Reklama

"Nie mam złudzeń"

Kilka lat temu Piotr Luczyk usunął się w cień. Odszedł od założonego przez siebie zespołu Kat, żywej legendy polskiego metalu, nie koncertował, nie nagrywał, nie udzielał wywiadów. Wszystko zmieniło się we wrześniu ubiegłego roku, kiedy Luczyk zorganizował w Katowicach zlot fanów Metalliki (udokumentowany płytą "Metallica zlot - Live"). Impreza bardzo gorąco przyjęta przez fanów metalu zachęciła gitarzystę Kata do powrotu na scenę. Razem z muzykami formacji Dragon i Genesis Of Aggression powołał do życia grupę Adrenalina, której debiutanckiej płyty możemy spodziewać się już za kilka miesięcy. Jakby tego było mało, doprowadził do reaktywowania Kata w oryginalnym składzie... o czym przeczytacie w wywiadzie, przeprowadzonym przez Jarosława Szubrychta.

Czy pamiętasz, kiedy postanowiłeś nauczyć się grać na gitarze?

Zaczęło się od tego, że w wieku 10, a może 11 lat, przesłuchałem u mojego kuzyna jakiś koncert Led Zeppelin i parę utworów Deep Purple. Wtedy stwierdziłem, że będę grał taką muzykę. Potem poszedłem do ogniska muzycznego, które przerodziło się w prywatne lekcje gitary. W końcu, razem z kolegą z podstawówki Irkiem Lothem, założyłem zespół Kat. Mieliśmy te same zainteresowanie, te same kapele nam się podobały i postanowiliśmy grać coś w stylu Deep Purple czy Black Sabbath. Dużo walczyliśmy na przeglądach, chcieliśmy zaistnieć, pokazać się. W końcu na „Silesian Rock” w Bytomiu podszedł do nas Romek Kostrzewski, który zapragnął dołączyć do tak pięknego zespołu. (śmiech) Posłuchaliśmy go i zaczęliśmy walczyć razem.

Reklama

Czy pamiętasz moment przełomowy, po którym Kat przestał być zespołem kolegów z podstawówki, a zaczął być poważną i szanowaną firmą?

Takim przełomem w działalności zespołu był koncert w Jarocinie . Mieliśmy go wygrać, ale jak się dziwnie okazało, akurat w tym roku nagle nagrodę główną zamieniono na dziesięć wyróżnień. Tak czy inaczej, od tamtego momentu ostro poszliśmy do przodu. Nagraliśmy singla, a potem pierwszą płytę...

Co ciekawe, zadebiutowaliście na Zachodzie.

Tak, najpierw powstała anglojęzyczna wersja naszej debiutanckiej płyty, czyli "Metal And Hell", którą wydała belgijska firma Ambush. Nasza sytuacja była podobna do tej, jaką miał Vader dwa czy trzy lata temu. Muzyka, którą graliśmy, nie była popularna w Polsce, media jej nie rozumiały i nie chciały, w związku z tym wydaliśmy debiutancką płytę na Zachodzie. Dopiero później firma Pronit wypuściła jej reedycję na rynku polskim.

Obecnie wszystkie legalne płyty Kata, "Metallica-zlot", Adrenalina czy Alkatraz, można kupić w firmie Silverton.

A kiedy doszedłeś do wniosku, że w Kacie nie ma już miejsca dla ciebie, kiedy postanowiłeś odejść?

Tak naprawdę to nigdy nie chciałem odchodzić, to był mój wymarzony zespół. Ja go założyłem z Irkiem Lothem, ja wymyśliłem nazwę i logo, ja skomponowałem większość utworów. Zdaję sobie sprawę, że muzyka cały czas idzie do przodu, ale w pewnym momencie Jacka Regulskiego zaczęło fascynować granie takiego black metalu, który niewiele miał wspólnego z jakością techniczną i w zespole nie mogliśmy się dogadać. W ogóle mi to nie odpowiadało i jakieś dwa, trzy lata temu odszedłem, gdyż nie chciałem niszczyć nazwy zespołu i naszej wspólnej pracy. To, co chciałem grać, bardzo odbiegało od tego, co wówczas preferowali moi koledzy z zespołu, a ja już nie miałem siły i ochoty kłócić się z nimi o wszystko...

Zawiesiłeś gitarę na kołku?

Postanowiłem na jakiś czas odsunąć się od naszego muzycznego pseudobiznesu. Ciągle jednak słuchałem muzyki i czekałem na pojawienie się czegoś nowego. Szczerze mówiąc nie zauważyłem, by przez ten czas wydarzyło się coś szczególnie interesującego. Natomiast bardzo mnie cieszy fakt, że coraz więcej rodzimych zespołów wydaje płyty za granicą. To jest dowód na to, że Polacy jednak potrafią, szczególnie przedstawiciele metalu, tak grać, że z otwartymi rękami przyjmowane jest to na całym świecie. A że nie jest w ogóle przyjmowane w Polsce - to tylko świadczy o tym, jak chory jest ten rynek. Ja wiem, dlaczego tak jest, ale nie chcę o tym głośno mówić. To temat na inną rozmowę. Po co srać we własne gniazdo?

Oprócz grania metalu, masz za sobą również przygodę z innymi gatunkami muzycznymi, na przykład w formacji DDD. Mógłbyś powiedzieć, jak doszło do założenia tamtego zespołu?

Podczas pierwszej przerwy w działalności Kata, w 1990 roku, założyliśmy z rozmaitymi muzykami ze Śląska zespół DDD. Oprócz mnie grali tam Józek Skrzek i Jerzy Piotrowski z SBB, Andrzej Urny z Perfectu, kilku najlepszych polskich jazzmanów z Young Power, a śpiewał Romek Wojciechowski i Jorgos Skolias. To była dziwna i dość trudna kompilacja wszystkich odmian muzyki przez nas preferowanych, chociaż mieliśmy parę utworów o niezłym potencjale komercyjnym. Ja w DDD odgrywałem rolę metalowca, co oznaczało ostre solówy i cięższe brzmienie, a Andrzej Urny grał delikatniej. Po nagraniu płyty zagraliśmy na festiwalu w Sopocie i otrzymaliśmy jakieś nagrody. To był właściwie koniec zespołu DDD, bo okazało się, że nie pasujemy do warszawskiej muzycznej rodziny , obowiązującej w naszym kraju. Potem współpracowałem z jazzowym zespołem Young Power i Perfectem.

Co sprawiło, że postanowiłeś wrócić do metalu?

Bardzo chciałem, żeby mój zespół funkcjonował na normalnych warunkach. Zrozumiałem jednak, że w Polsce normalnych warunków nie będzie, że nigdy się to nie zmieni i cały ten biznes jest po prostu żałosny. Pokaż mi polską firmę płytową, która wypromowała naszych artystów za granicą, natomiast Vader promowany przez zachodnią wytwórnię jest gwiazdą światowego formatu. Dorosłem do tego, by grać muzykę wyłącznie dla siebie i dla ludzi, którzy chcą jej słuchać. Nie mam złudzeń, wiem, że żadnej kariery nie zrobię i że nie warto jej robić. Nie myśl, że jestem rozgoryczony - po prostu wiem, że pewnych rzeczy nie da się zmienić. Nie zależy mi na paru zdjęciach w gazecie, wystarczy mi to, że zagrałem fajny koncert z utworami, które mi się podobają i że wydałem z tego koncertu płytę, która spodoba się fanom tej muzyki. Cała reszta mnie już nie interesuje.

Wróciłeś na scenę organizując zlot fanów Metalliki, który odbył się w katowickim "Mega Clubie" we wrześniu ubiegłego roku. Dlaczego Metallica?

Graliśmy kiedyś z Metalliką i mam do tego zespołu sentyment, ale przede wszystkim zorganizowałem ten zlot dlatego, że Metallica ma po prostu kure**ie dobre utwory, które bardzo lubię grać.

Na potrzeby zlotu utworzyłeś supergrupę, w skład której - oprócz ciebie i Lotha - weszli muzycy związani z takimi formacjami, jak Dragon (Jarek Gronowski), Genesis Of Aggression (Adam Pluciński), Pik, czy nawet gang Olsena. Dlaczego właśnie oni?

To są muzycy, którzy również lubią Metallikę, a przy tym bardzo dobrze grają. Jarek Gronowski na przykład to człowiek, który z Dragonem wydał już bardzo wiele płyt, w swoim czasie grał z największymi i też zdążył pozbyć się złudzeń. Teraz pozostało nam granie tylko dla naszej własnej przyjemności. To była jedna wielka zabawa, ale zagrana w sposób jak najbardziej profesjonalny.

Jak się czułeś wykonując numery Metalliki? Miałeś tremę?

Przede wszystkim czułem wielką przyjemność, bo to był jeden z nielicznych koncertów w moim życiu, gdy dokładnie wiedziałem, co mam robić. Poza tym bez tremy nie ma dobrego grania. Trema mobilizuje. Jeżeli jesteś zbyt pewny siebie i swoich umiejętności, zawsze może się stać coś dziwnego. Należy szanować przeciwnika, którym jest publiczność.

Koncert przypadł do gustu nie tylko publiczności, co doskonale słychać na płycie, ale również wam samym. Do tego stopnia, że odbył się kolejny zlot fanów Metalliki, tym razem w Niemczech...

28 kwietnia odbył się drugi zlot, w Kassel, gdzie towarzyszyli nam dodatkowo muzycy zespołów Holy Moses i Lacrima Christi Pik. W Niemczech imprezy tego typu cieszą się bardzo dużą popularnością. Otrzymaliśmy już następne zaproszenia, co jest chyba ważne... Metallica ma na całym świecie znakomitych fanów i nikogo nie obchodziło, czy my jesteśmy z Polski, Szwecji, Brazylii czy Związku Radzieckiego. Przyjęcie mieliśmy entuzjastyczne, bardzo podobne do tego, jakie zgotowali nam fani metalu w Katowicach. W tej chwili jestem w trakcie rozmów na temat następnego zlotu poza granicami naszego kraju, ale myślę też o drugiej edycji w Polsce, pod koniec tego roku. Mało tego, przymierzam się również do zrobienia edycji "Metallica - zlot" bez prądu. Już przygotowujemy wersje unplugged utworów Metalliki, w podobnym składzie jak poprzednio, ale poszerzonym o różne przeszkadzajki i instrumenty perkusyjne. Będzie to zamknięty koncert, dla potrzeb telewizji, a dostać się na niego będą mogli tylko najbardziej zagorzali fani tej muzyki. Zamówienia na wejściówki przyjmujemy na stronie www.metallica-zlot.pl, oraz pod adresem: info@metallica-zlot.pl. Koncert odbędzie się w Katowicach, tuż po wakacjach.

Zlot fanów Metalliki zaowocował nie tylko płytą, ale również powołaniem do życia nowego zespołu.

Adrenalina to rzeczywiście zespół złożony z muzyków, którzy grali na zlocie. Cieszę się, że gram teraz z osobami, które wyrażają w muzyce dokładnie to, co czuję - energię, konkretne dźwięki bez zbędnego filozofowania i bardzo profesjonalne podejście do tego, co robimy. Nie dyskutujemy, tylko gramy. Skupiamy się na muzyce, nie na opowieściach o nich.

Czy fakt, że Adrenalina powstała w takich a nie innych okolicznościach oznacza, że będzie się można spodziewać po was muzyki zbliżonej do tego, co gra Metallica?

Nie do końca. Zanim zorganizowałem "Metallica - zlot", miałem ochotę nagrać płytę solową i skomponowałem już materiał. Po zlocie postanowiłem jednak, że nie będzie to mój solowy album, ale płyta Adrenaliny, a do moich kompozycji doszły pomysły pozostałych członków zespołu. Wychodzimy z założenia, że fajne jest mieszanie gatunków. Chciałbym w tej muzyce zawrzeć kilka wątków - energię i klimat niektórych utworów Kata, szczególnie tych z "Oddechu wymarłych światów" oraz wszystko co najlepsze z Metalliki. Szczególnie podoba mi się sposób śpiewania Hetfielda i sposób, w jaki łączy się warstwa instrumentalna utworów z jego głosem, jak wszystko się zazębia. Bardzo duże wrażenie zrobiła też na mnie płyta Methods Of Mayhem. Tommy Lee znakomicie gra tam na bębnach. To jest wciąż rock'n'roll, ale w nowoczesnym wydaniu! U siebie na płycie chcę wyzwolić z perkusji podobną energię.

Kiedy i gdzie zamierzacie nagrać debiutancki album Adrenaliny?

Jak powiedziałem, materiał jest już gotowy, teraz kończymy pracę nad tekstami i kończymy kompletować sprzęt. Jest to dla nas ważne, gdyż nie chcemy być polską kolejną kopią Korn, Limp Bizkit, Metalliki czy wszystkiego naraz. Gdzie będziemy nagrywać? Po przesłuchaniu płyty Alkatraz, która ciekawie brzmi, nabieram przekonania do studia Sławka Dziewulskiego, ale zaufanie mam do studia Mamut w Katowicach, w którym miksowałem płytę "Metallica - zlot". Nie wiem jeszcze, na które się zdecyduję.

Wspomniałeś o albumie Alkatraz. Jak ci się podoba to, co teraz robią twoi koledzy z Kata?

Dzisiaj po raz pierwszy przesłuchałem ten materiał w całości i przyznam, że podoba mi się. Brzmi to trochę jak połączenie solowej płyty Valdi Modera z wokalizami Romana Kostrzewskiego, w typie dwóch ostatnich płyt Kata. Słyszę chyba dużą rolę Sławka Dziewulskiego. W każdym razie "Błąd" to bardzo profesjonalnie zrealizowana, bardzo dobrze brzmiąca płyta. Jak na mój gust niektóre harmonie są zbyt psychodeliczne, sam preferuję bardziej pozytywne granie, ale cieszę się, że Roman wydał coś takiego.

Roman ma Alkatraz, ty pracujesz nad debiutanckim materiałem Adrenaliny, a jednak znajdziecie czas na to, by wskrzesić Kata. Możesz podać już jakieś szczegóły?

Kat będzie istniał. Jesteśmy takim zespołem, który robi sobie długie przerwy pomiędzy płytami. Myślę, że teraz, po tych wszystkich niesnaskach, wszyscy zrozumieliśmy o co chodzi. Obecnie przymierzamy się do ponownego nagrania płyty "Oddech wymarłych światów", gdyż kwestie techniczne nie pozwalają nam na wydanie i sprzedaż poprzedniej wersji. Nagramy więc "Oddech..." w nowocześniejszym aranżu, a zmiksujemy ją w Stanach. Natomiast kiedy ukaże się płyta Adrenaliny, zamierzamy nagrać nowy materiał Kata. Myślimy również o książce, która ukazałaby się z okazji 20. rocznicy debiutu płytowego Kat oraz płycie DVD, zawierającej wiele archiwalnych materiałów. Poza tym z zagranicy przyszła propozycja, by wydać wszystkie nasze płyty na analogach, w ekskluzywnych wersjach i myślę, że to bardzo fajna sprawa.

Dziękuję za wywiad.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: zlot fanów | muzycy | Katowice | koncert | kata | Metallica | zlot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy