"Głowa i serce"

Niemiecki Kreator to chyba jedyna europejska metalowa legenda lat 80., która nawet na chwilę nie zawiesiła broni. Mimo to, ostatnie kilka lat musi Kreator uznać za okres niezbyt udany – to czas licznych zmian składu, mało efektywnej pracy wytwórni i artystycznych eksperymentów, które nie spotkały się ze zrozumieniem fanów. Jak twierdzi lider zespołu Mille Petrozza w rozmowie z Jarosławem Szubrychtem, chude lata Kreator ma już za sobą i pracuje właśnie nad materiałem, który będzie powrotem do agresywnego, pełnego energii grania. Oby to była prawda.

article cover
INTERIA.PL

Dlaczego zdecydowaliście się wydać płytę „Past Life Taruma”, kolejną z serii „Największe przeboje Kreatora”?

Kiedy ludzie z Noise zadzwonili do mnie z propozycją wydania kolejnej składanki, byłem bardzo negatywnie nastawiony do tego pomysłu. Długo się opieraliśmy, bo nie wiedzieliśmy po co wydawać jeszcze jedną płytę typu „Best Of...”. Jednak teraz, kiedy „Past Life Trauma” już jest gotowa, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to pierwsza składanka najlepszych numerów Kreator z której jestem w pełni zadowolony i pod którą mogę się podpisać. W pełni zgadzam się z wyborem utworów, wśród których znalazły się również kompozycje trudne do zdobycia, bardzo jestem zadowolony z wkładki, w której znaleźć można szczegółowe informacje o kolejnych składach zespołu, wcześniej niepublikowane teksty i mnóstwo archiwalnych zdjęć. Włożyliśmy w to wydawnictwo wiele serca i to widać. Poza tym wielkim plusem tego wydawnictwa jest fakt, że wszystkie utwory zremasterowaliśmy i brzmią naprawdę dobrze. Jeżeli ktoś chce mieć płytę „Best Of Kreator”, to zdecydowanie odradzam „Scenario For Violence” i polecam „Past Life Trauma”. What’s the real difference between this one and “Scenario For Violence”?

Zawsze zastanawia mnie, według jakiego klucza zespoły dobierają utwory na tego typu wydawnictwa?

Po prostu zapytaliśmy fanów! Na oficjalnej stronie internetowej naszej wytwórni ogłosiliśmy ankietę, w której zapytaliśmy fanów, jakie numery najchętniej widzieliby na takiej płycie. Przy czym wybierać mogli jedynie z materiału, który ukazał się w barwach Noise. 90 procent utworów, które znalazły się na „Past Life Trauma” to wynik tego konkursu, a pozostałe 10 to materiał trudny do zdobycia.

Czy wybór fanów pokrywał się z twoimi osobistymi preferencjami?

W większości przypadków tak. Oczywiście, z chęcią widziałbym w tym zestawie kilka innych kompozycji, ale wtedy musielibyśmy wydać album dwupłytowy, a to niestety było niemożliwe...


Znam większość utworów zawartych na „Past Life Trauma”, tylko „Trauma” i „After The Attack” są dla mnie nowością. Skąd się wzięły?

„Trauma” to utwór, który skomponowaliśmy z myślą o płycie „Renewall”, ale nigdy nie wyszedł poza wersję demo. Z kolei „After The Attack” nagraliśmy specjalnie dla magazynu „Sound”. Później ten utwór ukazał się jako bonus na limitowanej, winylowej wersji płyty „Pleasure To Kill”.

Powiedz, co zainspirowało cię do napisania utworu „Europe After The Rain”?

Ten tekst opowiada o problemie rasizmu, który co jakiś czas na nowo wypływa w Europie. Napisałem go w 1991 roku na długo przed dniem, w którym Unia Europejska stała się rzeczywistością.

Jak oceniasz ostatnie 10 lat historii Niemiec? Czy zjednoczenie było dobrym posunięciem?

Hm... myślę, że było to jedyne możliwe posunięcie. Na pewno lepsze to niż życie w kraju podzielonym murem. Wszystko jest lepsze od muru. Oczywiście, jeszcze wiele czasu potrzeba by wszystko uporządkować. Nie mam na myśli gospodarki, bo to najłatwiej odbudować, najtrudniej przychodzi natomiast zmiana mentalności, szczególnie ludziom z wschodnich Niemiec. Różni nas edukacja i sposób patrzenia na świat. Myślę jednak, że najtrudniejszy okres mamy już za sobą i po dość bolesnym zderzeniu obu kultur ludzie zdążyli się już lepiej poznać. Ale jeszcze więcej czasu potrzebujemy, by wszystko wróciło do normy.

Wracając do Kreatora, chciałbym zapytać o reedycje płyt „Endless Pain”, „Pleasure To Kill” i „Terrible Certainty”. Czym różnią się od oryginałów?

Trzeba zacząć od tego, że pierwsze trzy płyty Kreator powstawały jeszcze w epoce winylu i z myślą o takim nośniku były nagrywane i miksowane. Pierwsze edycje kompaktowe tych albumów wciąż miały to samo brzmienie, które sprawdzało się w przypadku czarnej płyty, ale w zapisie cyfrowym brzmiało wyjątkowo ubogo. Tym razem postaraliśmy się o bardzo dobry mastering tych materiałów, co znacznie poprawiło brzmienie i podniosło głośność. Teraz naprawdę słychać, że ta muzyka ma kopa! Drugim powodem dla którego zdecydowaliśmy się wydać je ponownie był fakt, że w oryginale „Pleasure To Kill” i „Endless Pain” zostały wydane bez tekstów. Przez lata fani nie dawali mi spokoju, więc zdecydowałem się w końcu na ponowne wypuszczenie tych materiałów, tym razem umieszczając wszystkie teksty we wkładce. Na „Endless Pain” wielbicie Kreator znajdą poza tym rarytas w postaci naszego pierwszego demo. Jest to dokładnie ten sam materiał , który wysłaliśmy całe wieki temu do biura Noise i dzięki któremu podpisaliśmy kontrakt.


Jak podsumowałbyś 15-letnią karierę Kreator?

Upadki i wzloty. Cokolwiek byś nie robił, 15 lat to taki szmat czasu, że raz będzie ci szło lepiej, raz gorzej... Kiedy zakładaliśmy Kreator, a właściwie Tormentor, byliśmy bardzo młodzi, mieliśmy po 15 lat. To oznacza, że Kreatorowi poświęciłem już połowę mojego życia. Gdybym nie kochał tego, co robię, dawno darowałbym sobie to wszystko.

Nie myśleliście o tym, by uczcić tak piękną rocznicę koncertem na którym spotkaliby się wszyscy muzycy związani kiedykolwiek z Kreatorem?

Myśleliśmy, ale Ventor wrócił do zespołu na dobre po kilku latach nieobecności, a Frank właśnie wyprowadził się do Brazylii. Ma tam dziewczynę i gra w jakiejś kapeli sambę. (śmiech) W tej sytuacji organizowanie takiego koncertu nie miałoby sensu.

Za każdym razem kiedy występowaliście w Polsce wasz koncert był przerywany – to z powodu zamieszek na widowni, to znów przez niezrozumiałą decyzję organizatora. Mam jednak nadzieję, że nie wywiozłeś z Polski wyłącznie złych doświadczeń?

Ależ skąd! Macie tak wspaniałą publiczność, że Polska jest jednym z krajów w których najbardziej uwielbiam grać koncerty. Nie wiem tylko dlaczego zawsze mieliśmy pecha. Raz dano nam śmiesznie mało czasu, to znów za cholerę nie mogliśmy ustawić przyzwoitego brzmienia, albo sprzęt zepsuł się w czasie koncertu. To było jakieś przekleństwo! Wiedzieliśmy, że nasi polscy fani musieli płacić za bilety naprawdę spore sumy, ale zawsze spotykał ich zawód, zawsze coś się działo. Najgorzej było ostatnim razem, na festiwalu „Metal Hammera”. Pozwolono nam grać tylko pół godziny, a w połowie „Tormentora” organizator po prostu wyłączył prąd na scenie.

Kiedy możemy spodziewać się nowego materiału Kreator. Słyszałem, że szykujecie nie lada niespodziankę?

