Reklama

Wybuch paniki na koncercie doprowadził do tragedii. Jedna osoba nie żyje

Do tragicznych scen doszło podczas niedzielnego koncertu raperki GloRilli w Nowym Jorku. W tłumie wybuchła panika, a uciekający w panice ludzie zadeptali jedną 33-letnią kobietę. Do szpitala trafiło jeszcze dziewięć osób.

Do tragicznych scen doszło podczas niedzielnego koncertu raperki GloRilli w Nowym Jorku. W tłumie wybuchła panika, a uciekający w panice ludzie zadeptali jedną 33-letnią kobietę. Do szpitala trafiło jeszcze dziewięć osób.
Podczas koncertu w Rochester zginęła jedna osoba /Lauren Petracca/Associated Press /East News

Koncert raperki GloRilli odbył się w niedzielę 5 marca w Rochester w stanie Nowy Jork w klubie Main Street Armory. Według ustaleń policji podczas występu gwiazdy w tłumie pojawiła się nieprawdziwa plotka o strzałach podczas wydarzenia.

Spanikowany tłum zaczął przeć do wyjścia. Masowa ucieczka ludzi doprowadziła do śmierci jednej z fanek będących na koncercie. Ponadto dziewięć osób zostało rannych.

Szef policji David M. Smith stanowczo zdementował, że na koncercie przed wybuchem paniki doszło do groźnego zdarzenia. "Nie mamy żadnych dowodów na to, że podczas imprezy ktoś został postrzelony lub dźgnięty nożem" - przekazał Associated Press.

Reklama

Policja wszczyna śledztwo w sprawie paniki na koncercie

Jak ujawnił Smith, gdy policjanci zjawili się na miejscu, znaleźli trzy poważnie poturbowane kobiety. Jedna z nich zmarła w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń. Miała 33 lata.

Ponadto siedem osób zostało przetransportowanych do szpitala, jednak nie odniosły one obrażeń zagrażających życiu. "To, co zaczęło się od zabawy przy muzyce, skończyło się tragedią. Jedna osoba nie żyje, dwie walczą o życie" - komentował szef policji.

Chociaż funkcjonariusze nie mają dowodów na to, aby w trakcie koncertu padły strzały, badają jednak inne okoliczności, które mogły doprowadzić do tragedii - wśród możliwych przyczyn wymieniono m.in. zbyt dużą liczbę osób wpuszczoną do klubu lub użycie gazu pieprzowego, co mogło wywołać chaos.

Burmistrz miasta Malik Evans całą sprawę nazwał "tragedią o ogromnych rozmiarach" i zapowiedział dogłębne zbadanie sprawy. "Będziemy pociągać do odpowiedzialności ludzi, którzy do tego doprowadzili" - stwierdził.

Raperka GloRilla również zabrała głos po tragicznym koncercie. "Właśnie dowiedziałam się, co się stało. Modlę się za wszystkich" - skomentowała krótko.

Zobacz także: Beata Kozidrak w ogniu krytyki TVP. Afera po koncercie. Doszło do wulgarnego ataku na PiS

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy