"Piosenki poczynające dzieci"
Janet Jackson to jedna z największych gwiazd współczesnej muzyki rozrywkowej. Jest co prawda siostrą Michaela Jacksona, ale udało się jej zrobić wielką karierę bez jego pomocy. Po sukcesie wydanego w 1997 roku albumu „The Velvet Rope”, który znalazł na świecie kilka milionów nabywców, wokalistka milczała przez cztery lata. Powróciła jednak wiosną 2001 roku płytą „All For You”, nagraną przy współpracy starych współpracowników, Jimmy’ego Jama i Terry’ego Lewisa, odpowiedzialnych za największe sukcesy Jackson. Album wzbudził w świecie rozliczne kontrowersje ze względu na mocno erotyczną zawartość tekstową, a w Singapurze znalazł się nawet na indeksie. Piotr Metz z radia RMF FM spotkał się z Janet Jackson, by porozmawiać z nią o nagrywaniu ostatniej płyty, wpływach słynnych wokalistek i kompozytorek Joni Mitchel i Carly Simon, zbliżającej się trasie koncertowej i planach filmowych.
Wszystkie radiostacje wysyłające playlisty do magazynu „Billboard” czy pisma „Radio and Record”, zgodnie zaczęły grać twoją pierwszą piosenkę z nowego albumu - „All For You”...
Tak... Tak, kiedy powiedzieli mi, że tworzę historię, wiesz, ja z początku... Po prostu powiedzieli: „Wszyscy uwzględnili twoją płytę. Wszystkie spośród 333 stacji radiowych w USA wybrały twoją płytę spośród innych. To wspaniale! Wiesz, coś takiego po raz pierwszy zdarzyło się w historii muzyki”. A ja powiedziałam: „Nie, to niemożliwe”. Po prostu wiedziałam, że to już zdarzyło się wcześniej, ale byłam naprawdę podekscytowana, że to przytrafiło się właśnie mnie i kiedy mi to oznajmili, nie mogłam w to uwierzyć. Tak, byłam naprawdę podniecona.
Jak się czujesz wiedząc, że twoja płyta odpowiada wszystkim, że doskonale nadaje się do grania w każdej stacji?
Wiesz, myślę, że dobrze mi z tym. Kiedy ją pisałam, nie myślałam o tym, że chcę napisać coś, z czym zwrócę się do wszystkich. Po prostu pisałam to, co czułam w tym momencie, bo nigdy się nie wie, kiedy rzeczy takie jak te się wydarzą. One po prostu się dzieją i ty nie możesz sprawić, żeby się zdarzyły, to po prostu ... Bóg, tak mi się wydaje...
Czy sam proces nagrywania albumu „All For You” zmienił się w porównaniu z pracą nad poprzednią płytą „Velvet Rope”?
Produkcja „Velvet Rope” była trudnym doświadczeniem, czymś zupełnie przeciwnym do ostatniego...To był bardzo trudny okres mojego życia, przechodziłam wtedy depresję... To był naprawdę ciężki czas w moim życiu. A ostatnie nagrania to zupełnie coś przeciwnego – doskonale się bawiłam podczas tworzenia tego albumu.
Czy przed wejściem do studia niektóre piosenki miałaś już przygotowane?
Hm... Melodie, pomysły. Jimmy i ja w pewnym sensie zebraliśmy się i tworzyliśmy to wszystko. On miał parę utworów, ja dodałam parę melodii i pomysłów, pewne rzeczy, które chciałam zrobić, nawet jeśli chodzi o tekst...
Na twoich albumach można dostrzec pewne zadziwiające wpływy - na „Velvet Rope” było to „Big Yellow Taxi” Joni Mitchell...
Tak.
...a na obecnym „You’re So Vain” Carly Simon...
Tak.
To artyści, których rzeczywiście dużo słuchasz?
Kiedy byłam dzieckiem, mój brat Randy przedstawił mnie Joni Mitchell, ponieważ on kocha muzykę folk i naprawdę był nią zainteresowany. A ja nadal jej słucham - de facto jedną z moich ulubionych piosenek, które napisała, jest „Beat The Black Wings”, umieszczona na jej albumie „Misses”. Co do Carly Simon – pamiętam, że słuchałam jej, kiedy byłam dzieckiem. Nikt nie zapoznał mnie z jej twórczością, jedynie pamiętam siebie jako dziecko słuchającą jej muzyki. Pamiętam utwór „You’re So Vain”... Ale żaden nasz duet nie był w planach, ja po prostu samplowałam „You’re So Vain”. Naturalnie musisz wtedy uzyskać zgodę autora, aprobatę artysty... Kiedy ona to usłyszała, była zachwycona, bardzo jej się spodobało to, co zrobiliśmy. Powiedziała: „Chciałabym to jeszcze przesłuchać, jeśli nie macie nic przeciwko temu”. Powiedzieliśmy więc: „Oczywiście, jeśli chcesz, to wspaniale”. „A jeśli dodałabym parę linijek, czy myślicie, wiecie... Nie musicie tego wykorzystywać, ale może moglibyście gdzieś umieścić je w piosence”. Odrzekłam: „Z radością bym to zrobiła”... Carly napisała całą piosenkę, która jest jak słowo mówione - kompletnie odwrócona, do góry nogami... A ja po prostu zabrałam się za ten utwór i zmiksowałam go w bardziej abstrakcyjnym kierunku. Ta piosenka bardzo mi się podoba.
Twoje albumy przypominają kompletne opowieści - z wstępami, z przejściami pomiędzy utworami, są de facto – by tak rzec - albumami z koncepcją.
Zgadza się.
Czy kiedy piszesz piosenki, masz w głowie pomysł na cały album?
Moje albumy w przeszłości były płytami koncepcyjnymi, a ten jest zdecydowanie o miłości i w przeciwieństwie do pozostałych, nie jest albumem koncepcją. Jest po prostu o miłości i o moim życiu w tym momencie. W przeszłości poświęciłam się śpiewaniu, myśląc „to chcę robić”. „Rhythm Nation” poświęciłam mnóstwo czasu i dzieliłam się pomysłami z Jimmym i Terrym, podobnie było z albumem „Janet”. A jeśli chodzi o obecny, było to po prostu pisanie... Tak samo z „Velvet Rope”, ponieważ zawierał to, o czym chciałam pisać w tym momencie mojego życia, to, o czym chciałam mówić, co czułam, zamierzałam - ponieważ są też inni ludzie, którzy przechodzili to, co ja lub teraz przechodzą lub będą doświadczać dokładnie tego czegoś w sobie właściwy sposób. Był to więc album w bardzo dużym stopniu koncepcyjny, ale ten obecny taki nie jest.
Wiele piosenek na nowym albumie jest bardzo zmysłowych...
„China Love”...
...a zarazem trochę zrelaksowanych - nie są zbyt szybkie, jeśli chodzi o tempo...
No cóż... „Would You Mind” to taka zmysłowa piosenka, także „China Love”... Nazywam je piosenkami związanymi z poczęciem dziecka, ponieważ ludzie zawsze mówią mi, że... Wiele osób podchodzi do mnie i mówi: „Wiesz, nasze dziecko zostało poczęte w czasie, kiedy słuchaliśmy twojej muzyki”. Dlatego nazywam je „piosenkami poczynającymi dzieci”.
Moją ulubioną piosenką „do łóżka” jest „70's Love Groove” z 1994 roku.
Ja też ją lubię.
Nie wiem, dlaczego nie ukazała się jako singel...
Dziękuję.
Uwielbiam te winylowe trzaski i twój zmysłowy głos - to naprawdę wspaniałe.
Nagrywanie tego utworu to była jedna wielka zabawa. Pamiętam, że wracałam wtedy z wakacji na wyspach z grupą przyjaciół i wszyscy przyjechaliśmy, by ją nagrać. Byliśmy tak wyczerpani ze względu na zmianę czasu, że Jimmy powtarzał: „Nie sądzę, byście byli w nastroju do pracy”. Po czym dodał „zaraz wracam” i wrócił z butelką wina. Ja powiedziałam „OK, napiję się lampki wina”, ale następną rzeczą, jakiej byłam pewna, było to, że wypiję całą butelkę i zaśpiewam piosenkę z głową opartą o mikrofon. Właśnie tak było - z trudem pomagali mi się utrzymać. Mówiłam „Jimmy, nie mogę tego kontynuować” - nie mogłam wiedzieć, że wypiję całą butelkę... Śmialiśmy się i to było najfajniejsze w czasie nagrywania tej piosenki.
A jaka jest twoja ulubiona piosenka na nowym albumie?
Boże, nie wiem, jeśli miałabym wybrać tylko jedną... Lubię „Come On Get Up”, lubię „When We Oooo”, „Would You Mind”, uwielbiam „China Love”, a także „Trust A Try”, uwielbiam „Son Of A Gun”... Trudno mi wybrać tylko jedną. Uwielbiam „All For You”...
A czy było trudno zdecydować, że ta ostatnia będzie pierwszym singlem?
Nie, nie dla mnie. Nie mogłabym nie wskazać jej jako singla, ponieważ ona reprezentowała całą zawartość albumu i to jest to, czego chciałam, ponieważ na płycie znalazły się piosenki dość „nerwowe” i nie chciałam, żeby akurat one były pierwszym singlem, ponieważ tak naprawdę nie są reprezentatywne dla całego albumu. Album jest o miłości i w większości jest „do przodu” – dlatego to była najlepsza piosenka na początek...
Nie brakuje ci trochę tournee, koncertów na żywo?
Czy mi ich nie brakuje? Uwielbiam to.
Wiem, że przygotowujesz się do kolejnego tournee...
Tournee zaczyna się latem w Stanach Zjednoczonych. Potem jedziemy do Europy – wystąpimy tam we wrześniu, październiku, listopadzie, mniej więcej w tym czasie.
Czego oczekujesz po tym tournee?
To ma być zupełnie inna trasa niż ta ostatnia - będzie raczej zabawą, przynajmniej dla nas. Bardzo lubię rzeczy teatralne, więc... Nie chcę powiedzieć zbyt wiele, ale będzie to zupełnie inny show, inna scenografia, w sumie dobra zabawa. Jak dotąd to dobra zabawa przy przygotowywaniu wszystkiego. Już gotowe są poszczególne scenografie, jak też koncepcja całości. Mieliśmy wiele radości podczas przygotowań. Odkąd pojechałam do Europy, pracuję nad listą piosenek, które zamierzam śpiewać i nad kolejnością, w jakiej się pojawią. Uwielbiam pracę nad kostiumami, zmianami, to wszystko jest dobrą zabawą.
Wydajesz się bardzo zaangażowana na wszystkich polach twojej działalności - można powiedzieć, że jesteś producentem piosenek, piszesz je, przygotowujesz tournee, sprawdzasz czy wszystko jest OK....
Uważam, że jest to ważne dla mnie jako artystki, ponieważ moje nazwisko widnieje na albumie, to mnie słuchacie i chcę być reprezentowana, postrzegana... Chcę, żeby ludzie znali mnie taką, jaką naprawdę jestem, nie chcę, żeby cokolwiek źle interpretowali. Myślę, że najlepszą rzeczą w tym przypadku jest być zaangażowanym - w przeciwieństwie do sytuacji, kiedy ktoś robi coś za ciebie.
A co z aktorstwem? Grasz w filmach – czy myślałaś o produkcji filmowej?
Bardzo chciałabym kiedyś zająć się produkcją filmów. To rzecz, którą zawsze chciałam robić.
Czy masz coś konkretnego na myśli?
Nie, nie mam, ale chciałabym kontynuować granie w filmach. Natomiast jeśli nie będę miała na to szansy w obecnym życiu, zrobię to w przyszłym. Jest to coś, co zdecydowanie chcę robić – produkować filmy.
A co wolisz - pisanie piosenek, wykonywanie ich na żywo, czy też może produkcję filmów?
Wiesz, kocham moją muzykę, ona zawsze była w moim sercu, a aktorstwo zawsze było moją pasją i nie mogłabym zamienić jednego na drugie. Kiedy nagrywam i kiedy jestem na scenie, czytam scenariusze, a kiedy czytam scenariusze, myślę o nagrywaniu. To działa w obie strony - nie mogłabym poświęcić jednego dla drugiego.
Czy powracasz do poprzednich albumów, takich jak „Control” czy „Rhythm Nation”? Czy przygotowując się do światowego tournee musisz to jeszcze raz przemyśleć? Jak się czujesz słuchając ich lub śpiewając je?
To dobra zabawa i czuję się szczęśliwa, że mogę śpiewać stare piosenki, które są ludziom znane i na tyle popularne, że ludzie się do nich odnoszą, kiedy piosenki powodują uśmiech na ich twarzach... Oczywiście, podczas koncertu wiem, jaka jest kolejna piosenka i kiedy ona się zaczyna, a publiczność reaguje, uwielbiam patrzeć wtedy na ich twarze. Znam to uczucie, bo widzę tam także samą siebie - będąc na koncercie kogoś innego, jak na przykład na koncercie Prince’a, kiedy zaczyna piosenkę „1999”, czuję się tak podniecona, ponieważ przypomina mi to czasy szkolne. Dlatego wiem, że to musi być uczucie, które od razu udziela się widowni. Musi tak być, a to sprawia, że i mnie się ono udziela - kiedy wiem, że powoduję, iż ludzie się uśmiechają...
Twoje piosenki są bardzo osobiste, związane z konkretnymi momentami twojego życia. Czy kiedy śpiewasz je na scenie, myślisz o czym od początku była dana piosenka, czy też jest ona po prostu twoim dzieckiem?
No cóż, myślę o tym. To zależy od piosenki, jako że wielokrotnie aktorsko „odgrywaliśmy” niektóre z nich... Na przykład piosenka „What About” była bardzo teatralnym, dramatycznym przedstawieniem, które prezentowaliśmy na tournee promującym „Velvet Rope”. Nie można nic poradzić na to, że w pewien sposób myśli się o piosence. Zrobiliśmy scenkę, w której facet pił i bił swoją żonę, pokazaliśmy relację dziewczyna i jej chłopak. Bardzo trudno nie myśleć o tym i to jest inne od normalnego wykonywania piosenki, od każdej kolejnej piosenki, którą po prostu wykonujesz. Zatem są utwory, które wykonujesz i takie, które odgrywasz aktorsko. Myślisz, skąd naprawdę się wzięły i czujesz to każdego kolejnego wieczoru. I w czasie niektórych wieczorów czujesz to bardziej niż kiedy indziej.
Czy obecnie czujesz się szczęśliwa?
Tak.
W życiu prywatnym?
Tak, żyję na nowo. Moje życie zupełnie się zmieniło, nie jestem już zamężna. Robię coś, czego nigdy przedtem nie robiłam w życiu, to znaczy chodzę na randki. Nigdy przedtem tego nie doświadczyłam, robię to po raz pierwszy, cieszę się z siebie, z życia, czuję się bardzo dobrze.
Słychać to w twojej muzyce – jest bardzo optymistyczna, wspaniała.
Dziękuję.
Dziękuję również.