Chciałbym, żeby nowa płyta ukazała się przed wakacjami. Powstało już sporo materiału i wczesną wiosną zamierzamy wejść do studia. Mogę obiecać, że nowy album Kreator będzie znacznie bardziej ciężki i agresywny niż „Endorama”. Kiedy komponowałem utwory na „Endoramę”, przechodziłem przez wyjątkowo trudny i mroczny okres mojego życia. Rozstałem się z kobietą z którą żyłem przez sześć lat i musiałem sobie wszystko poukładać od nowa. Nie byłem zbyt szczęśliwą osobą i negatywna energia, która ze mnie wypływała wpłynęła na powstającą muzykę. Dlatego „Endorama” ma tak dołujący, wręcz samobójczy klimat. Kiedy pojechaliśmy na trasę promującą tamtą płytę, fani przychodzili do mnie po każdym koncertem mówiąc, że są zawiedzeni, że nie na taki Kreator czekają. Wtedy się obudziłem, bo zdanie fanów zawsze miało dla mnie ogromne znaczenie. Przecież wszystko, co osiągnęliśmy możliwe było wyłącznie dzięki nim. Zrozumiałem, że prawdziwy duch Kreatora leży w muzyce brutalnej i agresywnej, nie w melodyjnych i smutnych dźwiękach. Mogę zagwarantować wszystkim, że nowa płyta będzie bardzo ostra – coś pomiędzy „Pleasure To Kill”, „Coma Of Souls” i „Outcast”...


Myślałem, że dziwaczna „Endorama” to wpływ Tommy’ego Vetterli’ego. Jego styl grania na gitarze, wypracowany jeszcze w Coroner, niezbyt kojarzy się z ostrą jazdą w typie „Pleasure To Kill”, prawda?

Tommy rzeczywiście miał duży wpływ na zawartość „Endoramy”. Nie mogę jednak zwalić winy na niego, bo to ja byłem autorem 90 procent materiału. (śmiech)

Jak porównałbyś styl grania Tommy’ego i jego poprzednika Franka?

Tommy to urodzony technik, natomiast grą Franka rządziły emocje. Tommy często gra używając wyłącznie głowy, natomiast Frank grał tylko sercem. Moja praca polega na tym, by namówić Tommy’ego na granie sercem, podczas gdy Franka ciągle próbowałem przekonać, by ruszył głową. (śmiech)

Słyszałeś „All Hell Breaks Loose”, nową płytę Destruction? W latach 80. byli waszymi najgroźniejszymi rywalami.

O tak! To dla mnie jedna z największych inspiracji przy pisaniu materiału na nową płytę Kreator. (śmiech) Niech lepiej Destruction uważa, bo zamierzamy nagrać płytę 10 razy cięższą i 10 razy szybszą niż „All Hell Breaks Loose”! (śmiech) Lata 90. były dla nas bardzo trudne, bo wszystkie zespoły z którymi kiedyś walczyliśmy o palmę pierwszeństwa, takie jak Celtic Frost, Destruction i Sodom, zawiesiły działalność. Zostaliśmy sami, nie mieliśmy żadnego punktu odniesienia. Dlatego cieszę się, że znowu pojawiła się konkurencja, znowu zaczyna być ekscytująco. Cieszę się, kiedy Destruction wydaje dobrą płytę, bo to mobilizuje mnie, by nagrać jeszcze lepszą. To bardzo inspirujące!

W latach 80. często nazywano was europejską odpowiedzią na Slayer. Ile było w tym prawdy?

Dużo. Slayer rzeczywiście bardzo nas inspirował, szczególnie płyta „Hell Awaits”, ale nie mniejszy wpływ na nas miała muzyka Venom. Do dzisiaj tego słucham, podobnie jak płyt Judas Priest czy Celtic Frost. Mało słucham nowszych rzeczy, jedynie takich grup A Perfect Circle czy Six Feet Under.


A co myślisz o licznych zespołach, które brzmią jak kopia Kreator z czasów „Pleasure To Kill” czy „Endless Pain”?

To dla mnie wielki zaszczyt, że nasza muzyka zainspirowała kogoś do tego stopnia. Oczywiście, najbardziej podobają mi się te grupy, które nie ograniczają się do podrabiania naszego stylu, ale potrafią go rozwinąć, dodać coś od siebie.

Nowy album ukaże się nakładem SPV. Dlaczego zdecydowaliście się na zmianę wydawcy?

To prawda, kontrakt z SPV podpisałem w kwietniu tego roku. No cóż, nasza poprzednia firma, czyli GUN / Drakkar nie zajmowała się nami odpowiednio. O ile w Niemczech coś się działo, to w pozostałych krajach świata ludzie nawet nie wiedzieli, że nasze kolejne płyty w ogóle się ukazują. SPV mają lepszą dystrybucję i znacznie lepszą promocję, ale przede wszystkim ludzie tam pracujący wiedzą o co chodzi w muzyce Kreator i naprawdę w nas wierzą!

No i będziecie w tej samej wytwórni co Venom...

Otóż to! (śmiech)

Dziękuję za wywiad.

import rozrywka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas