"Scena jest pełna błaznów"
"Terrorfront", debiutancka płyta pochodzącej z Częstochowy, blackmetalowej formacji Infernal War, huknęła w krajową scenę niczym bomba w sam środek pola bitwy, eksplodująca supernowa o zabójczej fali uderzeniowej, piekielny wulkan plujący śmiertelnymi fontannami żaru. Nie często zdarza się, aby już pierwszy album generował tak entuzjastyczne reakcje, zarówno prasy, jak i fanów. Muzycy Infernal War doskonale wiedzą, jak należy grać w tym szaleńczo szybkim stylu, którego technika i wyjątkowej jakości solówki ocierają się o wykonawczą precyzję death metalu. Warcrimer, wokalista zespołu znalazł kilka chwil, aby odpowiedzieć na pytania Bartosza Donarskiego.
Szczerze przyznam, że od ukazania się ostatniej płyty Thunderbolt, nie słyszałem w naszym kraju tak dobrego, czysto blackmetalowego materiału, jak "Terrorfront". Szalenie agresywna i wulgarna muzyka, wykonana i wyprodukowana na, w końcu nie tak powszechnym w tej dziedzinie, wysokim poziomie. Podejrzewam, że działania związane z przygotowaniem waszego debiutanckiego albumu były procesem bardzo pracochłonnym. Longplay ten powstał już jednak dość dawno temu.
Cóż, miło słyszeć, że nasza praca włożona w skomponowanie i nagranie "Terrorfront" nie poszła na marne. My również uważamy, że nasz debiutancki album to potężny materiał i jesteśmy z niego naprawdę dumni. Oczywiście patrząc z perspektywy czasu widzimy, że dziś kilka rzeczy moglibyśmy zrobić lepiej, ale to chyba całkiem normalne. To prawda, że "Terrorfront" ukazał się z dość dużym opóźnieniem, ale złożyło się na to wiele czynników, o których dziś nie ma już chyba sensu dyskutować. Tak czy inaczej, nam samym "Terrorfront" urywa łby i to jest najważniejsze.
Prócz muzyki, kolosalne wrażenie robi też brzmienie tej płyty. Co ciekawe "Terrorfront" zarejestrowaliście w raczej mało znanym studiu "Radioaktywni". Czy wybór tego właśnie miejsca podyktowany był wyłącznie względami praktycznymi?
Uważam, że brzmienie mogłoby być nieco lepsze i potężniejsze, ale i tak jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. W Polsce nie ma zbyt wielu dobrych studiów dla takiego zespołu jak Infernal War. Poza tym ograniczał nas budżet więc wybór "Radioaktywnych" był podyktowany zarówno względami praktycznymi (mieści się w Częstochowie), jak i finansowymi. Studio to posiada bardzo dobry sprzęt i myślę, że jego wybór był, jak najbardziej trafny. My sami jesteśmy usatysfakcjonowani.
Częstochowa, z której pochodzicie nie wydaje się być najlepszym miejsce dla tak radykalnego zespołu, jak Infernal War. Trudno to racjonalnie wytłumaczyć, ale w kraju panuje przekonanie, że u was wszyscy chodzą na klęczkach. Inna sprawa, że zło kiełkujące w takich miejscach, staje się prowokacją samą w sobie.
Zgadza się, zespół powstał w Częstochowie, tutaj też do dziś odbywają się próby, jednak obecnie dwóch założycieli jest z Częstochowy, a reszta składu nie. Ogólnie wszyscy mieszkamy na Śląsku. Faktem jest, iż tego chrześcijańskiego robactwa pełza w tym mieście sporo, ale z racji tego, że jesteśmy dość aspołecznymi osobami nie mamy z tymi larwami większych problemów, choć samo ich istnienie jest dość inspirujące i niekoniecznie jest to związane z tworzeniem muzyki.
Czy w Częstochowie organizowane są w ogóle jakieś metalowe koncerty?
Tak i raczej nie są tu niczym nadzwyczajnym. Swego czasu Stormblast [perkusista - przyp. red.] sam zorganizował koncert Infernal War w Częstochowie, czyli aż tak źle nie jest.
Zaczęliście grać w roku 1997. Zanim światło dzienne ujrzał wasz pełny debiut, zdążyliście już nagrać kilka innych materiałów. Który z nich uważasz za najbardziej udany?
Chyba nikogo nie zaskoczę jeśli powiem, że za zdecydowanie najlepsze wydawnictwo uważamy "Terrorfront". Jest to najszybszy, najbardziej brutalny i zdecydowanie najbardziej agresywny materiał w historii Infernal War. "Terrorfront" to czysta nienawiść.
Jak często deklarujecie, Infernal War nie ma nic wspólnego ze sceną NS. Ciekawi mnie jednak, skąd właściwie wzięły się takie przypuszczenia? Nadinterpretacja, brak wiedzy, a może zwykła głupota?
Głownie brak wiedzy i nadinterpretacja. My sami nie mamy już jednak zamiaru niczego deklarować czy dementować. Infernal War jest zespołem blackmetalowym i każdy powinien wiedzieć z czym to się wiąże. Nasze poglądy polityczne to nasza sprawa i jak się to komuś nie podoba to niech sp*******. Infernal War nie istnieje po to, by krzewić tolerancję i polityczną poprawność. Hail Satan!
Jako grupa stricte blackmetalowa jesteście wręcz podręcznikowo zdyscyplinowani, tak pod względem muzycznej formuły, jak i ideologii. Czy twoim zdaniem oba te elementy są bezwzględnie konieczne do określania własnej twórczość w ten właśnie sposób?
Najważniejszym kryterium do określenia zespołu i własnej twórczości jako black metal jest ideologia. Sama muzyka i jej poziom jest oczywiście bardzo ważny, ale black metal to przede wszystkim ideologia. Nie wiem czy Infernal War jest podręcznikowym przykładem zespołu blackmetalowego i szczerze mówiąc, niespecjalnie mnie to interesuje.
Czy scena metalowa, jako swoisty twór, ma dla was jakieś znaczenie? Pytam, bo w przypadku wielu naprawdę ekstremalnych blackmetalowych radykałów obserwuje się często niezrozumiałą niechęć do jedności. To dziwne, gdyż praktycznie jedynie w tym środowisku są w stanie egzystować. Postawa frustrata odgrywa tu chyba znaczącą rolę.
Scena metalowa jest pełna błaznów i mitomanów, dlatego nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy czuć się z nią jakoś szczególnie związani. Oczywistym jest fakt, że Infernal War jest częścią ogólnie pojętej sceny metalowej, jak chyba każdy zespół, którego muzykę można sklasyfikować jako metal, nic więcej.
Nie zrozum mnie źle, to nie jest żaden wymuszony elitaryzm, tylko realna ocena otaczającej nas rzeczywistości. Ja sam jestem maniakiem metalu i słucham całej masy przeróżnych zespołów. Jest wiele świetnych zespołów, ale istnieje też cała masa gó***, nie prezentującego sobą kompletnie nic.
Dlatego właśnie, delikatnie mówiąc, nie jestem zwolennikiem jedności i miłości scenowej. Są osoby i zespoły zasługujące na wsparcie i szacunek i takie, które zasługują na kulę w łeb. Proste.
Czy ekstremalne odłamy muzyki, w tym black metal, należałoby w twojej opinii określać mianem szeroko wyśmiewanej sztuki? Koniec końców, jest to pewien wyraz ludzkiej kreacji i myśl, i nie bardzo rozumiem, dlaczego niektórzy definiują tę twórczą ekspresję jedynie w ramach chałupniczo-rzemieślniczej formy bez większego rezonu.
Nie zastanawiałem się nad tym i szczerze mówiąc niezbyt mnie to interesuje. Określenie "sztuka" jest zdecydowanie nadużywane na scenie metalowej i dlatego nie mamy zamiaru używać go w odniesieniu do twórczości Infernal War.
Zgodzę się jednak, że umiejętność tworzenia ekstremalnych i intensywnych dźwięków na bardzo wysokim poziomie może być dla niektórych wystarczającym powodem do nazwania twórczości danego zespołu sztuką.
"Terrorfront" wydała wam pilska Agonia Records. Z tego, co wiem, kontrakt opiewa tylko na jeden album. To rozsądek czy brak większego zaufania do wydawców w ogóle?
Po prostu rozsądek. Uznaliśmy takie rozwiązanie za najlepsze dla nas i jak na razie jesteśmy zadowoleni ze współpracy z Filipem. Obecnie nie jesteśmy związani kontraktem z żadną wytwórnią.
Nowy materiał warto by zaprezentować na arenie międzynarodowej. Czy jakiekolwiek kroki w tym kierunku będą podejmowane?
W kontrakcie mamy przewidzianą europejską trasę promującą "Terrorfront", ale na razie nie możemy powiedzieć nic konkretnego, gdyż nie mamy zamiaru grać z kimkolwiek i gdziekolwiek.
Jak ze stabilnością składu?
Obecny skład jest stabilny od kilku lat i nic nie zapowiada, żeby cokolwiek w tej materii miało się zmienić. To zdecydowanie najsilniejszy skład w historii Infernal War.
Część z was udziela się również w innych zespołach. Zechciałbyś przybliżyć wasze powiązania z zaprzyjaźnionymi grupami?
Praktycznie każdy z nas udziela się w innych zespołach, ale to Infernal War jest naszym absolutnym priorytetem. Muzycy Infernal War udzielają się w takich zespołach jak Iperyt, Arkona, Thunderbolt czy Darzamat.
Kiedy można się spodziewać drugiej pełnowymiarowej odsłony Infernal War? A może macie w planach inne wydawnictwa?
Nowy materiał jest praktycznie gotowy i już teraz mogę powiedzieć, że będzie on jeszcze bardziej nienawistny niż "Terrorfront".
Dziękuję za rozmowę.