Taylor Hawkins nie miał już sił, by grać koncerty? Przyjaciele komentują
Pod koniec marca tego roku światem wstrząsnęła informacja o śmierci Taylora Hawkinsa z Foo Fighters. Na jaw wychodzą nowe informacje o tym, jak nastawiał się do pracy w ostatnich miesiąca życia. Według jego przyjaciół muzyk chciał grać mniej koncertów, bo ciało odmawiało mu posłuszeństwa.
Taylor Hawkins dołączył do Foo Fighters (posłuchaj!) krótko po ukończeniu płyty "The Colour and the Shape" z 1997 r. Występował z nimi aż do tegorocznej trasy koncertowej, a zaledwie 5 dni przed śmiercią wystąpił na festiwalu Lollapalooza Argentina (20 marca).
Ostatnie lata były bardzo intensywne - zespół koncertował, wydał nowy album, a pracował także nad kolejnym. 50-letni Hawkins miał skarżyć się kolegom na to, że fizyczne ograniczenia w grze zaczynają go przytłaczać.
W nowym numerze magazynu "Rolling Stone" poświęcono sporo miejsca ostatnim chwilom Taylora Hawkinsa. Dziennikarze spotkali się także z przyjaciółmi muzyka - perkusistami Chadem Smithem (Red Hot Chili Peppers - posłuchaj!) oraz Mattem Cameronem (Pearl Jam - posłuchaj!). Zdaniem obojga, Hawkins miał na parę miesięcy przed śmiercią rozmawiać osobiście z Dave'em Grohlem na temat obciążającej go coraz bardziej trasy koncertowej.
"Rozmawiał z Dave'em w cztery oczy i powiedział, że 'nie może już tego robić' - to były jego słowa" - opowiada Cameron. "Myślę, że doszli do porozumienia, ale wyglądało na to, że po tym harmonogram tras koncertowych stał się jeszcze bardziej szalony" - dodaje. "Rolling Stone" spytał przedstawiciela Foo Fighters, czy te informacje są prawdziwe, ale ten zaprzeczył - nigdy miało nie dojść do wspomnianej rozmowy Hawkinsa "ani z Dave'em ani Silva Artist Management".
Według zamieszczonych w magazynie informacji, w grudniu 2021 roku Taylor Hawkins miał stracić przytomnosć na pokładzie samolotu w Chicago, czemu też zaprzeczył management zespołu. "Powiedział tylko, że był wyczerpany i zasłabł, a oni musieli pompować mu kroplówki i inne rzeczy. Był odwodniony, tego typu rzeczy" - wyznał Chad Smith. Później Hawkins miał jasno powiedzieć Smithowi, że "nie może już tego robić w ten sposób", odnosząc się do fizycznych ograniczeń w podróżowaniu i intensywnym koncertowaniu.
"To było jak pierwsza kostka domina. Po tym wydarzeniu miał naprawdę ważną rozmowę z Dave'em i managementem. Powiedział: 'Nie mogę dalej grać według tego harmonogramu, więc musimy coś wymyślić'" - dodaje Chad Smith z Red Hot Chili Peppers.
Śmierć Taylora Hawkinsa to wielka strata dla świata muzyki
Największą inspiracją muzyczną Taylora Hawkinsa była grupa Queen (wśród swoich perkusyjnych idoli wymieniał Rogera Taylora z Queen i Stewarta Copelanda z The Police). Zagrał w utworze "Cyborg" na solowej płycie Briana Maya, gitarzysty Queen i zaśpiewał w chórkach w singlu "C-lebrity" nagranym pod szyldem Queen + Paul Rodgers.
Taylor Hawkins od końca lat 90. zmagał z się z uzależnieniem od narkotyków. W 2001 r. wpadł w śpiączkę po przedawkowaniu heroiny. Później wspominał, że to był moment, który naprawdę zmienił jego życie.
Z poślubioną w 2005 r. żoną Alison miał trójkę dzieci. Razem mieszkali w Hidden City w rejonie Los Angeles w Kalifornii.