Przemysław Gintrowski skończyłby 70 lat. "Nikt nikogo zniewalać nie może"

70 lat temu, 21 grudnia 1951 r., w Stargardzie Szczecińskim urodził się Przemysław Gintrowski, bard Solidarności, kompozytor, muzyk. Wraz z Jackiem Kaczmarskim i ze Zbigniewem Łapińskim przygotował w 1979 r. program poetycki "Mury", którego tytułowa piosenka stała się nieformalnym hymnem Solidarności i symbolem walki z komunizmem.

Przemysław Gintrowski zmarł w 2012 r.
Przemysław Gintrowski zmarł w 2012 r.AKPA

Przemysław Gintrowski urodził się w Stargardzie Szczecińskim, ale przez całe życie związany był z Warszawą: tu skończył szkołę średnią, uczelnię, a także komponował i pracował.  Już w liceum był współorganizatorem Harcerskiej Rozgłośni Muzycznej. W 1968 r. założył zespół muzyczny Między Niebem a Ziemią. Grupa początkowo wykonywała kompozycje The Doors, Rolling Stones, Animals, Procol Harum, a później własne z tekstami polskich poetów.

Po raz pierwszy przed większą publicznością wystąpił Gintrowski w 1976 r. na przeglądzie piosenki studenckiej w warszawskiej Riwierze; przedstawił wówczas utwór "Epitafium dla Sergiusza Jesienina" i zdobył pierwszą nagrodę.

W 1979 roku z Jackiem Kaczmarskim i ze Zbigniewem Łapińskim powołał trio, które przygotowało program poetycki "Mury". Tytułowa piosenka stała się nieformalnym hymnem Solidarności i symbolem walki z komunizmem. Dla Gintrowskiego i Kaczmarskiego wolność była wartością nadrzędną.

"Wyrażaliśmy to w naszej twórczości, także w czasie strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 r." - mówił w wywiadzie dla PAP w 2005 r. Gintrowski.

"Kiedy śpiewaliśmy, że 'nikt nikogo zniewalać nie może', to chodziło właśnie o to" - podkreślał Gintrowski, który wraz z Jackiem Kaczmarskim koncertował w latach 1980-1981 w całej Polsce. "W samej Stoczni - jak np. Maciej Pietrzyk - nie byliśmy, lecz w sprawę strajków byliśmy bardzo zaangażowani. Kiedy rozpoczęły się sierpniowe wydarzenia, myśleliśmy, że to już koniec komunizmu w kraju" - opowiadał.

W 1980 r. powstał kolejny wspólny program tria - "Raj". Rok później Gintrowski z Kaczmarskim zdobyli drugą nagrodę w konkursie kabaretowym za "Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego" w Opolu, a także nagrodę na wrocławskim Przeglądzie Piosenki Aktorskiej.

Wtedy też artyści pojechali do Francji na tournée. Gintrowski i Łapiński wrócili do Polski. Z powodu wprowadzenia stanu wojennego nie mogli kontynuować trasy z Kaczmarskim; odmówiono im paszportów. Kaczmarski pozostał na emigracji do 1990 r.

W stanie wojennym Gintrowski był aktywnym uczestnikiem drugiego obiegu kultury. Koncertował w domach, kościołach, w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Uważał, że wprowadzony 13 grudnia 1981 r. stan wojenny w Polsce "przypieczętował początek końca komunizmu w naszym kraju".

"Gdyby stanu wojennego nie było, to tak naprawdę nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy naszego kraju" - mówił w udzielonym w 2006 r. PAP wywiadzie. "Stan wojenny spowodował, że nawet ci Polacy, którzy mieli jakąś resztkę zaufania, ci, którzy jeszcze wierzyli w ten ustrój - przejrzeli wtedy na oczy. Dlatego ośmielam się twierdzić, że to był początek końca komunizmu, choć takich końców można się doszukiwać także w innych momentach naszej historii" - tłumaczył artysta.

Jak wspominał w rozmowie z PAP, 12 grudnia 1981 r. był w Poznaniu, tam razem z kilkoma innymi polskimi muzykami brał udział w koncercie pt. "Niechciane teksty PRL-u". "Koncert był zaplanowany na sobotę i niedzielę, 12 i 13 grudnia. Trzynastego rano do mojego pokoju w hotelu przybiegł organizator i powiedział, żebym włączył telewizor. Zobaczyłem obrazek, który chyba wszyscy mamy przed oczami do dzisiaj - zamiast porannego programu dla dzieci, w telewizji przemawiał gen. Jaruzelski" - wspominał Gintrowski.

Drugi dzień koncertu został odwołany. Na poznańskim dworcu okazało się, że nie kursują pociągi, oprócz jednego. "Jeden pociąg musiał przejechać, bo był to najważniejszy pociąg w PRL-u, relacji Berlin-Moskwa. W związku z tym, że żadne inne pociągi nie jeździły, to panował w nim potworny ścisk, ale było dość wesoło, bo my-pasażerowie, nie do końca rozumieliśmy, co się stało" - opowiadał muzyk. - Wesoło było tylko do Ursusa - tam zrozumieliśmy, co się tak naprawdę stało - zobaczyliśmy czołgi, transportery opancerzone, wojsko itd. Podobny obrazek zastaliśmy na dworcu w Warszawie" - podkreślił Gintrowski.

Gintrowski stworzył muzykę filmową m.in. do "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy, "Matki Królów" Janusza Zaorskiego, serialu komediowego Stanisława Barei "Zmiennicy" czy filmu "Tato" Macieja Ślesickiego oraz innych filmów i spektakli teatralnych.

Znakomicie interpretował poezję. Śpiewał do tekstów Zbigniewa Herberta, Jacka Kaczmarskiego, Tadeusza Nowaka. W 2008 r. ukazała się płyta CD "Tren" z utworami Przemysława Gintrowskiego skomponowanymi do tekstów Zbigniewa Herberta. Album, który został wydany z okazji ustanowienia roku 2008 Rokiem Zbigniewa Herberta, zawiera 15 utworów m.in. "Wilki", "Achilles. Pentezylea", "Kaligula", "Nike, która się waha", "Pan Cogito o cnocie", "Pieśń o bębnie" i "Tren Fontynbrasa".

"Herbert jest dla mnie najwybitniejszym współczesnym polskim poetą (...) Poznaliśmy się w stanie wojennym. Zrobiłem program 'Pamiątki', gdzie śpiewałem kilka wierszy poety. Pomyślałem, że warto, aby autor tekstu wiedział, co wyrabiam z jego twórczością. Telefony wtedy nie działały, był rok 1982. Herbert mieszkał w Warszawie przy ulicy Promenady na Mokotowie i któregoś pięknego dnia zastukałem do jego drzwi. Przedstawiłem się, wszedłem do środka, a potem od czasu do czasu spotykaliśmy się. On wtedy mówił, a ja słuchałem. Na początku moje piosenki nie specjalnie przypadły mu do gustu" - mówił w rozmowie z PAP Gintrowski.

Gintrowski był także wykładowcą muzyki filmowej w Warszawskiej Szkole Filmowej.

W 2006 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył artystę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Przemysław Gintrowski zmarł 20 października 2012 r. Pochowany został na cmentarzu w Wilanowie.

"Z utworów Gintrowskiego tworzonych w ciemnych latach komunizmu przebijało umiłowanie wolności i niezależności oraz marzenie o wolnej Polsce" - takimi słowami żegnano go po śmierci.

Pogrzeb Przemysława Gintrowskiego

Artysta stworzył muzykę filmową do "Człowieka z żelaza" Andrzeja Wajdy, "Matki Królów" Janusza Zaorskiego, serialu komediowego Stanisława Barei "Zmiennicy" czy filmu "Tato" Macieja Ślesickiego oraz innych filmów i spektakli teatralnych. Znakomicie interpretował poezję. Śpiewał do tekstów Zbigniewa Herberta, Jacka Kaczmarskiego, Tadeusza Nowaka.
W 1979 r. z Jackiem Kaczmarskim i Zbigniewem Łapińskim powołał trio, które przygotowało program poetycki "Mury". Tytułowa piosenka stała się nieformalnym hymnem "Solidarności" i symbolem walki z komunizmem. W 1980 r. powstał kolejny wspólny program tria - "Raj". Podczas stanu wojennego Gintrowski był aktywnym uczestnikiem drugiego obiegu kultury. Koncertował w domach, kościołach, w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.
Muzyk zmarł 20 października 2012 roku. Miał 61 lat. Przez całe życie związany był z Warszawą: tu skończył szkołę średnią, wyższą uczelnię, a także komponował i pracował.AKPA
Po złożeniu urny z prochami artysty do grobu, zebrani na cmentarzu zaśpiewali pieśń "Modlitwa o wschodzie słońca", wykonywaną niegdyś także przez Gintrowskiego.AKPA
Gintrowskiego żegnał również poeta, pisarz Ernest Bryll (na zdjęciu). "To jeden z największych pieśniarzy. Nie byłem 'jego' poetą, choć zrobił parę melodii do moich wierszy. Ja go pamiętam po prostu jako człowieka, przychodził do mnie do domu, rozmawialiśmy. Był bardzo zasadniczy, powiedziałbym, że przez to aż ciężki dla siebie samego. Ciągle czegoś od siebie żądał, wymagał" - ocenił.
"Przywiązywał wielką wagę do słów, do ich przesłania, do sfery duchowości (...). Był też bacznym, a czasem - ostrym, recenzentem życia. Oczekiwał wiele od demokracji. Jego odejście, w wieku 61 lat, spowodowało pustkę" - mówił w rozmowie z dziennikarzami szef resortu kultury.
W pożegnaniu artysty, poza jego rodziną i przyjaciółmi, udział wziął minister kultury Bogdan Zdrojewski (na zdjęciu), który podkreślił, że Przemysław Gintrowski był artystą o wyjątkowej skali talentu.AKPA
29 października 2012 roku w Wilanowie odbył się pogrzeb Przemysława Gintrowskiego. Po mszy św. w kościele pw. św. Anny nastąpiło odprowadzenie urny do grobu na miejscowym cmentarzu. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski nadał pośmiertnie artyście prezydent Bronisław Komorowski.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas