Przepis na Impaled Nazarene
"Nuklearni metalowcy" z fińskiej grupy Impaled Nazarene już od ponad 15 lat z powodzeniem unikają zaszufladkowania swojej muzyki. Często niesłusznie wrzucani do jednego worka z napisem "black metal", tworzą dźwięki daleko bardziej wielobarwne. - Weź speed metal, death, black, thrash, pomieszaj to z Motörhead, punkiem, crust i grindcorem, a na to całe gó*** nałóż mój wokal, to będziesz miał przepis na Impaled Nazarene" - zdradza w rozmowie z INTERIA.PL frontman Mika Luttinen.

- Wydaje mi się, że Impaled Nazarene stoi samotnie w tym wielkim metalowym świecie. To, co odróżnia nas od reszty, to fakt, że wielu z nas słucha punka. To, plus miłość do Motörhead jest pewnym klimatem, którego nie znajdziesz w innych zespołach" - mówi nam nieobliczalny Fin.
W 2005 roku grupa obchodziła 15. rocznicę istnienia. Dla Miki jubileusz ten był jednak tylko wejściem w kolejny etap rozwoju Impaled Nazarene.
- Ten zespół to moje dziecko, które właśnie stało się nastolatkiem - śmieje się Luttinen.
- Obserwuję jego rozwój i patrzę jak rośnie. Jak już powiedziałem, Impaled Nazarene to Motörhead ekstremalnego metalu. Myślę, że czeka nas podobna kariera. Bez względu na zakazy koncertowania czy cenzurowanie, będziemy dalej robili swoje - zapewnił fiński wokalista w rozmowie z INTERIA.PL.
Przypomnijmy, że Impaled Nazarene zagra swój pierwszy koncert w Polsce 4 czerwca we wrocławskim klubie "W-Z".
Przeczytaj cały wywiad z liderem Impaled Nazarene.