"Nie traktuję siebie śmiertelnie poważnie"

Lene Grawford Nystrřm sławę zyskała w latach 90. razem z zespołem Aqua, którego była wokalistką. Duńska grupa odniosła wielki sukces dzięki przebojowi "Barbie Girl", który wzbudził wiele kontrowersji ze względu na zawarte w nim aluzje seksualne. Po zawieszeniu działalności Aquy, Lene rozpoczęła solową karierę. Jesienią 2003 roku ukazała się jej debiutancka płyta, "Play With Me". W rozmowie z Adamem Czerwińskim (RMF FM) Lene opowiada m.in. o przyczynach zawieszenia działalności zespołu Aqua, swych pierwszych doświadczeniach kompozytorskich, nieporozumieniach wokół piosenki "Barbie Girl" i niechęci do "Idola".

article cover
INTERIA.PL

Co się stało z zespołem Aqua?

Aqua? No cóż, dwa lata temu doszliśmy do wniosku, że mamy już tego dość. Wiele razem podróżowaliśmy, wiele przeżyliśmy, odnieśliśmy ogromny sukces - trudno było to wszystko ogarnąć. Postanowiliśmy więc dać sobie trochę czasu na odpoczynek, na cieszenie się życiem, rodziną, przyjaciółmi, na zadbanie o siebie. Wszyscy zgodziliśmy się, że to dobry pomysł.

W międzyczasie napisałaś parę piosenek dla grupy Girls Aloud.

To zabawna historia, bo te piosenki miały trafić pierwotnie na mój album. Razem z Brianem Higginsem [kompozytor znany ze współpracy m.in. z zespołem Sugababes - red.] napisałam cztery utwory, z których dwa umieściłam na swojej płycie, a dwa pozostałe zostały sprzedane Girls Aloud. To fajnie, że one je chciały.

A tobie się one nie podobały?

Podobały mi się, ale musiałam wybrać, bo nie chciałam, aby wszystkie cztery trafiły na płytę. Mogłam wybierać spośród wielu bardzo dobrych piosenek. A one zrobiły to bardzo fajnie - zresztą to są bardzo fajne dziewczyny.

Twoje piosenki są ostrzejsze od tego, co śpiewałaś z zespołem Aqua. Czy dopiero teraz pokazujesz swą prawdziwą osobowość?

Myślę, że zawsze byłam sobą. Nienawidzę ludzi, którzy coś udają - to zawsze da się poznać. Po prostu trochę dojrzałam, jestem teraz w innym miejscu, niż pięć lat temu. Mam 29 lat, jestem bardziej zmysłowa...

Nie widać po tobie tych 29 lat.

O, bardzo ci dziękuję! To bardzo miły komplement. (śmiech) Dziś jestem trochę zmęczona, ale dziękuję. Wracając do tematu - chciałam zrobić coś innego. Przez ostatnie parę lat słuchałam sporo muzyki rockowej, typu Linkin Park czy Exhibit A, i stamtąd czerpałam energię, to mnie ruszało. Połączyłam więc styl Aquy - bo moja muzyka wciąż jest bardzo popowa - ze stylami urban, rock, grunge czy electro i powstał z tego taki konglomerat różnych gatunków muzycznych.

Pisałaś piosenki dla zespołu Aqua, a teraz dla samej siebie. Czy twoje zdolności kompozytorskie jakoś rozwinęły się przez ten czas?

Tak naprawdę, to nie pisałam piosenek dla Aquy. Zajmowali się tym Sřren [Rasted] i Claus [Norreen]. Oni są najlepszymi kompozytorami na świecie, więc nie potrzebowali pomocy. René [Dif] i ja tylko śpiewaliśmy i uczestniczyliśmy w promocji, byliśmy bardziej z przodu. Nie miałam wtedy ani czasu ani możliwości, aby spróbować swych sił w pisaniu piosenek. Zajęłam się tym dopiero w zeszłym roku. To było bardzo dobrze doświadczenie. Zresztą bardzo dużo nauczyłam się przez ostatni rok - poznałam wielu nowych ludzi, nabrałam wiary w swoje możliwości. To wspaniałe uczucie być w pełni odpowiedzialną za swoje życie. Mogę teraz mówić i robić, co chcę, nikt mi niczego nie narzuca.


Nauczyłaś się czegoś dzięki Sřrenowi?

Na pewno. On jest moim mężem od ponad dwóch lat. Pracowaliśmy wspólnie przez długie lata. Obecnie on ma swój własny projekt, ja też robię swoje, jednak w domu rozmawiamy o tym i nawzajem sobie pomagamy. On jest jednym z najbardziej inteligentnych ludzi w tym biznesie, jakich znam. Poza tym przeczytał wszystko co się dało na temat tej branży, więc zna się na tym. Jego opinie bardzo się dla mnie liczą.

Pomagał ci jakoś w pracy nad twoją płytą?

Tak, napisał ostatnią piosenkę, zatytułowaną "Scream". Bardzo chciał coś dla mnie zrobić, aż go ręce świerzbiły. Ponieważ była to ostatnia piosenka, wiedział w jakim zmierzam kierunku i tym łatwiej było mu się dopasować.

Czyli znał już cały materiał?

Tak, śledził moją pracę przez cały czas, był na bieżąco, więc łatwo było mu napisać coś w tym samym stylu.

A jakim projektem on się teraz zajmuje?

Też jest związany z wytwórnią Universal, ale nie pracuje jako artysta. Nie chce występować na scenie, woli zajmować się pisaniem. To jest projekt mówiony - nie mogę na razie zdradzić nazwy, boby mnie zabił. (śmiech)

Porozmawiajmy o tekstach z twojej solowej płyty. O czym najbardziej lubisz pisać?

Teksty na tej płycie są odzwierciedleniem mojej osobowości. Myślę, że udało mi się zachować poczucie humoru, jakie miałam, będąc członkinią Aquy. Lubię robić sobie jaja z samej siebie, nie traktuję siebie śmiertelnie poważnie. Nie lubię jednak pisać o niczym, muszę mieć jakiś temat, tak aby te teksty mogły cię jakoś poruszyć, coś dla ciebie znaczyć.

Wielu ludzi nie wsłuchuje się jednak w teksty, wpada im w ucho sam refren i na jego podstawie wyrabiają sobie fałszywą opinię na temat piosenki. Tak było chyba z "Barbie Girl"?

Tak, z tą piosenką był pewien problem. To trudna sytuacja, kiedy każdy ma własną opinię na temat danej piosenki. Nie da się wszystkim dogodzić, zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce to analizować na swój sposób. "Barbie Girl" to była być może najlepsza popowa piosenka w historii, ale została stworzona wyłącznie dla zabawy, a nie po to, aby usiąść i analizować, o czym ona jest. Nie powinno się jej traktować dosłownie. Zdecydowanie zbyt wielu ludzi myślało: "O Boże! Ta piosenka jest taka przesycona seksem!". Bez przesady!


Czy słuchasz jeszcze muzyki popowej, czy interesuje cię już wyłącznie rock?

O nie, słucham wszystkiego. W dzieciństwie grałam na skrzypcach, słuchałam The Eagles, Elvisa, wszystkiego tego, czego słuchał mój tata. Nie ograniczam sobie horyzontów. Na każdy rodzaj muzyki musi przyjść czas i odpowiedni nastrój. Kiedy chcesz się zrelaksować, włączasz sobie muzykę klasyczną lub idziesz do opery. Trzeba korzystać z wszystkiego, co oferuje nam kultura.

Jak ci się podobają programy telewizyjne typu "Idol" czy "Popstars"?

Nienawidzę ich. Szczerze ich nienawidzę. Uważam, że niszczą ten biznes i tych młodych ludzi, którzy biorą w nich udział. Stają się sławni przez jeden sezon, a potem muszą wracać do zwykłej pracy. Daje się im tego skosztować w bardzo młodym wieku, wszystko dzieje się bardzo szybko i może się im od tego popieprzyć w głowach. Szczególnie widoczne jest to w Anglii, bo tutejsza prasa jest bezlitosna, niszczy tych ludzi. Tak naprawdę dokonuje się na nich gwałtu wyłącznie po to, żeby na tym zarobić. Jest wystarczająco dużo dobrych zespołów i artystów, w których można by inwestować, zamiast robić coś takiego. No ale w dzisiejszych czasach wszystko podporządkowane jest kasie. Rozumiem to, co nie znaczy, że mi się to podoba.

Uważasz, że żadna z gwiazd wylansowanych w ten sposób nie ma szans na to, aby zostać samodzielnym artystą i utrzymać się dłużej na rynku?

Myślę, że mają takie szanse. Tyle że dziś nie wystarczy mieć dobry głos. Predyspozycje do zostania gwiazdą ma bardzo niewielu ludzi, nieczęsto można je zauważyć u uczestników "Idola". Zazwyczaj zwyciężają ci, którzy mają dobry głos lub dobrze wyglądają. A to nie wystarcza. Musisz mieć ten błysk w oku i całą resztę. Niekoniecznie musisz być wybitnym wokalistą, ale musisz mieć coś w sobie. Madonna nie jest najlepszą wokalistką, Jennifer Lopez nie jest najlepszą wokalistką, ja też nią nie jestem. Jest wiele przykładów takich ludzi, ale oni wszyscy mają coś, co pozwala im być gwiazdami.


Czy przy wyborze piosenek, które ostatecznie trafiły na twoją płytę, kierowałaś się tym, jak zabrzmią one na żywo?

Tak naprawdę, to nie zwracałam na to uwagi. Wybierałam po prostu najlepsze piosenki. Na żywo wszystko i tak brzmi nieco inaczej, te piosenki trzeba dostosować do wymogów scenicznych. Cały materiał z tego albumu dobrze sprawdza się na koncertach, bo jest na nim dużo gitar i żywego grania. Ale nie myślałam wtedy o tym, najważniejsze były dobre piosenki.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

import rozrywka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas