Reklama

Pożar Universal Studios. Do sądu trafił pozew na 100 milionów dolarów

Zamieszanie wokół pożaru Universal Studios sprzed 11 lat wydaje się nie mieć końca. Według najnowszych informacji do sądu trafił pozew przeciwko firmie opiewający na 100 milionów dolarów.

Zamieszanie wokół pożaru Universal Studios sprzed 11 lat wydaje się nie mieć końca. Według najnowszych informacji do sądu trafił pozew przeciwko firmie opiewający na 100 milionów dolarów.
Nowe informacje o pożarze Universal Studios sprowadzą na UMG kłopoty? /David McNew /Getty Images

Pożar w Universal Studios w Los Angeles wybuchł 11 lat temu, 1 czerwca 2008 roku. Oficjalną przyczyną pożaru był nieszczęśliwy wypadek.

Pracujący na dachu budynku używali lampy lutowniczej, by pokryć go asfaltowymi płytkami. Zakończyli pracę ok. godz. 3.00 w nocy z soboty na niedzielę i zgodnie z procedurą przez godzinę czuwali, po czym wyszli na przerwę. Strażnik zgłosił pożar o godz. 4.43.

Ogień zniszczył m.in. wieżę zegarową z "Powrotu do przyszłości", dekoracje z filmu "Żądło" i pawilon King Konga należący do parku rozrywki. Zniszczone zostały dekoracje przedstawiające ulice Nowego Jorku i Nowej Anglii. Spłonęło też ok. 40-50 tysięcy taśm filmowych, ale studio zapewniało, że ma ich kopie.

Reklama

Jednak w artykule "The Day The Music Burned" ("Dzień, w którym spłonęła muzyka") dziennikarz "New York Times" Jody Roden ujawnił, że bezpowrotnie przepadły gigantyczne zbiory muzyki. Według ich ustaleń zniszczeniu mogło ulec nawet 500 tys. nagrań.

Wśród nich znalazły się m.in. niepublikowane i nieznane dotąd utwory: Arethy Franklin, Chucka Berry'ego, Elli Fitzgerald, Mary J. Blige, Eminema, Dr. Dre, Toma Petty'ego, Yoko Ono, 2Paca, Stinga, Aerosmith,  Eltona Johna i wielu innych. Dziennikarze wprost nazywają pożar "największą katastrofą w historii branży muzycznej".

Wytwórnia Universal, która w 2008 roku zapewniała, że żadna muzyka nie ucierpiała, wydała komunikat, w którym zarzucają dziennikarzom liczne nieścisłości, zaprzeczenia i niezrozumienie skutków pożaru. Przedstawiciele firmy nie kwestionują jednak skutków pożaru.

Artyści, którzy zapoznali się z artykułem rozpoczęli dowiadywać się od Universala, czy ich nagrania również ucierpiały. Krist Novoselić z Nirvany wprost stwierdził, że nagrania z płyty "Nevermind" (posłuchaj przeboju "Smells Like Teen Spirit"!), które przetrzymywane były w budynku, prawdopodobnie bezpowrotnie przepadły.

Sprawa będzie miała swoją kontynuację w sądzie. Tam bowiem trafił pozew zbiorowy, pod którym podpisali się: muzycy Soundgarden, zarządca spadkiem 2Paca Tom Whalley, była żona Toma Petty'ego Jane Petty, Hole oraz Steve Earl.

Pozywający chcą odzyskać połowę środków z rozliczeń umów oraz połowę środków, które Universal zdobył od ubezpieczycieli. W piśmie sądowym napisano, że UMG miało wycenić swoje straty na 150 milionów dolarów, a nawet część tych pieniędzy nie trafiła do artystów.

"UMG ukrył masowe dochodzenie przed powodami, licząc, że uda mu się zachować całość pieniędzy dla siebie, zatajając prawdę w zapieczętowanych aktach sądowych i poufnym porozumieniu ugodowym" - czytamy w argumentacji.

Artyści zarzucają Universalowi, że ten nie poinformował o zdobytych środkach z ubezpieczenia zainteresowanych, którzy stracili swoje nagrania w pożarze, a według kontraktów należało im się 50 procent tych wpływów.

W argumentacji możemy przeczytać, że wytwórnia zlekceważyła straty, a gdy się o nich dowiedziała, ukrywała je przed opinią publiczną. Pozywający zarzucają również naruszenie obowiązków opieki nad artystami w związku ze złym przechowywaniem nagrań.

Łącznie Universal pozywającym ma zapłacić 100 milionów dolarów. Na razie przedstawiciele wytwórni w żaden sposób nie odnieśli się do sprawy.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Universal Studios
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama