy trochę inaczej i nagrywamy tam, gdzie nam najlepiej gada to wszystko. Ślimak zaczął w Opalenicy i tam opędzlował wszystkie pomieszczenia z bębnami i mikrofonami, aż w końcu pojechał do Warszawy, do jakiegoś małego studia, bo pamiętał, że tam dobrze brzmiały bębny – i tam to nagrał. Następne będą gitary i zobaczymy, gdzie dobrze gadają. Może znowu na dworze, może w jakiejś piwnicy, może w jakiejś sali...
Jakiej płyty możemy się spodziewać?
Z tego, co widzę teraz, będzie to coś pomiędzy „Infernal Connection” a „High Proof Cosmic Milk”. To będzie płyta bardziej złożona od ostatniej, dość trudna rzecz. Perła i Popcorn przygotowali całość materiału. Ja tym razem nie miałem ochoty machać ręką, wolałem machać długopisem i pisać teksty. Teksty będą bardzo od serca, konkretne, proste... jestem z nich zadowolony. Tytuł płyty to „Broken Head”, czyli „Zje**ny łeb”, albo – tłumacząc to bardziej literacko – popsuta głowa. Dużo graliśmy ostatnio i dużo nawywijaliśmy, to tu, to tam i pewnego razu w aucie padło stwierdzenie, że my naprawdę mamy zje**ne łby. I doszliśmy do wniosku, że to dobrze brzmi!
Czy na „Broken Head” znajdą się jakieś przeróbki cudzych utworów?
Nie, tym razem żadnych coverów! Tylko autorskie numery.
Kto wyda płytę?
Płytę wyda ponownie Metal Mind Productions. Mamy kontrakt na jeszcze jeden album.
Czy interesujesz się tym, co dzieje się na polskiej metalowej scenie?
Zawsze wydawało mi się, że jesteśmy na polskiej scenie metalowej. Praktycznie we wszystkich polskich kapelach mamy kolegów i przyjaciół, nigdy nie czuliśmy się na uboczu. Swego czasu bardzo podobali się Kangaroos. Tyle było kapel, z którymi graliśmy, że teraz nie pamiętam nawet nazw, ale w tych wszystkich zespołach grają przesympatyczni ludzie, którzy maksymalnie lubią to robić.
Jakie to uczucie, grać znowu w Jarocinie? Co myślisz o pomyśle wskrzeszenia tego festiwalu?
Naprawdę cieszę się, że ten festiwal wrócił. Brakuje mi większej ilości dni, brakuje mi konkursu, ale wszystko przed nami. Fajnie się czuję. Czuję się wręcz podekscytowany. Mam nadzieję, że Jarocin wróci na dobre, bo to było fajne miejsce. Wiadomo, że zawsze znalazło się paru tłuków, którzy potrafili trochę namieszać, ale tak jest wszędzie na świecie. Na koncercie Pearl Jam zginęli ludzie, na festiwalu country ktoś dostał kosą, a tu jakoś jest spokojnie. To że dzieje się gnój zawsze połączone jest z dużą ilością ludzi. Na meczach też się prawie zarzynają, ale jakoś nikt nie wpadnie na pomysł, żeby je zlikwidować. Piłka nożna to jest kwestia pieniędzy, więc przymyka się oko. Gdyby na festiwalach rockowych działy się takie rzeczy jak na stadionach, to nie byłoby żadnego festiwalu. Może to kwestia polityki, może kwestia pieniędzy...
Co sądzisz o Arce Noego, grupie z którą Lica odniósł teraz wielki sukces, chyba przez niego samego nieoczekiwany?
Nie wiem. Musiałbym zapytać syna, co o tym sądzi. Z tego co wiem, bo Ślimak podrzucił mu kasetę, to chyba mu się podobało.
Dziękuję za wywiad.