Reklama

Wojna Mariana Lichtmana i Andrzeja Kosmali. "To będzie sensacja"

Od pogrzebu Krzysztofa Krawczyka trwa konflikt pomiędzy członkiem Trubadurów, Marianem Lichtmanem, a menedżerem artysty, Andrzejem Kosmalą.

Od pogrzebu Krzysztofa Krawczyka trwa konflikt pomiędzy członkiem Trubadurów, Marianem Lichtmanem, a menedżerem artysty, Andrzejem Kosmalą.
Marian Lichtman i Krzysztof Krawczyk w 2011 r. /Piotr Kamionka /Reporter

Muzyk Trubadurów (sprawdź!) udzielił kilku wywiadów, w których krytykował Andrzeja Kosmalę.

"Całe życie bał się zespołu Trubadurzy, że Krzysztof coś może z nami zrobić" - mówił w rozmowie z Pudelkiem.  "Powiem szczerze. Gdyby nie było Trubadurów, to nie byłoby Krzysztofa Krawczyka. Wtedy nie było pana Andrzeja Kosmali" - kontynuował.

Teraz na jego profilu pojawił się kolejny wpis, oskarżający Kosmalę o zastraszanie. 

"Kochani Fejsbukowicze, wiem, że jesteście już zmęczeni wojną, którą wywołał Kosmala, ale nie mogę się powstrzymać, przed pokazaniem Wam tego, co ten agent i towarzysz wysłał mi o 1.30 w nocy" - zaczął.

"To znane metody sprzed lat, kiedy Polska była w niewoli komunistycznej . Czytajcie: 'A więc jesteś biologicznym ojcem Krzysia. To będzie sensacja. Naprawdę tego pragniesz?'. Krzysiek w grobie się przewraca" - można przeczytać dalej.

Reklama

Wcześniej na profilu Kosmali pojawiło się udostępnione nagranie Lichtmana i Krawczyka jr. "Jakże mi przykro tego słuchać. Marian czynisz krzywdę sobie, Krzysiowi i Trubadurom! Ogarnij się, skończ ze swoją zawiścią i nienawiścią" - skomentował Kosmala.

Niedługo później menedżer udostępnił wideo ze studia nagraniowego. "A gdzie jest ten 'geniusz' Lichtman, który dzisiaj podpisuje się dorobkiem Krawczyka?" - napisał.

Spór po śmierci Krzysztofa Krawczyka. Co jest powodem?

Konflikt pomiędzy Marianem Lichtmanem, a Andrzejem Kosmalą rozpoczął się w okolicy pogrzebu słynnego polskiego wokalisty (10 kwietnia).

Po śmierci gwiazdora muzyk miał m.in. pretensje o to, że nie został powiadomiony o śmierci przyjaciela. Problemem dla rodziny okazało się też to, o czym opowiada w mediach.  Do spięcia między stronami doszło na pogrzebie (Lichtman miał usłyszeć, aby "zjeżdżał").

"Od kilku miesięcy, z naciskiem na ostatnie dni, wydzwania po redakcjach z ofertą wywiadów. Na pogrzebie rozpychał się, by kamera i aparaty fotograficzne jego ujmowały. W ten sposób leczy swoje kompleksy" - stwierdził. "Nie lansujcie się poprzez deptanie grobu Wielkiego Artysty!" - pisał na Facebooku Kosmala.

Sam Lichtman w rozmowie z "Faktem" stwierdził, że nie widział niczego złego w swoim zachowaniu, ma moralne prawo wypowiada się o swoim przyjacielu, a na cmentarzu nie rozpychał się tylko pomagał dojść do trumny Krzysztofowi Krawczykowi jr.

"Pan Kosmala cały czas pałał nienawiścią do zespołu Trubadurzy. Zawsze zazdrościł nam rodzinnej atmosfery, bał się zbliżenia Krzysztofa z nami. Nie wiedziałem jednak, że ta antypatia przeniesie się na kościół czy na cmentarz. Trubadurzy mieli zaśpiewać na pogrzebie, co Andrzej Kosmala potwierdził, ale później się wykręcał i to nie doszło do skutku" - opowiadał.

W cały spór włączyła się Ewa Krawczyk, która zaapelowała do Lichtmana, aby ten dał spokój jej rodzinie. Zapewniała również, że ma uregulowane wszystkie sprawy z Krzysztofem Krawczykiem juniorem.

"Droga Ewo, bardzo się cieszę, że zabrałaś głos w sprawie rozliczenia się z Krzysztofem Juniorem Krawczykiem. Wierzę, że będzie to, rzetelne, sprawiedliwe, rodzinne rozliczenie" - odpowiadał krótko.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy