Trzecia rocznica śmierci George'a Michaela. "Na pewne pytania, nigdy nie znajdziemy odpowiedzi"
25 grudnia 2019 roku miną trzy lata od śmierci George'a Michaela. Wiele osób wciąż nie może pogodzić się z tragedią, która wydarzyła się pod koniec 2016 roku. Jedną z nich jest przyjaciel wokalisty, współtwórca Wham!, Andrew Ridgeley.
George Michael zmarł 25 grudnia 2016 roku w swej posiadłości, w miejscowości Goring. Miał 53 lata. Ciało wokalisty znalazł jego partner, fryzjer gwiazd i fotograf Fadi Fawaz.
7 marca 2017 roku (czyli ponad dwa miesiąca po śmierci wokalisty) ujawniono wyniki sekcji zwłok. Oficjalną przyczyną śmierci artysty były choroby serca i wątroby.
Pod koniec marca odbył się natomiast pogrzeb artysty. Gwiazdor został pochowany na cmentarzu Highgate w północnej części Londynu. To tam 20 lat temu spoczęła matka George'a Michaela - Lesley.
Mimo że w 2019 roku minęły już trzy lata od śmierci piosenkarza, dla niektórych wciąż niejasne są okoliczności śmierci gwiazdora. Swoje wątpliwości w "Daily Mirror" zgłaszał współtwórca Wham!, Andrew Ridgeley.
"Niejasne okoliczności śmierci George'a, tylko spotęgowały cierpienie. Bez prawdziwego zamknięcia, żałoba wydawała się okropnie brutalna. Choroba serca miała być przyczyną jego śmierci, ale wciąż mamy kilka pytań" - mówił.
Fani w żałobie po śmierci George'a Michaela
Ridgeley przyznał tabloidowi, że nie może uwierzyć, że Michael był chory. "Wydawał się być w dobrej formie, a co do jego ostatniej nocy, pojawiają się sprzeczne doniesienia. Wydaje się, że nigdy możemy się nie dowiedzieć, co tak naprawdę tam się stało..." - dodawał.
"Kiedy ktoś umiera sam w swoim domu (partnera Michaela nie było w tym czasie w posiadłości, spał w samochodzie - przyp. red.), to pewne pytania mogą już nigdy nie znaleźć swojej odpowiedzi. Czuję się z tym nieswojo" - dodał.
Przypomnijmy, że policja już na początku dochodzenia nie uznała śmierci Michaela za podejrzaną.