Sam Smith po terapii: Jestem wystarczająco dobry
Brytyjski wokalista Sam Smith opublikował na Instagramie podsumowanie półtorarocznej terapii, podczas której starał się uporządkować swoje życie.
Dotychczasowy dorobek Sama Smitha to dwie płyty: "The Thrill of It All" z listopada 2017 r. i "In the Lonely Hour" (2014), która opowiadała o rozstaniu z aktorem i modelem Jonathanem Zeizelem. Odbierając Grammy, Smith podziękował byłemu partnerowi, że to dzięki niemu otrzymał cztery prestiżowe nagrody.
Orange Warsaw Festival 2018: Sam Smith
Jak mówił sam wokalista o drugim albumie, ta płyta "pokazała geja, którym się stałem".
Od września 2017 r. brytyjski gwiazdor ponownie był w związku. Jego partnerem był amerykański aktor Brandon Flynn, znany z serialu "13 powodów", jednak po niespełna roku para rozstała się.
Kilka miesięcy wcześniej wokalista ujawnił, że od lat ma problem ze zdefiniowaniem, kim tak naprawdę jest. Dodał też, że wielokrotnie rozważał zmianę płci.
"W moim ciele i umyśle zawsze była wojna o to, jak się definiuję. Myślę jak kobieta i czasami się zastanawiałem nad tym, czy chcę przejść zmianę płci. To coś, o czym wciąż myślę, ale już wiem, że to nie w tym rzecz" - mówił w programie "I Weight", dodając, że nie czuje przynależności do żadnej z płci.
"Może nie jestem mężczyzną, może nie jestem kobietą, może po prostu jestem sobą. Myślę, że to samo dotyczy seksualności. Zakochujesz się w ludziach, nie w genitaliach" - mówił.
Teraz w jednym z najnowszych postów na Instagramie podzielił się z fanami wiadomością o terapii, podczas której próbował sobie poradzić z problemami ze zdrowiem psychicznym.
Wyznał, że był to najbardziej wymagający okres w całym jego życiu. W tym wszystkim najbardziej pomogła mu mantra "Jestem wystarczająco dobry" ("I am enough").
"Powoli zaczynam sobie uświadamiać, że te słowa są jedynymi, jakie naprawdę mają znaczenie" - napisał Smith.
Dzięki półtorarocznej terapii uświadomił sobie, że ciągłe próby zmieniania się i dążenie do perfekcji mogą przysporzyć więcej bólu. Doradzał też innym by codziennie mówili do siebie w lustrze taką mantrę.