Reklama

Ryzykowny żart. Justin Timberlake nie przejmuje się konsekwencjami swojego wybryku

Minęły zaledwie dwa tygodnie od przykrego incydentu, podczas którego Justin Timberlake prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Został złapany przez policję i umieszczony w areszcie, jednak szybko z niego wyszedł. Teraz żartuje z sytuacji. Rzucił ze sceny ryzykowne słowa, które rozbawiły część widzów, a pozostałych zniesmaczyły.

Minęły zaledwie dwa tygodnie od przykrego incydentu, podczas którego Justin Timberlake prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Został złapany przez policję i umieszczony w areszcie, jednak szybko z niego wyszedł. Teraz żartuje z sytuacji. Rzucił ze sceny ryzykowne słowa, które rozbawiły część widzów, a pozostałych zniesmaczyły.
Justin Timberlake zażartował ze swojego występku /Michael Buckner/Billboard /Getty Images

Justin Timberlake to światowej sławy gwiazdor pop, który swoją karierę rozpoczął w bardzo młodym wieku. Kiedy był jeszcze dzieckiem występował w "Klubie Przyjaciół Myszki Miki". Następnie, w 1995 r., dołączył do uwielbianego przez miliony nastolatek boysbandu N'SYNC. Jego wizerunek był dotychczas niemalże nieskazitelny. Uznawany był za "chłopca z sąsiedztwa" i idola perfekcyjnego. Niedawno postanowił jednak opowiedzieć o swoim uzależnieniu od leków i narkotyków. Chwilę później zdarzyła się sytuacja, po której Justin może mieć poważne kłopoty wizerunkowe.

Reklama

Dwa tygodnie temu światowe media obiegła informacja o zatrzymaniu Justina Timberlake'a przez policję. Wokalista prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Liczył na taryfę ulgową, jednak okazało się, że funkcjonariusz, który go zatrzymał, nie rozpoznał w nim światowej gwiazdy. Timberlake w desperacji zapewniał więc, że wypił tylko "jedno Martini". 
 

Justin Timberlake prędko powrócił na scenę

Wiele osób spekulowało, że incydent wpłynie na losy obecnej trasy koncertowej muzyka - "The Forget Tomorrow World Tour". Pojawiły się plotki o przełożeniu występów oraz o całkowitym ich odwołaniu. Mimo przewinień Justin szybko powrócił do swojego tournee i zgodnie z harmonogramem 21 czerwca wystąpił na scenie w Chicago. Podczas koncertu zabrał głos w głośnej sprawie. Wcześniej nie komentował swojego wybryku. "To był ciężki tydzień. Wiem, że czasami trudno mnie kochać, ale kochajcie mnie dalej, a ja będę kochał was" - zaapelował do fanów.

Piosenkarz zażartował ze swojego wybryku

Okazuje się, że to nie jedyny raz, kiedy artysta wspomniał o swoim wybryku przed koncertowym tłumem. Justin zdaje się nie przejmować grożącymi mu konsekwencjami, a sytuacja jest dla niego pretekstem do żartów. Podczas ostatniego występu w Bostonie, który odbył się 29 czerwca, piosenkarz rozgrzał tłum, naigrywając się ze swojego wybryku. 

Zwykle podczas występów muzyka ze sceny padało pytanie do publiczności o to, czy ktoś jest pierwszy raz na koncercie albo kto z obecnych jest fanem Justina. Artysta często pytał także, jak widzowie się czują. Pytania te miały na celu wywołanie głośnego aplauzu. Tym razem muzyk postanowił podkręcić atmosferę. "Czy ktoś stąd będzie dziś prowadził?" - zapytał widzów w Bostonie wokalista. 

Po ryzykownym pytaniu Timberlake'a tłum zaczął głośno krzyczeć i wiwatować. Nie wszyscy jednak byli rozbawieni żartem piosenkarza. U niektórych naigrywanie się z tematu prowadzenia po alkoholu pozostawiło niesmak. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Justin Timberlake
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy