"To idzie młodość"
Jeszcze rok temu nikt nie wiedział o istnieniu grupy Decapitated. Dzisiaj najmłodsza i zarazem największa nadzieja polskiej sceny metalowej nagrywa dla dużej angielskiej wytwórni (Earache - tej samej, która odkryła takie sławy jak Napalm Death czy Morbid Angel), koncertuje - o ile pozwalają na to obowiązki szkolne - u boku największych i mierzy coraz wyżej, zadając kłam rozpowszechnianemu przez starszych kolegów twierdzeniu, że polska muzyka nie interesuje nikogo na zachód od Odry. Z basistą Decapitated, Martinem, który kilka dni wcześniej powrócił z trasy koncertowej po ojczyźnie Szekspira, rozmawiał Konrad Sikora.
Wróciliście właśnie z trasy po Wielkiej Brytanii. Jakie wrażenia?
Trasa po Wielkiej Brytanii była właściwie pierwszą trasą w historii Decapitated. Nigdy wcześniej nie graliśmy tylu koncertów pod rząd. To doskonały sprawdzian, nie tylko umiejętności muzycznych, ale także wytrzymałości - zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Poznaliśmy uroki i wady takich długich wyjazdów i bardzo to polubiliśmy. Nasza trasa obejmowała pięć koncertów w głównych miastach Anglii, właściwie nie tylko Anglii, bo graliśmy również w Szkocji. Pierwszy koncert odbył się w Derby w klubie Victoria Inn, kolejny w Glasgow, w Cathouse. Dalej Bradford i klub Rio, najważniejszy koncert to oczywiście Londyn, graliśmy tam w klubie Garage. Ostatni ni stąd i zowąd odbył się w jakimś Dudley i był to nieco chybiony pomysł, frekwencja bowiem nie była zbyt pokaźna. Lock Up i Corporation 187 - zespoły, z którymi mieliśmy okazje grać to również świetni kolesie. Było naprawdę wesoło.
Stosunkowo szybko osiągnęliście to – kontrakt z dobrą wytwórnią, koncerty u boku największych gwiazd metalu – na co inne grupy pracują latami. Na czym polega fenomen Decapitated? Czy sukces nie przewrócił wam w głowach?
Nie sądzę, abyśmy mieli tu do czynienia z jakimkolwiek fenomenem. Być może w dużym stopniu pomogła nam nauka w szkole muzycznej. Przecież mamy styczność z muzyką niemal codziennie od siódmego roku życia. Co prawda wszystko, czym zajmujemy się w szkole diametralnie różni się od tego, co robimy w Decapitated, jednak naszą obecną sytuację zawdzięczamy przede wszystkim długoletniej edukacji muzycznej. Sukces? Zależy, co przez to rozumiesz. Z pewnością sukcesem jest kontrakt z Earache / Wicked World. Nie osiadamy jednak z tego powodu na laurach, wręcz przeciwnie, to motywuje nas do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Jeśli cały czas ma się jakiś cel, to nie ma czasu na zastanawianie się, czy odniosło się sukces. Naszym celem jest cały czas iść do przodu, więc z naszymi głowami jak na razie wszystko w porządku.
Jak doszło do tego, że założyliście zespół deathmetalowy?
Decapitated nie jest z założenia zespołem deathmetalowym. To wyszło samo z siebie. Do niczego się nie zmuszaliśmy. Po jakimś czasie oczywistym było, że gramy death metal, jednak na początku nie wiedzieliśmy, czego możemy się po sobie spodziewać.
Na co dzień związani jesteście z inną muzyką – gracie jazz, śpiewacie w chórze. Czy doświadczenie zdobyte w szkole przekłada się w jakiś sposób na muzykę Decapitated?
Jak już wspomniałem, nasza edukacja muzyczna pomogła nam w dużym stopniu, jednak przede wszystkim pod względem opanowania danego instrumentu. Dzięki przebywaniu w szkole muzycznej mamy także praktycznie od dziecka styczność z występami przed publicznością, co prawda diametralnie inną niż fani metalu, ale zawsze to coś. To w jakimś stopniu przyzwyczaiło nas do bycia na scenie. Później z Decapitated mieliśmy trochę łatwiej, ale tylko trochę, bo było to krokiem w całkiem inną stronę – całkiem inna publiczność, zachowanie na scenie, no i oczywiście strój. Jeśli jednak próbujesz doszukać się w muzyce Decapitated jakichś wpływów jazzu czy muzyki chóralnej, to trafiłeś kulą w płot. Wszelkie powiązania ze szkołą muzyczną kończą się w Decapitated na poziomie gry na instrumentach – mamy chyba lepsze przygotowanie niż przeciętny autodydakta. (śmiech) W kwestii tworzenia muzyki szkoła muzyczna nie ma tu nic do powiedzenia.
Wasz debiutancki album „Winds Of Creation” ukazał się kilka miesięcy temu. Jak dzisiaj oceniacie ten materiał?
Uważamy, że to dobry materiał. Od jego nagrania do chwili wydania minął co prawda rok, jednak przez ten czas nie stracił on na wartości – zarówno pod względem muzycznym, jak i brzmieniowym. Płyta ta stanowi podsumowanie dotychczasowej działalności Decapitated – jest tam jeden utwór z naszej pierwszej kasety demo „Cemeteral Gardens”, cały materiał z drugiego demo „The Eye Of Horus” i dwa całkiem nowe utwory. Mimo, że utwory powstały w dość dużej rozpiętości czasowej, to album robi wrażenie spójnej całości. Jest to przecież od początku do końca płyta Decapitated.
A jak oceniają go inni?
Reakcja fanów jest naprawdę świetna. Miło jest dowiedzieć się, że w ogóle ma się fanów. (śmiech) Ludziom bardzo podoba się ten materiał i w odróżnieniu od prasy, nie zasypują nas dziesiątkami pytań o nasze powiązania z Vader. W wywiadach do zachodnich magazynów na stałe zagościło pytanie o Petera, lidera Vader, który produkował naszą płytę. Chcą wiedzieć, jak doszło do współpracy i czym jest dla nas Vader. Mimo to, prasa również bardzo pozytywnie reagowała na naszą muzykę, co tylko może nas cieszyć. Sprzedaż też jest chyba niczego sobie – we wstępnych obliczeniach pojawiła się magiczna liczba 8 tysięcy.
Niedługo ukaże się inny materiał Decapitated – zawierający wcześniejsze nagrania grupy. Co dokładnie się tam znajdzie?
Tak, w najbliższym czasie ukaże się materiał zatytułowany „The First Damned”. Będzie zawierał dwie zremasterowane demówki Decapitated - „Cemeteral Gardens” i „The Eye Of Horus”oraz dwa utwory koncertowe, zarejestrowane w sierpniu, podczas Thrash’em All Festival 2000. Wydawcą tego materiału będzie firma Metal Mind Productions.
A kiedy nowy album? Pozostaniecie wierni death metalowi?
Nowy album nagramy najprawdopodobniej wiosną 2001, przy czym ukaże się on nie wcześniej jak jesienią tegoż roku. Z pewnością będzie to płyta deathmetalowa, od samego początku do końca. Nie zamierzamy niczego udziwniać. Poza tym na wszelkie eksperymenty możemy pozwolić sobie - przynajmniej niektórzy z nas - w Lux Occulta.
Właśnie, poza grą w Decapitated, ty i Vogg wchodzicie również w skład Lux Occulta. Czy łatwo pogodzić to z grą w Decapitated? Czym różnią się te dwa zespoły?
No tak, gramy również w Lux Occulta i sprawia nam to dużo radości. Co dwa zespoły, to nie jeden. (śmiech) A tak poważnie, to nie mamy jak na razie żadnych problemów z pogodzeniem pracy w obydwu zespołach, również terminy koncertów raczej się ze sobą nie pokrywają, no chyba, że gramy danego dnia razem, wtedy jest jeszcze fajniej. Myślę, że pod względem muzycznym Decapitated i Lux Occulta różnią się diametralnie i chyba każdy fan metalu potrafi wyłowić te, jakże istotne, różnice. Również sposób pracy w Decapitated nieco odbiega od tego, jaki stosujemy w Lux Occulta. W Decapitated praca przebiega dość schematycznie. Najpierw powstaje gitarowy szkielet, potem Vitek robi do tego perkusję, następnie ja dokładam partie basu, a na samym końcu Sauron głowi się nad swoimi wokalami. W Lux Occulta sposób pracy jest może nieco bardziej chaotyczny, ale i tak zawsze wysmażymy coś ładnego na finał.
Od niedawna gra z wami drugi gitarzysta – Jacek Hiro. Lider krakowskiego Sceptic. Jak doszło do współpracy?
Tą współpracę zainicjował właściwie nasz menedżer, Mariusz Kmiołek, który przy okazji organizacji naszej trasy po Anglii wspomniał, że przydałby się nam na koncerty drugi gitarzysta, mając na myśli Jacka. Zgodziliśmy się praktycznie bez wahania, Jacek też nie stawiał oporu, tak więc od jakiegoś czasu na koncertach można oglądać nas w piątkę. Nie zapominajmy jednak, że dla Jacka mimo wszystko sprawą priorytetową jest Sceptic i wszelkie koncerty Decapitated z jego udziałem są uzależnione od macierzystego zespołu kolegi. Nie wykluczone więc, że czasami będziemy zmuszeni grać we czterech.
Najbliższe plany Decapitated?
Powoli powstają nowe utwory, jednak chcielibyśmy teraz jak najwięcej koncertować. Na pewno zagramy 4 listopada w Lesznie, a gdzie jeszcze? Aktualne informacje dotyczące koncertów można znaleźć na stronie mojego autorstwa: http://decapitated.topnet.pl, zapraszam! Mamy także w planach trasę po Europie, ale o szczegółach na razie sza!
Dziękuję za wywiad.