Śledztwo w sprawie koncertu Maty nad Wisłą. Grozi mu więzienie
Raper Mata pojawił się na barce pływającej po Wiśle w Warszawie i zarapował kilka swoich numerów. Jego niezapowiedziany występ zgromadził setki młodych fanów. Koncert przerwała warszawska policja. Trwa śledztwo w sprawie organizacji wydarzenia.
23 maja raper Mata (posłuchaj!) zorganizował koncert na bulwarach wiślanych. Na wydarzenie miało przybyć według policji nawet 30 tysięcy osób, a sam artysta występował na barce pływającej wzdłuż bulwarów. Podczas wydarzenia kilka osób wskoczyło do rzeki, aby dopłynąć do barki, na której śpiewał raper. W pewnym momencie do statku podpłynęła policyjna motorówka i funkcjonariusze zakończyli wydarzenie.
W relacji na Instagramie Mata przeprosił zawiedzionych fanów.
"Słuchajcie jest mi w c**j przykro, że czekaliście dzisiaj na marne. Do końca próbowaliśmy coś wymyślić, ale dostałem info, że jeśli pojawię się na plaży, to będzie nam groziło do ośmiu lat pozbawienia wolności za organizowanie nielegalnych wydarzeń masowych" - napisał Mata.
"Wczoraj dużo osób skakało do Wisły, a po stronie 'poniatówki' jest dużo głębiej i wiry są znacznie silniejsze, więc ryzyko, że komuś z was stałaby się krzywda, było po prostu za duże" - dodał.
Policja odpowiada Macie
Rzecznik KSP, odnosząc się do tego, zaznaczył, że organizując imprezę na kilka tysięcy osób, należy pamiętać o bezpieczeństwie każdego uczestnika. "Nie wystarczą chęci. Jeżeli ktoś zapomina o przepisach prawa, musi liczyć się z odpowiedzialnością" - podkreślił w rozmowie z PAP nadkomisarz.
Dodał, że o tym, jakie warunki muszą zostać spełnione, mówi ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych.
Koncert Maty nad Wisłą - prokuratura bada sprawę
1 czerwca prokuratura wszczęła postępowanie dotyczące koncertu nad Wisłą. Sprawa dotyczy złamania Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Grozi za to od sześciu miesięcy do nawet ośmiu lat pozbawienia wolności.