Reklama

"Wojny powinny toczyć się o kobiety"

W składzie zespołu Doktor Granat znaleźli się muzycy znani z wielu popularnych formacji, co łatwo poznać przede wszystkim po głosie Jarka Janiszewskiego udzielającego się w Czarno-Czarnych oraz w Bieliźnie. Ze składu tego drugiego zespołu pochodzą także: gitarzysta Jarek Furman, basista Jarek Figura, oraz perkusista Andrzej Jarmakowicz. Ponadto grają: klawiszowiec Piotr Sztajdel, znany z działalności w Big Cycu i Czarno-Czarnych, oraz Robert Dobrucki, grający niegdyś na saksofonie w zespole No Limits. Ta właśnie grupa przyjaciół i muzyków postanowiła nagrać pod szyldem Doktor Granat płytę „Świadkowie rocka”. Z tej okazji z Jarkiem Janiszewskim rozmawiał Konrad Sikora

W jakim sensie Doktor Granat jest kontynuacją Bielizny?

Doktor Granat jest kontynuacją Bielizny przede wszystkim pod względem ideologicznym. Nie za bardzo lubię to słowo, ale tak jest. Zawsze lubiłem krótkie, obyczajowe i chwilami tajemnicze i dziwne historyjki, opowiadające o tym, że na ziemi dzieją się jakieś dziwne sprawy. A to jakaś kobieta poczuła tajemniczą siłę w ręce wyciągając gniazdko ze ściany, albo jak ogłupił ją jakiś gaz i ma wizje. I właśnie tego typu historyjki pojawiają się na płycie zespołu Doktor Granat. Pod tym względem jest to kontynuacja takiego ciekawostkowo- obyczajowego nurtu, który ja sobą prezentuję. Często używam w opisywaniu go kreślenia, że jest to nurt „sowizdrzalski”. Natomiast muzycznie jest to rzecz trochę z innej bajki. Stąd nowy image grupy, nowa nazwa i nowy towar. Utwory są proste w konstrukcji, z elementami punk rocka reggae i ska, czyli jakby chwilami powrót do lat 80. Nie ma zakręconych rytmów, tak jak w Bieliźnie, nie ma solówek gitarowych. Jeśli pojawiają się jakieś, to grane są na saksofonie albo na instrumentach klawiszowych. Muszę powiedzieć, że muzycznie jest to na pewno odległa propozycja w stosunku do Bielizny. Nie da się jednak niczego ukryć, ja nie zmienię swego sposobu śpiewania i sposobu patrzenia na świat. Nie zacznę nagle pisać tekstów w stylu „siedzę sam, nic mi nie wychodzi, na ulicy tłum, pękło mi serce, podaj mi dłoń, kocham cię, słońce jest żółte, niebo jest niebieskie”. Tego typu wynurzenia zostawiam innym wstrząsającym artystom.

Reklama

W którym momencie podjąłeś decyzję, że nie masz zamiaru wskrzeszać Bielizny, tylko chcesz rozpocząć nowy projekt?

Byłem przez ostatnie dwa lata bardzo zajęty pracą z zespołem Czarno Czarni. Jednak w przerwach między koncertami spotykałem się z moimi przyjaciółmi, z którymi grałem w Bieliźnie, widziałem, że głupio jest zaprzepaszczać to wszystko na takiej zasadzie, że ja odchodzę i robię coś innego. Z drugiej strony Bielizna miała już zaprzestać swoją działalności, bo perkusista, który jest w składzie od początku, uzyskał bardzo dobrą propozycję pracy w USA i z niej skorzystał. Basista także coś sobie znalazł. Jednak po paru miesiącach nasz bębniarz wrócił i przywiózł sobie nową perkusję. Wrócił też po 10 latach człowiek, który grał w pierwszym składzie Bielizny, i powiedział, że też chciałby zagrać. Wytworzyła się taka bardzo miła atmosfera, że postanowiliśmy się trochę pospotykać - graliśmy najpierw jeden kawałek, później dwa , trzy i więcej. Doszliśmy do wniosku, że gra nam się bardzo dobrze, bardzo energetycznie i że chcielibyśmy powrócić do rock’n’rollowego grania, takiego zwartego, z sowizdrzalską energią. Przygotowanie materiału poszło nam bardzo szybko, potem udałem się do firmy BMG, która od nas to kupiła, no i mamy płytę.

Czy można powiedzieć, że brzmienie Doktora Granata jest swego rodzaju kompromisem pomiędzy Bielizną, a Czarno Czarnymi?

Powiem tak - wiele osób będzie się dopytywać, jaka jest różnica między Granatem a Czarno Czarnymi. Różnica jest bardzo duża. Czarno Czarni to zespół bardzo określony, grający ściśle w klimacie lat 60. i z tym związana jest z także warstwa tekstowa. Ja nie mógłbym sobie w Czarno Czarnych pozwolić na teksty, jakie śpiewam w zespole Doktor Granat. Dźwiękowo sprawa przedstawia się podobnie. Obydwa zespoły mają swój własny styl i nie da się ich w żaden sposób mieszać. Czy jest to kompromis? Nie zastanawiałem się nad tym.

Na zdjęciu zrobionym na potrzeby promocji tego albumu, siedzicie sobie na czołgu. Czy to element image’u zespołu?

Jeśli idzie o image sceniczny, nasze wdzianka są elementami odzieży armii amerykańskiej. Uważam, iż w 2001 roku zespół powinien jakoś ciekawie wyglądać na scenie, wiem to po doświadczeniach z Czarno Czarnymi. Tym razem nawiązujemy do militarnego i mocno zakręconego klimatu filmów, takich jak „M*A*S*H”, czy „Złoto dla zuchwałych”. Uważamy, że prawdziwa wojna powinna polegać na zdobywaniu kobiet i brutalnej walce ze zdradliwymi opakowaniami, mieszczącymi rozweselające płyny. To po krótce tłumaczy nasz image. To samo dotyczy okładki płyty. Wszyscy nas pytają, co ona oznacza. Każdy może tego się domyślić sam, jeśli przesłucha ten materiał. Nie będziemy nikomu niczego sugerować.

Czy jest coś, co chcielibyście dzięki tej płycie osiągnąć?

Płyta jest adresowana dla wszystkich, którzy lubią energetyczne, gitarowe granie. Starałem się napisać kilka tekstów dla ludzi, którzy czasami ruszają głową. Stawiamy sobie wysoko poprzeczkę i nigdy nie napiszemy czegoś, co będzie tylko zlepkiem banałów. Mógłbym wydać książkę „200 słów, które można użyć w żałosnej kompozycji w dowolnej konfiguracji”, ale sam ich nie używam. Chcielibyśmy dzięki tej płycie osiągnąć taki status, że będziemy sobie grali koncerty w klubach, większych lub mniejszych, i będzie nas słuchać wielu ludzi. Jeśli to nam się uda osiągnąć, to będziemy bardzo zadowoleni.

Wiem, że byłeś na polskim koncercie Marilyn Mansona. Co sądzisz o całym zamieszaniu wytworzonym wokół tej imprezy?

Było to po prostu świadectwo głupoty. Musimy zdać sobie sprawę, że żyjemy w zaściankowym kraju. Oczekujemy od polityków i od władz rozsądku, ale od kogo? Większość inteligentnych osób w tym kraju zajmuje się innymi rzeczami, aniżeli polityka. Każdy robi swoje interesy, a do polityki pchają się życiowi nieudacznicy, którym w życiu nic nie wyszło i nie są w stanie nic osiągnąć. Gdyby zrobić taki prosty test i poprosić elitę rządzącą, żeby przedstawiła się przez trzy minuty w obcym języku, okazałoby się, że potrafi to zrobić zaledwie skromny procent z nich. Nasza rewolucja roku 1989 wyniosła na szczyty władzy ludzi, którzy w normalnych warunkach mogliby co najwyżej zrywać jabłka w jakichś sadach. Nie dziwię się temu, bo nie ma co od pętaków żądać normalnego zachowania. W tym tkwi problem, a nie w tym, że rock’n’roll jest brutalny. Musimy wypracować sobie elity władzy, bo w tej chwili mamy żałosnych urzędników, którzy nie czytają książek, którzy o kulturze nie mają zielonego pojęcia, i dla których ten Manson, który wygląda jakby przez ostatnie pięć lat chorował na gruźlicę i potrzebował wypoczynku w Ciechocinku, jest uosobieniem całego zła tego świata. Kiedy go zobaczyłem na scenie, to śmiać mi się chciało. Publiczność, media i urzędnicy kreują taką psychozę wokół gościa, który tylko robi marketingowe sztuczki. Kiedyś takie rzeczy robili już inni. Już w średniowieczu istnieli kuglarze, to jest to samo. Ale jak ktoś się nie zna na kulturze, to nigdy tego nie zrozumie.

A czy wierzysz w oskarżenia mówiące, że muzyka może prowokować do brutalnych zachowań?

Na świecie żyje kilka miliardów osobników i każdy z nas jest inny. Nie można nigdy stwierdzić, co kogo negatywnie zainspirowało. Dla jednych będzie to obrazek, dla innych będzie to muzyka Marilyn Mansona. Nie możemy się domyślać, jak ktoś zareaguje na naszą twórczość. To zazwyczaj jest impuls chwili. Wieszają się i zabijają nie tylko fani rocka. Niemożliwe jest udowodnienie wprost, że dany utwór może na kogoś działać depresyjnie, bo zaraz znajdzie się ktoś, kogo ten utwór nastroi pozytywnie. Cała rzecz tkwi w psychice ludzi. Są słabe jednostki, które szukają tylko pretekstu, aby się unicestwić i muzyka może takim pretekstem być. Nikt, kto jest normalny, po wysłuchaniu piosenki się nie powiesi, albo nie zabije. Nie wierzę w to.

A nie boisz się, że niedługo o takie rzeczy zacznie się także oskarżać polskich artystów?

Nie musimy się tego obawiać, bo u nas nawet jeśli ktoś coś takiego nagra, to nikt tego ani w radio, ani w telewizji nie puści. Nie ma nawet takiego tematu. Wszystkie trudniejsze formy zostały z mediów wyparte, mamy albo benefis piosenki włoskiej, albo utwory przedwojenne, albo plastikowe kompozycje, więc takiego problemu nie ma.

A dlaczego tak się stało?

Stało się tak dlatego, że jesteśmy świadkiem durnej walki, związanej z chorą ambicją. Pojawiła się telewizja Polsat, która ma dobrą oglądalność. W normalnym kraju nikt by na to nie zwrócił uwagi i robił dalej swoje. Nagle jednak telewizja państwowa przestała pełnić swą rolę promotora kultury i w walce o widza zaczęła schodzić to poziomu prezentowanego przez Postat, ponieważ wiele osób traktuje TV jako rzecz polityczną i stwierdzili oni, że nie można oddać pola. Wciąż traktuje się telewizję jako trampolinę dla polityków, nie ma w ogóle zdrowego rozsądku. Za tym samym poszły radia, które wierzą tylko w słupki słuchalności. Problem tkwi także w osobach stojących na czele tych mediów, im też chodzi tylko o pieniądze, dlatego nie ma miejsca na żadne trudniejsze formy.

Czarno Czarnym jednak się udało zaistnieć.

No tak, Czarno Czarni są jednak skierowani do szerokiej publiczności i nie ma mowy, abyuznać, że są to utwory elitarne. Trudno mówić, że tej muzyce byłoby trudno się przebić. Aczkolwiek druga płyta, która jest nieco ambitniejsza, już nie znalazła takiego zainteresowania ze strony radiowców i telewizji.

Wierzysz w to, że podobny sukces uda się odnieść Doktorowi Granatowi, choć jest ambitniejszy?

Gdybym nie wierzył, to nie nagrywałbym tego albumu. Jak jednak potoczą się losy tego zespołu, nie wie nikt. Są na polskim rynku zespoły, które pojawiają się i znikają. Są zespoły, które nie mogą znaleźć wydawcy, a później sprzedają dziesiątki tysięcy płyt. Tego nikt nie wie, cieszę się, że z ekipą przyjaciół nagrałem dobry album. To, czy on się sprzeda, nie zależy ode mnie, chcę jednak, aby parę osób przy okazji tej płyty pomyślało.

A jak pogodzisz śpiewanie w obydwóch zespołach?

Skoro poradzili sobie z tym chłopaki z Big Cyca, to ja też sobie poradzę.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: utwory | muzyka | jarek | wojny | Doktor | granat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy