"Świat emanuje pięknem"

Zanim w 1997 roku zrodził się projekt hip hopowy o nazwie Mor W.A., każdy z jego członków próbował swoich sił udzielając się muzycznie i wokalnie w zespołach hardcore'owych. Już wtedy zaczynali jednak słuchać rapowych produkcji docierających do Polski zza Oceanu. Po niespodziewanie dobrym przyjęciu utworów, które ukazywały się na szeregu hip- hopowych kompilacji oraz kompozycji nagranych gościnnie na albumach zaprzyjaźnionych zespołów, Mor W.A. we wrześniu 2000 roku wydają pierwszy krążek długogrający, zatytułowany "Te Słowa Mówią Wszystko". Drugi album w dorobku "Mor w.a drzewo" pojawił się na rynku w październiku 2002 r. O jego zawartości rozmawiał z członkami zespołu Łukasz Wawro.

article cover
INTERIA.PL

Wasza muzyka to ciężkie bity i intensywne teksty. Nie ma miejsca na głupoty.

Zgadza się. Od samego początku staraliśmy się nie rymować o głupotach, tylko o konkretnych sprawach i przeżyciach. Jednym to przypasuje, innym trochę mniej. Część ludzi woli lżejszą muzykę, część nieco cięższą, zresztą nam się wcale nie wydaje, że to bardzo ciężki materiał, trudny do zrozumienia... Chcemy po prostu zmusić słuchacza do myślenia, do zastanowienia.

No i jak się tak zastanowić, nie jest zbyt radośnie. Otaczający nas świat, ten "z którego jestem dumny, ale czasem się go wstydzę" nie jest zbyt wesoły. Piractwo, egoizm itd. Faktycznie jest tak źle?

A dlaczego źle? To już ty powiedziałeś, że jest źle. Wszystko ma dwie strony. Każdy by chciał, żeby było tylko zajeb**cie, ale tak się nie da. Sam na początku powiedziałeś "czasem jestem dumny, a czasem się go wstydzę".

Ale my - ludzie - jesteśmy tylko malutką częścią większej układanki.

Dokładnie tak. O to właśnie nam chodzi. Każdy z nas jest tylko jednostką. My to przekładamy na swoje życie, ale dotyczy to także ogółu - całego świata, wszechświata i czegokolwiek, jeżeli jest jeszcze coś więcej. To tak jak w "Perpetuum Mobile" - na pewno zwróciłeś uwagę na ten kawałek.

Tak, zresztą pod jego wpływem chciałbym was zapytać, jak to wygląda na co dzień. Czy wasze życie to głównie zachwyt nad tym, jak to wszystko jest niesamowicie skonstruowane, czy może bardziej dostrzegacie na co dzień tę drugą stronę - egoizm, beznadzieję i tych wszystkich ludzi, którzy zamiast zachwycać się, w jak wspaniałym miejscu mogą żyć, wolą patrzeć tylko na czubek własnego nosa?

Ludzie nie dostrzegają tego, że świat tak naprawdę emanuje pięknem... My się staramy dostrzec wszystkie te pozytywne aspekty, ale wiadomo, że jest też ta druga strona, która przytłacza. Nie można jej biernie pozostawić - o niej też trzeba mówić. Dążymy do tego, żeby nas to nie przygniatało. Jeżeli jest jakiś problem, który cię gryzie, to staramy się go eliminować. Nie poddajemy się mu, cieszymy się tym, co mamy. Zawsze może być gorzej, a tymczasem można się cieszyć z małych rzeczy.


Ale trzeba w to włożyć mnóstwo wysiłku, tak samo jak w to, by w dzisiejszych czasach żyć godnie.

Na pewno tak. Cała ta płyta jest ogromnym wysiłkiem. "Morwa drzewo" kosztowała nas wiele. Włożyliśmy w ten album całą naszą energię. Wiesz, niektórzy pracują na budowie, a my ciężko pracujemy w studiu. To praca fizycznie- umysłowa. Pocimy się podczas nagrywania i wytężamy nasze mózgownice.

A co do godnego życia - wiadomo, że każdy z nas tak chciałby właśnie postępować, ale jesteśmy tylko ludźmi. Niemniej nie potrzebujemy do życia willi, ekskluzywnych samochodów - nie potrzebuję tego do szczęścia. Chcemy pokazać młodszemu pokoleniu, które myśli tylko o kasie, że wartości materialne nie są jedynymi, których należy się trzymać. Do szczęścia nie potrzebne są domy ze schodami, garażami i ekskluzywnym samochodem. Wiesz, amerykański zapracowany raper to nie jest to. Polskie realia w żaden sposób nie mają z tym nic wspólnego. Za Oceanem to inna bajka, a my nie mamy z tym nic wspólnego. Żyjemy tutaj i trzymamy się polskich realiów. Żyjemy przed wszystkim chwilą, bo nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć.

Ale wybiegając jednak nieco w przyszłość - czy wydaje wam się, że jednak ta dobra strona zwycięży, a ci wszyscy egoiści dostaną nauczkę, albo po prostu tracą tak wiele, że na dłuższą metę im się to nie będzie opłacać?

Tego tak naprawdę nikt nie wie. Zresztą to nie chodzi o to, żeby oni dostawali nauczkę. Może po prostu w końcu stanie się coś takiego, że zmienią swoje postępowanie. My nikomu źle nie życzymy. Wyrażamy swoje opinie i odczucia. Każdy z nas ma jakiś swój ukształtowany światopogląd i - co podkreślam w każdym wywiadzie - każdy z nas myśli nieco inaczej. Niemniej jakoś tam uzupełniamy się, często potwierdzamy swoje przekonania. Inaczej nie byłoby tego zespołu i tych płyt.

Które niosą sporo mądrych słów.

Nie robimy z siebie żadnych wielkich filozofów, myślicieli, czy moralizatorów, bo nie o to chodzi. Każde dobre słowo na pewno nas wspiera, bo zdajemy sobie sprawę, że ta płyta nie do każdego może dotrzeć. O wiele łatwiej jest posłuchać czegoś prostszego, wpadającego w ucho.


Tyle, że takiej muzyki mamy już zatrzęsienie.

Ale może taka też jest potrzebna. Ja nie wiem. W każdym bądź razie my reprezentujemy nieco inną postawę. Nie zakładaliśmy od początku, że wyjdzie nam to co wyjdzie, ale jest tak a nie inaczej, inaczej my jesteśmy dumni z tego, że mogliśmy to przekazać. Główną wagę przykładamy do tekstu, to jest najważniejszy aspekt, a muzyka jest jego dopełnieniem. Jeżeli muza jest na poziomie, to wszystko wspaniale współgra. Wcześniej nie było zbyt wesoło, jeżeli chodzi o muzykę, teraz jest coraz lepiej, bardzo się cieszymy, że są już producenci na poziomie.

A czy ten "Talent" to osoba prawdziwa, czy tylko metafora powstała w waszych głowach dla opisania pewnego zjawiska?

To jest prawdziwa osoba, nie jest to nic zmyślonego. To jest koleżka z mojej szkoły, który przećpał maturę, samochód itd. Miał koleś talent, był nieprawdopodobnie uzdolniony muzycznie, ale narkotyki go zgubiły i wylądował nie wiadomo gdzie. Chodziły słuchy, że ktoś go widział na dworcu.

Przejdźmy do utworu "Heretyka". Często wam się zdarza słyszeć jakieś idiotyczne opinie o hip- hopie?

Zazwyczaj jest to forma uszczypliwości kogoś, kto zazdrości, albo kogoś, kto się na tym nie zna, albo historie zupełnie wyssane przez kogoś palca, bo musi coś napisać. My się tym nie przejmujemy, bo jakbyśmy się mieli tym przejmować, to byśmy już chyba osiwieli. Także nie robi to na nas większego wrażenia. Ważne, że jesteśmy w porządku wobec siebie. Ten kto nas zna, to wie, jacy jesteśmy naprawdę.

To dotyczy kilku strać np. z dziennikarzami. To stwierdzenie faktu i nic poza tym, żadnej wojny im nie wypowiadamy.

Zawsze, co by się nie działo, mamy grono znajomych, którzy bez względu na wszystko, bez względu na to, jak potoczą się nasze losy, zawsze będą z nami i to jest najważniejsze. I nikt nie wmiesza się w nasze szyki, rozumiesz.

W hip- hopie, chyba jak w żadnym innym gatunku muzycznym, bardzo ważne są powiązania w środowisku, czy to pomiędzy muzykami, czy to pomiędzy muzykami a fanami.

Wiadomo, że kontakt, czy to ze środowiskiem, czy to z ludźmi, jest rzeczą podstawową. Stąd się biorą doświadczenia, stąd się biorą teksty. Ludzie, którzy są z nami i nam pomagają, są dla nas bardzo ważni. To nieodłączny element naszego istnienia. Płytę adresujemy do pewnej grupy ludzi większej czy mniejszej. Wydajemy ją dla nich, bo my już to wszystko wiemy. Dla nas album jest bardzo ważny, ale mamy nadzieję, że dla innych ludzi też taki jest.

Jeżeli chodzi o współpracę ze środowiskiem, jest to też ogromnie ważna sprawa. Mają oni na nas duży wpływ, a my pewnie jakoś tam wpływamy na nich. Jest wymiana doświadczeń, spostrzeżeń. To nie tak, że zebrało się kilka osób, żeby tworzyć hip-hop i obrabiać pióro innym, którzy go robią. Absolutnie tak nie jest. Trzymamy się z tymi, których znamy od lat i jesteśmy co do nich pewni. Każda nowa znajomość to pewne ryzyko.


I ci ludzie są najważniejsi, bo czym byłby teraz zespół, gdyby nie np. DJ Volt?

Pewnie że tak i zawsze będziemy mieli do niego ogromny szacunek. Pierwszą płytę zrobiliśmy z nim, na drugiej już go nie ma, ale być może jeszcze kiedyś coś razem zrobimy. On w pewnym momencie muzycznie poszedł w stronę, która nie do końca nam odpowiada, ale jako człowieka zawsze będziemy go szanować.

A skąd wzięli się wasi zagraniczni goście na płycie, z Litwy i Francji?

Jeżeli chodzi o Litwina, to ojciec Łysego, który zawsze nas jakoś dopinguje i wspiera, był na Litwie i przypadkowo spotkał koleżkę. Zamieniliśmy kilka słów, dostaliśmy od nich płytę, która nam się spodobała, bo gdyby nam się nie spodobała, to nic by z tego nie było. Zresztą na pewno będziemy chcieli zagrać z nim w Polsce koncert.

Jeżeli chodzi o Francuzów, to przyjechali oni na nasze zaproszenie do Polski, byli przez tydzień w Warszawie, dobrze się z nimi dogadywaliśmy, zaproponowali nam trochę bitów, były świetne i owoce tej współpracy słychać na płycie.

Teraz łatwiej się nagrywa, jeżeli chodzi o dostęp do sprzętu, oprogramowania. Co się zmieniło w porównaniu z tym, jak w 2000 roku nagrywaliście "Te słowa mówią wszystko"?

Gdy nagrywaliśmy pierwszą płytę, raz na dwa tygodnie mogliśmy się przebić do Volta i coś tam dłubać, ale on miał za dużo kapelek i musiał się skupić na dwóch czy trzech. Teraz też kombinujemy własne produkcje, znajomi proponują nam swoje bity, które później nam pasują albo nie, ale pole manewru na pewno jest dużo większe. Pod tym względem zmieniło się dużo.

A jak się współpracuje z Bazą, są jakieś tarcia?

Ciężko mówić o współpracy, bo najważniejsze sprawy załatwiamy sami. Nikt nie będzie biegał za twoimi sprawami. Sami się promujemy i staramy się, by było to dopięte na ostatni guzik i nikt tego za nas nie załatwi. Baza to label, który rządzi się jakimiś własnymi sprawami, a my jesteśmy nieco z innej bajki, tak naprawdę to jesteśmy niezależni. Robimy swoje, przynosimy nagrany materiał i wydajemy go. Tyle. Nikt nam nie mówi, co mamy robić.


Intencje mojego pytania bardziej dotyczyły tego, czy jest wam teraz nieco łatwiej i ktoś wam pomaga. Czy nadal wszystko trzeba wywalczyć samemu?

Tak, wszystko trzeba dalej załatwiać samemu. Owszem, jest parę osób, które się tym zajmują i jakoś tam pomagają, bo my nie możemy wszystkiego robić sami. My jesteśmy od muzyki. Niemniej wszystko załatwiamy sobie sami, a tu tylko zdajemy relacje, oni to sumują i zastanawiają się, czy się staramy, czy nie...

Zaczynaliście w zespołach hardcore'owych. Ciągnie was czasami, żeby jeszcze przygrzać gitarowo, czy ten rozdział jest już na zawsze zamknięty?

Wiesz, chodzi o to, że nie jesteśmy jakimiś wybitnymi muzykami, nie jesteśmy po szkołach muzycznych, opieramy się gównie na słuchu i naszych odczuciach. Zresztą to nie przyszło znikąd i nagle. Pierwsza płyta hip-hopowa dotarła do mnie gdy miałem 14 lat, czyli 10 lat temu i były to kapele, o których ludzie słuchający teraz tej muzyki nie mają pojęcie. Wiedzą, kto to jest Method Man, a o starszych kapelach nie mają bladego pojęcia.

Słuchałem rapu już dosyć długo, z trzymałem się Łysym, bo graliśmy w jednej kapeli, Igora znałem, bo mieszkaliśmy na jednym osiedlu. On już wcześniej miał jakiś projekt hip-hopowy i też hardcore'owy i stwierdziliśmy, że mamy wspólnie coś do powiedzenia. Nie było więc tak, że zebraliśmy się na ławce "Siemanko chłopaki i tak dalej". Wtedy jeszcze nie było to modne i całość była jednym wielkim znakiem zapytania. Ale pozytywne odzewy ze strony ludzi powodowały, że zrobiliśmy drugi kawałek, trzeci kawałek itd. Poświęciliśmy się, żeby właśnie to w życiu robić.

Cały czas wpadamy jednak do znajomków na próby, słuchamy hardcore'u i nie wykluczone, że powstanie z tego kiedyś jakiś projekt, w którym pojawią się ostrzejsze gitary. Chociaż cenimy sobie melodię, a w pewnym momencie, jak była już taka szarpanina drutów, to już mnie nieco uszy zaczynały boleć i stawało się to uciążliwe.

Pod koniec grania w zespole byłem pod silnym wrażeniem stylu East Coast. Bardzo ceniłem undergroundowe kapelki i byłem pod tak silnym wpływem hip-hopu, że moje zainteresowanie hardcorem powoli zaczęło wygasać, ale zawsze we mnie będzie. Dalej bardzo lubię tę muzykę, mamy sporo kumpli, którzy grają tę muzę. W tej chwili nagrywamy kawałek na hardcore'ową płytę naszych znajomych, nie wstydzimy się tego. To jest w naszych sercach i zawsze będzie. Nikt jednak nie wie, czy kiedyś nie zrobimy projektu hardcore'owego.


Dziękuję za rozmowę

import rozrywka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas