Steven Wilson: Czerwony dywan na koncercie we Wrocławiu

Brytyjski wokalista i multiinstrumentalista Steven Wilson poprosił fanów zgromadzonych w Hali Stulecia we Wrocławiu, by nie nagrywali jego koncertu. Jak wypadł na kolejnym występie w naszym kraju?

Steven Wilson we Wrocławiu
Steven Wilson we WrocławiuJakub Janeckimateriały prasowe

Koncert Stevena Wilsona trwał ponad trzy godziny (z krótką przerwą). Muzyk na swoich występach zwraca uwagę na swoją twórczość, dlatego prosi o nienagrywanie telefonem utworów.

Nawiązaniem do współczesnej technologii były za to bogate wizualizacje przedstawiane zarówno w tle sceny, jak również na kurtynie przed nią - w początkowej fazie koncertu.

Steven Wilson, jak to ma w zwyczaju, wystąpił boso. Na scenę z backstage'u prowadził czerwony dywan. I to właściwie były wszystkie ekstrawagancje tego wieczoru, bo właśnie muzyka była na pierwszym planie.

Brytyjczyk rozpoczął koncert od prezentacji najpopularniejszych utworów z ostatniej płyty "To The Bone" z sierpnia 2017 r.: "Nowhere Now" oraz "Pariah". Podczas tego drugiego towarzyszyła mu z ekranu Ninet Tayeb.

Później usłyszeliśmy nagrania z albumu "Hand. Cannot. Erase": "Home Invasion" i "Regret #9", a część pierwszą zakończyły dość mroczne "People Who Eat Darkness" i "Ancestral".

Po 15-minutowej przerwie, na początek drugiej Wilson sięgnął po "Don't Hate Me" z repertuaru Porcupine Tree i płyty "Stupid Dream". Przed utworem "Permananting", Steven Wilson poprosił publiczność, by podeszła pod scenę, ponieważ - jak się wyraził - jest to najbardziej popowa piosenka w czasie tego koncertu. Tam już większość fanów pozostała do końca.

Najnowsze utwory Steven Wilson przeplatał nieco starszymi, nagranymi nie tylko z Porcupine Tree, ale także z zespołem Blackfield. Chwilami było naprawdę mrocznie, a filozoficzne myśli artysty jeszcze bardziej pogłębiały ten nastrój.

"Jeśli przestaniemy wierzyć w bajki związane z bogiem, jeśli przestaniemy zjadać istoty, z którymi współdzielimy ten świat - to będzie lepiej" - powiedział zdeklarowany wegetarianin, po czym zaśpiewał piosenkę o nienarodzonych.

Steven Wilson w Krakowie - 18 kwietnia 2016 r.

U boku Stevena Wilsona od niedawna występuje gitarzysta Dave KilminsterMichał Łepecki 
Publiczność w ICE Kraków dopisałaMichał Łepecki 
Czarodziej basu i Chapman stick - Nick BeggsMichał Łepecki 
Steven Wilson i grający na klawiszach Adam HolzmanMichał Łepecki 
Podczas występu prog rock mieszał się jazzem, metalem, psychodelią, noise'em i popowymi melodiamiMichał Łepecki 
Steven Wilson zabrał słuchaczy w prawie trzygodzinną podróż muzycznąMichał Łepecki 
Brytyjski muzyk wciąż promuje płytę "Hand. Cannot. Erase." (2015) i nowy minialbum "4 1/2"Michał Łepecki 
Zobacz zdjęcia z koncertu Stevena Wilsona w Centrum Kongresowym ICE KrakówMichał Łepecki 
materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas